W tym roku po raz trzeci Kędzierzyn-Koźle będzie realizował budżet obywatelski, ale na zupełnie innych zasadach niż miało to miejsce dotychczas. Według niektórych teraz rozdział pieniędzy będzie bardziej sprawiedliwy, ale zdaniem innych idea obywatelskości właśnie się zatraca. Z nowym budżetem obywatelskim może być jak z demokracją: nie jest idealny, ale przynajmniej w Kędzierzynie-Koźlu nic lepszego dotąd nie wymyślono.
Kędzierzyn-Koźle był jednym z pierwszych polskich miast, które zdecydowały się na wprowadzenie budżetu obywatelskiego. Idea jest chwalebna: o tym, jak wydana zostanie część pieniędzy z budżetu miasta decydują nie urzędnicy i radni, a bezpośrednio mieszkańcy. Jak jednak pokazała samorządowa praktyka, jej realizacja wcale nie jest taka prosta, jak z pozoru mogło się wydawać.
Dwie żelazne zasady budżetu obywatelskiego to operowanie w ramach wyznaczonej puli pieniędzy i wyłącznie na terenach należących do miasta. Już w pierwszym roku obie zostały złamane (więcej na ten temat) – na budżet obywatelski przeznaczono wtedy 400 tys. zł. W głosowaniu mieszkańcy miasta mogli wskazać tylko jedno zadanie. Wybrali budowę ścieżki rowerowej między Sławięcicami a Blachownią, która ostatecznie kosztowała więcej niż owe 400 tys. zł i przebiega nie tylko po terenach należących do miasta. Rok później kwotę budżetu obywatelskiego podniesiono do 1 mln zł. Tym razem wybór mieszkańców padł na rozbudowę strefy rekreacyjnej przy ulicy Wieczorka na osiedlu Powstańców Śląskich. Nie wiadomo, ile pochłonie realizacja tej inwestycji, bo nadal się ona nie rozpoczęła. Natomiast pojawiły się obawy innego rodzaju: czy w sytuacji, gdy na wielu kędzierzyńsko-kozielskich chodnikach można skręcić nogę, a na drogach urwać koło, inwestowanie dużych jakby nie było pieniędzy w teren rekreacyjny, który także teraz jest niczego sobie, na pewno ma sens. Władze miasta wyciągnęły kolejną naukę. W trzecim budżecie obywatelskim mieszkańcy nie będą już ostatnią instancją decydującą o jednorazowym wydaniu miliona złotych.
Uchwałę radykalnie zmieniającą zasady konsultacji w ramach budżetu obywatelskiego rada miasta pod długiej dyskusji przyjęła na sesji w czwartek.
- Nowej formuły budżetu obywatelskiego nie nazwałbym do końca obywatelską. Ślepo nie wierzę, że to się sprawdzi, a więc spowoduje aktywizację mieszkańców. Przeciwnie, mniej ludzi może pójść zagłosować, ponieważ decyzja nie jest już podejmowana odnośnie dużej kwoty pieniędzy, a sum stosunkowo niewielkich tak czy inaczej już przydzielonych każdemu osiedlu – nie ukrywał radny Tomasz Scheller. – Dlatego uważam, że budżet obywatelski powinien łączyć obie formuły: dotychczasową, gdzie o tym, jak wydać dużą kwotę, decydują wszyscy mieszkańcy miasta, i teraz zaproponowaną z mniejszymi kwotami dla każdego osiedla – proponuje Scheller.
Schellerowi nie podoba się także, że propozycje wydatków w ramach budżetu obywatelskiego mogą dotyczyć tylko poprawy wyglądu lub funkcjonalności obiektów użyteczności publicznej. Radny uważa, że jeśli mieszkańcy chcieliby sfinansować organizację na przykład imprezy, powinni mieć taką możliwość. Podobnie uważa radny Michał Nowak:
- Jeśli budżet jest obywatelski, dajmy mieszkańcom decydować. Jeśli ktoś woli imprezę od chodnika, dlaczego nie – postuluje Nowak. - Niestety, piękna idea budżetu obywatelskiego ponosi właśnie w naszym mieście śmierć, gdyż na pewno nie jest on partycypacyjny. Moim zdaniem budżet obywatelski powinien mieć formę konsultacji i aktywizować społeczeństwo na zasadzie „prawa do miasta”. Obywatel powinien mieć możliwość brania bezpośredniego udziału w procesach zarządzania miastem. My natomiast popadamy ze skrajności w skrajność – od tego, że zwycięzca bierze wszystko, po sytuację, gdy każdy bierze niewiele. Należałoby to jakoś wypośrodkować – jest przekonany Michał Nowak.
Budżet obywatelski na pewno miałby dużo większą siłę mobilizowania mieszkańców, gdyby kwota na niego przeznaczona była większa.
- Nowe zasady budżetu obywatelskiego na pewno są innowacyjne i wychodzą naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców, którzy będą mieli wpływ na to, jakie zadania będą realizowane w ramach określonej puli pieniędzy. Niektóre osiedla, jak Miejsce Kłodnickie, dostaną dzięki temu jakiekolwiek pieniądze. Nie do końca jestem jednak przekonany, że te kwoty są wystarczające, bo potrzeby na osiedlach są ogromne. Trzeba więc na przyszłość rozważyć, czy pula tych środków nie powinna być większa, aby takich zadań jak remont chodnika nie musieć dzielić, a można było wykonać je od razu w całości – sugerował radny Adam Oczoś.
To, czy pieniędzy będzie w przyszłości więcej, zależy od tego, jak przebiegnie tegoroczna realizacja budżetu obywatelskiego.
- Osobiście również uważam, ze budżet obywatelski powinien być większy, ale jeśli ma tak być, pojawia się pytanie, z których innych inwestycji zrezygnować. Będziemy analizować, jak przebiegnie wykonanie tego budżetu obywatelskiego w tym roku i jeżeli będzie to możliwe, a obecna formuła się sprawdzi, w kolejnym budżecie miasta zarezerwujemy większe środki – zapowiedział Artur Maruszczak, wiceprezydent miasta odpowiedzialny za inwestycje.
Nowej formuły budżetu obywatelskiego broniła prezydent Sabina Nowosielska: - Każdy mieszkaniec tego miasta płaci podatki i każdy powinien mieć możliwość decydowania o tym, jakie wydatki będą realizowane na jego osiedlu. Taka jest idea – każde osiedle otrzyma własną pulę pieniędzy na drobne zadania, czasem bardzo ważne dla danej społeczności, które od lat nie mogą doczekać się realizacji. Gdzieniegdzie potrzebne jest trochę tłucznia do utwardzenia drogi, żeby po deszczu ludzie nie musieli chodzić w kaloszach. Niech mieszkańcy mają możliwość załatwić takie sprawy dzięki budżetowi obywatelskiemu. To lepsze niż jedno duże zadanie i na tym koniec. Wierzę, że rady osiedla znajdą sposób, aby zaaktywizować swoich mieszkańców – przekonywała Sabina Nowosielska.
Budżet obywatelski według nowych zasad proporcjonalnie poszatkowano między osiedlami, każdemu z nich przydzielając stosunkowo niewielką kwotę – od ponad 150 tys. zł dla Śródmieścia, po 28 tys. zł dla malutkiego Miejsca Kłodnickiego (więcej na ten temat). To mieszkańcy nadal będą zgłaszać propozycje wydatków – muszą to być przedsięwzięcia związane z poprawą otoczenia – ale teraz przyjmować będą je rady osiedli. Następnie skierują one te propozycje do magistratu, gdzie urzędnicy ocenią, które z nich nadają się do realizacji i przesianą listę skierują ponownie do rady osiedla. Dopiero wtedy przeprowadzone zostanie głosowanie wśród mieszkańców, po którym propozycja zadania z największą liczbą głosów ponownie powędruje do urzędu miasta, gdzie po akceptacji prezydenta zostanie skierowana jako propozycja wydatku budżetowego na sesję rady miasta. A więc o ostatecznym losie pomysłu zdecydują dopiero radni.
Naprawdę duży wysiłek będzie wiązał się z wprawieniem całej tej machiny w ruch i doprowadzeniem realizacji wybranych zadań do szczęśliwego końca. Czy skórka na pewno jest warta wyprawki, skoro cały czas mówimy przecież o zaledwie milionie złotych, który jest tylko drobnym ułamkiem całego budżetu miasta?
Wszystkie zdjęcia wykorzystane w artykule pochodzą z profilu gminy Kędzierzyn-Koźle na Facebooku.
Reklama
Osiedla dostały milion. Teraz to mieszkańcy zdecydują, jak go wydać
- 28.03.2015 14:22
Napisz komentarz
Komentarze