Zaledwie wczoraj na ulicy Wojska Polskiego musiała interweniować policja i pogotowie - w jednym z kwietników leżał upity do nieprzytomności mężczyzna. Osoby, które wezwały pomoc, opowiadały, że obok znajdowała się opróżniona butelka po denaturacie.

Latem zeszłego roku służby interweniowały na ulicy Wojska Polskiego nawet kilka razy dziennie. Mieszkańcy mieli dosyć publicznego upijania się, nachalnego żebractwa i oddawania potrzeb fizjologicznych na widoku wszystkich. Powstała petycja o przywrócenie porządku w rejonie ulicy, która trafiła do urzędu miasta. Problem był też poruszany na sesjach rad gminy i powiatu.
W praktyce doraźnie pomagały tylko interwencje mundurowych, które na tyle uprzykrzały życie kloszardom, że woleli zajmować bardziej ustronne miejsca. Prostego rozwiązania nie ma. Nie można nikomu zabronić przebywania w miejscu publicznym, nawet jeśli jest pod wpływem alkoholu. Natomiast mandaty za wykroczenia takie jak spożywanie alkoholu w miejscach publicznych czy nieobyczajne zachowanie nie robią na kloszardach żadnego wrażenia.
Napisz komentarz
Komentarze