W spotkaniu konsultacyjnym dotyczącym planu urządzenia lasu w siedzibie Nadleśnictwa Kędzierzyn byli obecni byli przedstawiciele gminy Kędzierzyn-Koźla radna Ewa Czubek, radna Hanna Białas, zastępca prezydenta Artur Maruszczak, Kamil Nowak z fundacji "Wiedzieć Więcej", przedstawiciel Polskiego Związku Emerytów Rencistów i Inwalidów Stanisław Będkowski oraz autorki głośnej petycji w obronie lasu: Joanna Wiktorek i Joanna Weller-Walas.
Nadleśniczy Paweł Hajduk rozpoczął spotkanie, podkreślając, że Nadleśnictwo Kędzierzyn zawsze jest chętne do dialogu z społeczeństwem. Koncepcja, którą przedstawiono na spotkaniu, była planowana od sesji rady miasta, kiedy to wokół tematu wycinki rozpętała się prawdziwa burza. Jak podkreślił Paweł Hajduk, pewne rzeczy zostały naprawdę mocno zweryfikowane.
Nadleśnictwo wskazało obszary leśne, w których występuje funkcja społeczna - dla mieszkańców miasta są to szczególnie ważne obszary. Formalnie jako lasy społeczne, teren ten może być ujęty dopiero w nowym Planie Urządzania Lasu. Jednak już teraz ograniczenia zostaną wprowadzone . Paweł Hajduk zaznaczył, że Nadleśnictwo musi dbać o to, by las był zdrowy, silny, wielopokoleniowy i wielogatunkowy, dlatego pewne działania mimo wszystko muszą być zrealizowane.
W ramach podjętych kroków przez Nadleśnictwo, wyznaczono obszar lasów przyległych do osiedli miejskich, newralgiczny dla mieszkańców Kędzierzyna-Koźla. Szczególny nacisk położono na to, aby była dobrze wykształcona strefa buforowa wokół Zakładów Azotowych. Zweryfikowano plany pod kątem przebudowy drzewostanów. Będzie ona przeprowadzana na mniejszych powierzchniach. Nadleśniczy podkreślił, że dla zdrowia lasu pewne cięcia muszą być przeprowadzone, aby zminimalizować ryzyko wystąpienia szkód i zbudować odporność lasu.
Tak więc z dotychczasowego planu wycinki około 42,62 hektarowego obszaru newralgicznego dla mieszkańców Kędzierzyna-Koźla, zostanie wycięte tylko 9,24 hektarów. Wprowadzona będzie też tzw. strefa przejściowa 70 metrów od osiedli. W tej strefie przeprowadzana ingerencja Nadleśnictwa będzie dotyczyła jedynie cięć sanitarnych, jeśli np. uszkodzone drzewo będzie stanowiło zagrożenie.
- W ramach moich możliwości mogę rębnie pierwsze zmienić na złożone. Tak więc cięcia będą drastycznie zmniejszone, zamienią się na małe, punktowe. Takie rozwiązanie jest kompromisem mającym doprowadzić do realizacji głównego celu, jakim jest zachowanie trwałości i stabilności lasu wokół aglomeracji miejskiej Kędzierzyna-Koźla (...) Priorytetem dla nas jest również zachowanie bezpieczeństwa, to lasy podmiejskie i my jako leśnicy odpowiadamy za bezpieczeństwo ludzi - mówił podczas spotkania Paweł Hajduk.
- Bardzo znacząco zmniejszyliśmy skalę rębni. Z 42 hektarów do 9 hektarów to naprawdę wszystko, co możemy zrobić. Pamiętajmy, że konsultacje były już wcześniej prowadzone i nikt nie zgłosił nam zastrzeżeń. To nie jest tak, że my nie prowadzimy wcześniej rozmów. W tej sytuacji odpowiadamy na poruszenie społeczne i stąd modyfikacja planu - dodaje nadleśniczy.
Artur Maruszczak nie ukrywał zadowolenia z takiego obrotu sprawy i podziękował za spotkanie i zaproponowane zmiany. Głos w sprawie zabrała również radna Ewa Czubek.
- Nikt nie kwestionuje, że gospodarka leśna, przemysłowa, musi istnieć, to jest oczywiste. Jednak nam naprawdę zależy na lasach wokół Kędzierzyna-Koźla i stąd nasze zdeterminowanie - mówiła podczas spotkania radna Ewa Czubek.
Autorki petycji, która odbiła się echem na przedostatniej sesji rady miasta, bardzo wnikliwie analizowały wszystkie podane przed nadleśniczego dane. Jednak finalnie nie ukrywały zadowolenia, a nawet zaskoczenia z takich decyzji nadleśnictwa.
- Muszę na spokojnie jeszcze to wszystko przeanalizować, przyjrzeć się mapom, bo na pewno jest to duży krok. Jeśli z 40 zaplanowanych hektarów wycinamy 10, to dla mnie jest to sukces. Nie liczyłam na to, że Nadleśnictwo zaniecha wycinki, więc to zaproponowane rozwiązanie jest interesujące - mówi Joanna Weller-Walas.
- Myślę, że zostały poczynione dostać duże kroki w kierunku społeczeństwa i mam nadzieję, że to tak zostanie. Oczywiście muszę to również jeszcze przeanalizować, bo wszystko jest na świeżo. O ile na początku było powiedziane, że nic się nie da zrobić, tak dziś widzimy ogromny krok w naszą stronę - dodaje Joanna Wiktorek.
Napisz komentarz
Komentarze