Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 09:59
Reklama
Reklama
Reklama

Wiosną zobaczymy odmienionego Chemika. Chcą wzorować się na Manchesterze United

Wiosną zobaczymy odmienionego Chemika. Chcą wzorować się na Manchesterze United
Najbliższe miesiące będą bardzo ważne dla Chemika Kędzierzyn-Koźle. W pierwszym zespole rozpocząć ma się zmiana pokoleniowa, a klub zamierza stawiać na młodych piłkarzy z naszego miasta. O przygotowaniach do nadchodzących rozgrywek, wizji klubu oraz futbolowych wzorcach, rozmawiamy z trenerem Chemika, Łukaszem Kabaszynem.

- Drużynę Chemika objął pan już w trakcie rundy jesiennej. Jak to się stało, że trafił pan do Kędzierzyna-Koźla?

- Zadzwonił do mnie prezes Niewadzisz, po czym wraz z przedstawicielami Chemika przyjechał do Opola. Porozmawialiśmy o współpracy, o tym, czy będzie to możliwe jeszcze w trakcie rundy jesiennej. Dogadaliśmy się bez problemu. Od samego początku chciałem pracować w takim klubie jak Chemik Kędzierzyn-Koźle ze względu na dużą aglomerację i historię drużyny. Każdy młody i ambitny trener chciałby pracować w takim klubie.

- Wcześniej był pan trenerem OKS-u Olesno, z którym Chemik rywalizował w lidze.

- Dwa tygodnie wcześniej podziękowałem za współpracę z klubem z Olesna. Co prawda prezes zespołu nalegał, abym pozostał w nim do końca rundy i zrobił czystki w zespole, ale ja nie widziałem dalszej możliwości współpracy między zawodnikami a mną.

- Jak wyglądała pana wcześniejsza kariera trenerska?

- Rozpocząłem w 2008 roku w drużynie MKS-u Gogolin. Po niej był LZS Kup, z którym zrobiliśmy awans z klasy A do ligi okręgowej. Tam w pierwszym sezonie zajęliśmy trzecie miejsce. W kolejnym sezonie mieliśmy walczyć o awans i jak widać zespół, który budowałem, jest liderem w lidze okręgowej i za pół roku będzie w IV Lidze.

- Karierę trenerską zaczął pan w bardzo młodym wieku. Co leżało u podstaw takiej decyzji, zdecydowana większość młodych ludzi mając lat dwadzieścia kilka woli grać…

- Trenerkę rozpocząłem w wieku 26 lat. Od zawsze było to moją największą pasją. Jeszcze podczas studiów trenerskich prowadziłem drużyny młodzieżowe w różnych klubach. Początkowo grałem w piłkę i trenowałem. Będąc trenerem MKS-u Gogolin mogłem pogodzić granie i trenowanie, później przyszedł taki czas, że zdecydowałem się zrezygnować z grania.

Objęcie drużyny seniorskiej w takim wieku z pewnością nie było łatwe. Trudno było sobie zjednać szatnię?

- Do zawodników trzeba dotrzeć. Jak? Tylko i wyłącznie pokazać im, że jest się właściwą osobą na właściwym miejscu – inteligentnym człowiekiem, który wie, co robi. Jestem pewny siebie i nie po to uczyłem się naprawdę długo, aby teraz się bać.

- W czerwcu ubiegłego roku Chemik grał na wyjeździe z OKS-em Olesno. Zwycięzca meczu awansowałby do trzeciej ligi, skończyło się remisem. Gdyby wtedy ktoś powiedział, że za kilka miesięcy obejmie pan Chemika, uwierzyłby pan?

- Pomyślałbym sobie, że to świetna opcja. W Oleśnie po raz pierwszy nie zdobyłem czegoś. W OKS-ie cały czas miałem pod górkę. Był tam trener bardzo mocno forsowany przez zawodników, którzy chcieli jego powrotu. W Chemiku stawiam sobie bardzo ambitne cele. Chcemy przede wszystkim stawiać na swoich ludzi i już w tej rundzie zmienić oblicze drużyny. W okresie przygotowawczym szansę dostaną młodzi zawodnicy. Jeśli będą trenować i dobrze się prezentować, to zobaczymy ich wiosną. Stopniowo chcemy rezygnować z zawodników spoza regionu na rzecz naszych wychowanków. W całej szkółce Chemika mamy około 400 zawodników i to na nich chcemy oprzeć pierwszy zespół.

- Jak mam to odebrać – wiosna będzie czasem zgrywania się drużyny i eksperymentów? Czy walka o awans jest jeszcze celem dla zespołu?

- Nie będziemy testować w czasie rundy wiosennej, bo od tego jest zima. Mamy długie trzy miesiące, podczas których możemy przyglądać się młodym i sprawdzać ich w trakcie sparingów. Jestem ambitnym człowiekiem i chcę wygrywać w każdym spotkaniu. Niemniej priorytetem na rundę wiosenną jest wprowadzanie swoich zawodników.

- Nie chciałbym odbierać niczego młodym zawodnikom, ale obecnie różnica między trzecią a czwartą ligą jest tak duża, że żaden zespół z naszego regionu nie jest w stanie grać na tym poziomie bez wzmocnień.

- My jako klub zdajemy sobie sprawę, że aby wejść do trzeciej ligi opolsko-śląskiej trzeba mieć zespół. Do zbudowania zespołu potrzebujemy jednak czasu. Teraz mamy go troszkę więcej, bo jesteśmy w górnej części tabeli i możemy dać szansę swoim zawodnikom.

- Jak kadrowo będzie wyglądał Chemik w rundzie wiosennej?

- Zima jest takim okresem, że nigdy nic nie wiadomo. Gramy w lidze amatorskiej, więc nawet w marcu może się okazać, że ktoś wyjedzie do pracy za granicę. Będziemy chcieli utrzymać skład, którym dysponowałem dwa miesiące temu, bo to dobrzy piłkarze. Jeżeli chodzi o wzmocnienia, to być może będą dwa lub trzy. Rozmawiamy z zawodnikami, którzy mogliby być dla nas potencjalnym wzmocnieniem. Jeden z nich rozpoczął już z nami treningi, o czym został poinformowany jego klub.

- Co z zawodnikami, którzy w rundzie jesiennej doznali poważnych kontuzji?

- Zarówno Semeniuk, jak i Michał Sadyk, jeszcze nie są do naszej dyspozycji. Do tej dwójki dołączył Mateusz Sadyk, który ma problemy z mięśniem prostym brzucha oraz zmagający się z problemami z więzadłami w kolanie Łukasz Jaciuk.

- Jak wyglądają treningi w przerwie zimowej, na co zwróci Pan szczególną uwagę?

- Trenujemy cztery razy w tygodniu: dwa razy na małej salce prowadzimy zajęcia z amerykańskiego fitness, gdzie kładziemy szczególny nacisk na wzorce ruchowe, trenujemy też na siłowni, dwa razy w tygodniu biegamy. Do tego dojdą treningi na „Orliku”.

Jak wygląda frekwencja na zajęciach?

- Niedawno zaczęliśmy i od początku zakładałem, że w pierwszych dwóch tygodniach może być problem z nią problem. Średnio na treningach jest 15 osób nad czym ubolewam, bo to niska frekwencja. W tym gronie od początku jest czwórka juniorów.

- Drużyna ma już gotowy plan sparingów. W tym roku wśród rywali zabraknie przedstawicieli wyższych klas, wszyscy przeciwnicy są teoretycznie słabsi od Chemika.

- Gramy z zespołami nie z naszej ligi. Szukaliśmy przeciwników ambitnych z niższych klas rozgrywkowych. Dzwonili do nas przedstawiciele wyżej notowanych klubów z Częstochowy i Jastrzębia, ale uznałem, że w tej chwili nie jesteśmy gotowi na rywalizację z nimi.

- Miniony rok był wyjątkowy nie tylko piłkarsko. W sierpniu ożenił się pan, czy ta zmiana ma jakiś wpływ na pracę trenerską?

- Żona bardzo dobrze wie, że jestem zapaleńcem w tym, co robię. Jest wyrozumiała i jeśli chodzi o pracę trenerską, to nie ma z tym żadnego problemu.

- Na koniec zapytam o pana piłkarskie i trenerskie wzorce. Zachowując proporcje, jeśli mógłby pan zaszczepić styl gry znanej drużyny swoim podopiecznym, to jaki byłby to zespół i dlaczego?

- Byłby to Manchester United za czasów Alexa Fergusona. Przede wszystkim drużyna, która gra do końca, w każdym momencie może zdobyć bramkę. Jest zrównoważona w obronie i ataku, grająca ładnie dla oka i zdobywająca dużo bramek. Szybki futbol techniczno-taktyczny.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

Rozmawiał Leszek Pietrzak.

Lukasz Kabaszyn

Lukasz Kabaszyn

Łukasz Kabaszyn

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ