Sąsiedztwo lasu to dla strefy rekreacyjnej przy ulicy Wieczorka duży atut, ale wynikają z niego też zagrożenia. Latem były to żmije, zimą doszło kolejne – dziki poszukujące pożywienia.
Pan Łukasz wczoraj wieczorem spacerował ze swoim szczeniakiem na terenie strefy. W pewnym momencie stracił zwierzę z oczu. Okazało się, że pies został zaatakowany przez dzika, który żerował na nieoświetlonej części terenu. Dzik pogonił też mężczyznę, po czym zniknął z oczu, prawdopodobnie uciekając do lasu. W tym czasie na górce saneczkowej na terenie strefy znajdowało się co najmniej kilkanaście osób, w przeważającej mierze dzieci i młodzież.
- Przez moment było naprawdę groźnie. Ostatecznie najadłem się tylko strachu. Gorzej z psem, który został poturbowany przez dzika. Na szczęście nie doznał poważnych obrażeń i powoli dochodzi do siebie – opowiada pan Łukasz.
Zaraz po ataku na miejsce wezwani zostali strażnicy miejscy. Ponieważ po zwierzynie nie było już śladu, mogli tylko przeprowadzić patrol terenu.
- Potwierdzam, że otrzymaliśmy takie zgłoszenie. Wczoraj patrol wybrał się na miejsce, ale funkcjonariusze nie natrafili na ślady zwierzęcia. Sprawę przekazaliśmy do wydziału ochrony środowiska i rolnictwa, który może ubiegać się o zezwolenia na odstrzał dzików – informuje komendant straży miejskiej Grzegorz Grzesik.
Urząd miasta obecnie nie planuje zamieszczania w obrębie strefy ostrzeżeń przed dziką zwierzyną, ponieważ do podobnych sytuacji może dojść (i dochodzi) niemal wszędzie – duża część Kędzierzyna-Koźla otoczona jest lasami.
- Jeśli straż miejska potwierdzi obecność dzików, mamy możliwość zlecenia ich odłowu bądź odstrzału weterynarzowi, z którym współpracujemy. Na ten rok pozostało nam jeszcze pięć sztuk do odstrzelenia. Wystąpiliśmy już do sejmiku wojewódzkiego o możliwość kolejnych odstrzałów, żebyśmy byli zabezpieczeni, gdyby zaszła taka konieczność – mówi Gabriela Helbin-Golasz. - W sytuacji, gdy zauważymy dzika, należy zadzwonić do straży miejskiej, która może zweryfikować zgłoszenie i wezwać na miejsce weterynarza – dodaje Helbin-Golasz.
Teren strefy jest ogrodzony, jednak nagminnie zdarza się, że ktoś nie zamknie furtki. Dlaczego dzikie zwierzęta wychodzą z lasu, zapuszczając się na osiedla? Niestety, po części sami się o to prosimy. Wokół strefy, a nawet w jej obszarze, często natrafić można na resztki jedzenia, być może rozrzucane przez kogoś w dobrej wierze. W rzeczywistości to szkodliwe działanie. Pożywienie nie tylko wywabia zwierzęta z lasu, stwarzając niebezpieczne sytuacje, ale może też zaszkodzić psom spacerującym w okolicy.
Reklama
Dzik zaatakował mężczyznę z psem na ogrodzonym placu zabaw. „Przez moment było groźnie”
- Grzegorz Stępień
- 18.01.2017 17:41
Napisz komentarz
Komentarze