W Kędzierzynie-Koźlu nasila się problem alkoholizmu i bezdomności. Kloszardzi okupują ulice, skwery, żebrzą pod sklepami, niekiedy są napastliwi. Mieszkańcy mają tego dosyć, wzywają policję i straż miejską, ale interwencje nie zawsze są skuteczne lub przynoszą chwilowy efekt.
Nasz niedawny artykuł po zgłoszeniach ze strony czytelników uwolnił emocje nagromadzone wokół problemu alkoholizmu, bezdomności i żebractwa, który jest coraz bardziej widoczny na ulicach Kędzierzyna-Koźla. Pod publikacją pojawiła się lawina komentarzy, w zdecydowanej większości domagających się bardziej stanowczych działań ze strony policji i straży miejskiej.
Więcej: Piją, zaczepiają i śpią na ławkach. Kloszardzi opanowali ulicę Wojska Polskiego
Choć publikacja dotyczyła ulicy Wojska Polskiego, na podstawie waszych komentarzy można by stworzyć całą mapę miejsc opanowanych przez kloszardów. To na przykład "bar pod kleszczem" na osiedlu Piastów, czyli miejsce regularnych libacji na terenie leśnym w pobliżu jednego z supermarketów. O problemie długo dyskutowano również na ostatniej sesji rady miasta z udziałem szefów policji i straży miejskiej.
W zeszłym tygodniu na ulicy Wojska Polskiego mundurowi z obu formacji pojawili się wraz z pracownikami Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Funkcjonariusze spodziewali się się komplikacji i je napotkali. Poza oporem ze strony samych kloszardów, zdarzyło się również, że w obronę wziął ich jeden z mieszkańców, który protestował podczas interwencji wobec mężczyzny śpiącego pod balkonem w okolicy przychodni.
- Gdy podjęliśmy interwencję, od jednego z mieszkańców usłyszeliśmy, że tak naprawdę powinniśmy zostawić tę osobę, bo łamiemy jej prawa, jest wolność i demokracja i jak ktoś chce leżeć pod balkonem, to może sobie leżeć. Takie reakcje mieszkańców na nasze działania wobec osób bezdomnych też się zdarzają (...) Byliśmy również świadkami, gdy jedna z osób, nienagabywana, podeszła do mężczyzn i wręczyła im pieniądze. Problem jest więc skomplikowany i nie sprowadza się tylko do przeganiania przez nas lub policję - opowiadał komendant straży miejskiej Aleksy Ptaszyński.
Radni również zauważyli, że miasto ma coraz większy problem z kloszardami. Pijani mężczyźni okupują na przykład okolice placu Surzyckiego na Pogorzelcu, o czym mówił przewodniczący rady miasta Andrzej Kopeć. Radna Grażyna Radka zwróciła natomiast uwagę na biesiady alkoholowe, które odbywają się na kozielskim targowisku, gdy tylko kupcy zakończą handel.
- Problem narasta. Być może zdarza się, że kogoś oburza interweniowanie wobec osób bezdomnych. Chciałabym jednak zwrócić uwagę na liczbę komentarzy, które pojawiły się pod artykułem w KK24.pl. To jest przeważająca opinia społeczeństwa. Nie może być tak, że jakaś grupa osób, które nie kierują się podstawowymi normami, narzuca innym swoje zachowania i zmusza do ich tolerowania - stwierdziła wiceprzewodnicząca rady miasta Ewa Czubek, domagając się zaostrzenia działań wobec nietrzeźwych okupujących ulice. Mundurowi mają jednak ograniczone pole manewru.
- Jeżeli ktoś spożywa alkohol w miejscu publicznym, możemy zastosować pouczenie, mandat albo wniosek do sądu. Natomiast jeżeli osoba taka jest trzeźwa, nie dysponujemy środkiem prawnym, który pozwalałby przegonić ją w inne miejsce lub zabronić wstępu na ulicę. Działania, które były prowadzone wraz z MOPS polegały zatem głownie na motywowaniu do wyjścia ze stanu bezdomności. Dopiero jeśli taka osoba wyrazi zgodę, może zostać przewieziona do ośrodka. Strażnicy mogą interweniować tylko, jeśli dochodzi do wykroczeń - przyznał komendant Ptaszyński.
Policja natomiast zatrzymuje osoby będące pod wpływem alkoholu do wytrzeźwienia, ale też nie zawsze.
- Możliwe jest to, jeśli stan wynikający z upojenia bezpośrednio zagraża życiu i zdrowiu osoby nietrzeźwej lub innych osób albo gdy osoba taka swoim zachowaniem powoduje zgorszenie. Wówczas takie osoby są zatrzymywane w naszych pomieszczeniach, gdyż na terenie powiatu nie ma izby wytrzeźwień - zaznaczył Wiktor Chałupa, komendant Komendy Powiatowej Policji w Kędzierzynie-Koźlu.
W ostatnim czasie, jak przekazał na sesji komendant Chałupa, z rejonu ulicy Wojska Polskiego do wytrzeźwienia zatrzymanych zostało 15 osób, które po upływie 12 godzin zostały zwolnione. Taki pobyt w komendzie to koszt 200 zł, ale opłata nagminnie nie jest regulowana.
- Wszyscy chcielibyśmy, aby tego problemu nie było, ale jako policjanci czy strażnicy miejscy możemy działać wyłącznie w granicach obowiązujących przepisów. Nawet jeśli ktoś jest bardzo nietrzeźwy, ale nie są wypełnione przesłanki, o których mówiłem wcześniej, zatrzymanie takiej osoby może być potraktowane jako bezprawne - konstatował Wiktor Chałupa.
Wraz z pogorszeniem się pogody kloszardzi będą mniej widoczni na ulicach, ale to nie oznacza przecież, że znikną. Problem przeniesie się do pustostanów i na klatki schodowe.
Powstała petycja do władz dotycząca problemu na ulicy Wojska Polskiego, wciąż można się pod nią podpisać: kliknij, aby przejść
Reklama
Policja i straż miejska interweniują w sprawie kloszardów, ale to jak walka z wiatrakami
- 04.09.2018 11:56
Napisz komentarz
Komentarze