- Byłem piłkarzem, a brat przyszłej żony bramkarzem. - No i z początku przyjeżdżał do brata, a potem już do mnie - śmiała się jedna z par. W przypadku drugiej nie udało się ustalić, czy to klient był tak przystojny, że zwrócił uwagę kelnerki, czy też serwowane przez nią potrawy tak dobre, że regularnie przychodził do lokalu. Jakkolwiek było, skończyło się sakramentalnym "tak", założeniem rodziny i wspólnie przeżytymi 50 latami.
Źródło: urząd miasta




Napisz komentarz
Komentarze