Operator numeru alarmowego odebrał zgłoszenie, z którego wynikało, że w jednym z mieszkań przy alei Partyzantów ma przebywać mężczyzna, z którym córka nie ma kontaktu. Na miejsce postanowiono skierować policję, pogotowie ratunkowe oraz straż pożarną.
W chwili ustalania przez służby sposobu wejścia do mieszkania, mężczyzna wyszedł na balkon. Oświadczył, że nie słyszał córki, która próbowała się z nim skontaktować, ponieważ zasnął. Alarm potraktowano jako fałszywy w dobrej wierze.
Napisz komentarz
Komentarze