Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 23 listopada 2024 00:07
Reklama
Reklama
Reklama

Nareszcie coś drgnęło! Narada służb kryzysowych w sprawie benzenu. Będzie kontrola w zakładach

Oburzenie mieszkańców jeszcze nigdy nie było tak wielkie i nie można już przejść obojętnie obok wynikającej z niego presji społecznej. Wczoraj i dzisiaj w starostwie powiatowym zebrały się służby kryzysowe, aby rozmawiać o benzenie, który w ostatnim czasie zatruwa Kędzierzyn-Koźle ze szczególną siłą. To nie wszystko – Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska zapowiedział kontrole w firmach, które korzystają z benzenu.

O narastającym problemie benzenu w Kędzierzynie-Koźlu w tym roku pisaliśmy wielokrotnie – LISTA ARTYKUŁÓW. W ostatnim czasie truciciel zafundował mieszkańcom benzenowe czarne noce i miarka się przebrała. Ludzie zaczęli jawnie wyrażać swoje oburzenie i wzywać władze do jakiejkolwiek reakcji. Pod postem KK24.pl na Facebooku linkującym do artykułu Benzenowe czarne noce. Ktoś znowu wypuszcza truciznę. Od kilku dni jest bardzo źle swój komentarz pozostawiło prawie dwustu czytelników, którzy często nie przebierali w słowach pod adresem rządzących i urzędników. Podobna liczba osób zdecydowała się udostępnić informację. Na Facebooku powstała również strona Benzen w Kędzierzynie-Koźlu grupująca oburzonych. To wszystko przyniosło efekt. Już we wtorek po południu w starostwie powiatowym zebrali się przedstawiciele służb kryzysowych, aby rozmawiać o problemie.

DSC_0900

- Rozumiem zaniepokojenie mieszkańców, którzy martwią się o własne zdrowie. Dlatego podjęłam działania zmierzające do wyjaśniania obecnej sytuacji - zapewnia starosta Małgorzata Tudaj.





W spotkaniu oprócz starosty i wicestarosty udział wziął senator Grzegorz Peczkis, Andrzej Krebs, radny powiatu i dyrektor biura senatora, dyrektor Departamentu Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego Manfred Grabelus oraz komendant powiatowy straży pożarnej i kierownik wydziału zarządzania kryzysowego i zdrowia starostwa. Zgodnie z ustaleniami w trybie pilnym zostanie przesłane pismo do Głównego Inspektora Ochrony Środowiska w Warszawie o użyczenie Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska w Opolu urządzenia pomiarowego, które przeprowadzi dokładny pomiar benzenu w terenie.


- Chcielibyśmy, aby to urządzenie zostało tu u nas na stałe – dodaje starosta. Kolejne pismo będzie dotyczyło konkretnych zmian legislacyjnych. – Bez nich nie będziemy mogli ustalić, w jaki sposób następuje uwalnianie benzenu i dlaczego tak się dzieje, barierą są po prostu przepisy prawa obowiązujące w kraju – mówi starosta.


Równocześnie zostaną podjęte działania przez Senatora RP związane z omówieniem obowiązujących przepisów zarówno w Sejmie jak i odpowiedzialnych ministerstwach.







Senator Grzegorz Peczkis z Kędzierzyna-Koźla interweniuje w Ministerstwie Środowiska w sprawie określenia normy dziennej dla benzenu. Obecnie jest ona ustalona w wymiarze średniorocznym na poziomie 5 mikrogramów na metr sześcienny. Pomimo gwałtownych wzrostów, tak zwanych pików, norma roczna nie jest przekroczona, a więc służby odpowiedzialne za ochronę środowiska mają ograniczone pole manewru.

DSC_0901- Prowadzę w tej sprawie rozmowy w Ministerstwie Środowiska. Nałożyły się na nie ostatnie gwałtowne wzrosty stężenia benzenu. To kolejny argument, że należy działać zdecydowanie i zaproponować rozwiązania prawne, które doprowadzą do zlikwidowania problemu. Służby odpowiedzialne za ochronę środowiska muszą dostać kompetencje wykonawcze, aby móc działać w sytuacji, w jakiej znajdujemy się obecnie – mówi senator Grzegorz Peczkis.

A jednak i bez zmian w prawie urzędnicy się mobilizują. Jak na antenie Radia Opole zapowiedział Krzysztof Gaworski, Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska, kędzierzyńskie zakłady używające benzenu zostaną poddane kontroli, która potrwa co najmniej miesiąc. Urzędnicy sprawdzą, czy przestrzegają one zasad określonych w pozwoleniach.

Do Kędzierzyna-Koźla na spotkanie w starostwie przyjechał także Manfred Grabelus, dyrektor Departamentu Ochrony Środowiska w urzędzie marszałkowskim. To właśnie samorząd województwa wydaje pozwolenia zintegrowane na prowadzenie działalności negatywnie oddziaływującej na środowisko naturalne. Na mocy takich pozwoleń działają firmy z Kędzierzyna-Koźla, które używają w swoich procesach technologicznych benzenu. Teoretycznie więc to marszałek ma narzędzie do zablokowania truciciela. Czy to zrobi?

Rozmowa z Manfredem Grabelusem, dyrektor Departamentu Ochrony Środowiska w urzędzie marszałkowskim:

- Fora internetowe kipią od komentarzy mieszkańców wzburzonych obecną sytuacją. Większość jest przekonana, że jest ona bardzo zła. Jaka jest pana ocena?

- W przeszłości przez kilkanaście lat odnotowywaliśmy w Kędzierzynie-Koźlu stężenia poza normą. Od trzech lat, jeśli chodzi o rejon Kędzierzyna-Koźla, Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska odpowiedzialny za dokonywanie pomiarów jakości powietrza, nie stwierdził rocznego przekroczenia normy benzenu. A więc można powiedzieć, że programy naprawcze, które były realizowane, doprowadziły do tego, że te wartości były takie, jakie być powinny. Co warto zaznaczyć, wspomniana norma roczna na poziomie 5 mikrogramów na metr sześcienny jest stosunkowo niewielka w porównaniu do normy obowiązującej na terenie zakładu, ustanowionej na poziomie kilkaset razy większym, czyli 1600 mikrogramów na metr sześcienny. Pracownicy w takich warunkach mogą przebywać. Na dzień dzisiejszy nie stwierdzono większego zagrożenia dla życia czy wystąpienia chorób u tych osób.

- Nie ma się więc czego bać?

- Tak zwane piki obserwowane ostatnio w Kędzierzynie-Koźlu mogą wydawać się niepokojące. Nie należy panikować z tego tytułu, ponieważ były to wzrosty krótkotrwałe. W  obszarze całego dnia te zdarzenia nie występowały. Nie wiemy więc, czy na taką sytuację nie mają wpływu warunki atmosferyczne związane na przykład z dość dużymi w ostatnim czasie różnicami temperatur pomiędzy nocą a dniem. Wspomniane piki mają miejsce z reguły właśnie nad ranem. Nie jestem przekonany, czy to jedyne wytłumaczenie. Nie wykluczam, że ma na to wpływ zwiększona emisja w zakładach przerabiających benzen, choć powinny być one technologicznie dostosowane.

- Nie należy w takich przypadkach ostrzec mieszkańców?

- Zgodnie z programem ochrony powietrza dla strefy opolskiej, ze szczególnym uwzględnieniem rejonu Kędzierzyna-Koźla i Zdzieszowic, gdzie występują zwiększone zanieczyszczenia benzenem, pierwszy stopień ostrzeżenia występuje, gdy przez trzy kolejne dni przekroczony zostanie wskaźnik średniego stężenia na poziomie 150 mikrogramów na metr sześcienny. Wówczas ostrzeżenie jest przekazywane do publicznej wiadomości przez Wojewódzkie Centrum Powiadamiania Kryzysowego. Jak dotąd taka sytuacja nie miała miejsca.

DSC_0901

DSC_0901

DSC_0900

DSC_0900

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

nawdychany 16.09.2016 17:58
Oczywiście rubin, ale pomnóz to sobie przez lata życia z fetorowym oddechem Blachowni na plecach. Nie wmówisz mi ,że wieloletnie podtruwanie jest bezpieczne. Prymitywne oszczędzanie na energii i wyłączanie filtrów to parodia. Na pylicę górnicy też nie umierają po 2 zjazdach na dół. Ale znają ryzyko, a zwykły mieszkaniec nie wdycha takiego pyłu. Ja nie jestem pracownikiem tzw. Wielkiej Chemii w Koziołkowie i nie muszę tego tolerować. To, że moje osiedle stawiano 41 lat temu dla robotników chemicznych, którzy stracili zdrowie na tutejszej chemii, nie interesuje mnie. Jestem z zewnątrz , czuję że tu śmierdzi. Lobby urzędniczo-chemiczne zamiatało te wskazania pod dywan przez X lat. Postawiono stacje pomiarową- nie bez przyczyny. Myslano, że przeciętny mieszkaniec Koziołkowa, w wieku 55 + nie będzie analizował wskazań. Ale ludzie nie barany i potrafią interpretować wyniki.Teraz mamy media, one rozgonią sitwę. Podatki z Blachowni nie są warte zdrowia naszych dzieci. TVN, Jaworowicz - to wszystko jest realne, a to dobrego PR nie zbuduje temu grajdołkowi szumnie zwanym miastem możliwości.

Rubin 15.09.2016 00:41
Szkoda, że przeczytać a zrozumieć to dwie różne rzeczy. Popatrz na wartości. Do zatrucia doszło przy milion razy większym stężeniu niż normalnie miejska. W zakładach w których stosuje się benzen NDS jest 300 razy większy niż dla miasta. I pracownicy jakoś nie padają.

nawdychany 14.09.2016 15:55
Benzen podejrzewany o toksyczność był już w roku 1900. Powoduje on zarówno ostre jak i przewlekłe zatrucia. Zazwyczaj do zatrucia dochodzi poprzez wdychanie par przez układ oddechowy, jednak możliwa jest również absorpcja przez skórę i wchłanianie wraz z pokarmem. Około 6,4 g/m³ powoduje ostre zatrucie w ciągu godziny inhalacji, zaś dawka 10 krotnie większa powoduje natychmiastowy zgon. Ostre zatrucie benzenem charakteryzuje się podrażnieniem skóry, rumieniem, odczuciem palenia, powstawaniem pryszczy[potrzebny przypis]. Benzen oddziałuje na centralny układ nerwowy powodując pobudzenie lub depresje, niewydolność układu oddechowego, a w rezultacie zgon. Charakterystycznymi objawami są też: krwawienia z błon śluzowych, szybki i płytki oddech, drżenie kończyn, zaburzenia rytmu serca. Dużo częstsze są zatrucia przewlekłe. Pierwsze objawy są niespecyficzne, są to zmęczenie, ból głowy, utrata apetytu. Dokładniejsze badania wykazują nieprawidłowości w składzie biochemicznym krwi. Najczęściej dochodzi do obniżenia liczby białych ciałek krwi co powoduje spadek odporności i płytek krwi. Benzen również działa niszcząco na szpik kostny i może powodować białaczkę lub raka. Pary benzenu po dostaniu się do płuc absorbowane są przez krew, z której w dużym stopniu wchłaniane są przez tkanki tłuszczowe. No faktycznie panie Dyrektorze, spokojnie, to tylko benzen...

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ