Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 12:50
Reklama
Reklama
Reklama

Nie liczyły się prezenty, lecz czas spędzony w gronie rodzinnym. Seniorzy wspominają, jak wyglądały kiedyś święta Bożego Narodzenia

Nie liczyły się prezenty, lecz czas spędzony w gronie rodzinnym. Seniorzy wspominają, jak wyglądały kiedyś święta Bożego Narodzenia
Obecnie Święta Bożego Narodzenia to czas szaleństwa konsumpcyjnego, które zaczyna się już w listopadzie. Kupujemy więcej i więcej, bo chcemy, aby święta były takie, jak widzimy je w amerykańskich filmach. Jednak kiedyś, kiedy nasi dziadkowie byli dziećmi, święta miały zupełnie inny charakter. Były skromne, ale szczęśliwe, priorytetem nie były prezenty, lecz rodzina.

W przedświątecznym czasie postanowiliśmy porozmawiać z seniorami z naszego miasta o świętach Bożego Narodzenia. Wspomnieniami z czasów dzieciństwa podzieliły się z nami osoby starsze z Domu Dziennego Pobytu nr 5 "Nasz Dom", ale i nasi bliscy, dziadkowie, sąsiedzi, którzy, jak się okazuje doskonale pamiętają ten niezwykły świąteczny czas. Niemal wszystkie wspomnienia kończyły się łzą w oku naszych rozmówców. Tak więc zapraszamy w magiczną podróż do krainy świątecznych wspomnień.

Jadwiga: "Mam 82 lata, a pamiętam wszystko, jakby to było wczoraj..."

Pani Jadwiga doskonale wie, czym jest wdzięczność. Kiedy teraz nasze stoły uginają się pod ciężarem wielu potraw wigilijnych, w jej rodzinnym domu, w czasie po wojennym, było bardzo skromnie. Jednak mimo to wszyscy byli bardzo wdzięczni za to wszystko, co mają i wspólnie rozmawiali o tym, jak teraz jest im dobrze. Najważniejsze dla nich było to, że mogą bezpiecznie być razem.

- Mieszkałam z rodziną na Mazurach i zawsze w święta mieliśmy żywą choinkę, ustrojoną słodkościami, które oczywiście sami wcześniej przygotowywaliśmy. Zawsze z rodzeństwem podkradaliśmy te pyszności z choinki. Mimo że mieliśmy tak niewiele, to zasiadając do rodzinnego, świątecznego stołu wspominaliśmy czas wojny i biedy, doceniając to, jak dobrze mamy teraz - mówi pani Jadwiga.

- W kącie pokoju zawsze w święta stał snopek siana, miał symbolizować urodzaj w kolejnym roku. Tradycyjnie sianko na stole, pierogi i barszcz. Dzieci nie dostawały wtedy prezentów, nasza rodzina miał to szczęście, że mieliśmy ciocię z Warszawy i ona przyjeżdżając do nas na święta, przywoziła nam prezenty. Pamiętam, jak dostałam książkę, tak, książki to było naprawdę coś, bo było ich wtedy bardzo mało. Traktowaliśmy je jak najcenniejszy skarb, czytając w łóżku nawet po ciemku. Teraz nikt ich aż tak nie ceni, bo jest ich wszędzie pełno - wspomina.

Ze wszystkich dań wigilijnych dla Jadwigi najcieplejszym wspomnieniem cieszą się pierniczki, które robiła jej mama.

Bronisława: "Nie były dla nas ważne rzeczy, lecz bliskość rodziny"

Bronisława ma 82 lata i doskonale pamięta zapach choinki i ciastek w jej domu. Tradycyjnie mama pichciła w kuchni, a tato przynosił choinkę i razem z piątką dzieci ją stroił.

- Już przed świętami z rodzeństwem przygotowywaliśmy słodkości na choinkę. Wszystko robiliśmy sami, aby było kolorowo, zawijaliśmy zrobione przez nas cukierki w złotka i kolorowe papierki. Oczywiście skubaliśmy potajemnie - śmieje się Bronisława.

Na choince zawieszano świeczki, trzeba było bardzo pilnować, aby topiąca świeczka nie zgasła, lub nie spowodowała pożaru. Zawsze wtedy ktoś musiał być w pomieszczeniu. Pierwszy i drugi dzień świat był czasem szaleństwa na śniegu, którego były wtedy naprawdę ogromne ilości. Do tego mróz, który, mimo że bardzo szczypał, nie zniechęcał do śnieżnych zabaw.

- Pierogi były zawsze i żurek. Łazanki z śliwkami były tradycją u nas w domu. Oczywiście nie zabrakło makowca i ciasteczek. Pamiętam, jak jeździliśmy na koniu, bo przyjeżdżał do na stryjek i zawoził nas do babci, która mieszkała na górze. Potem na saniach przyjeżdżali do nas. To była prawdziwa frajda, jak tak przejeżdżaliśmy przez całą wioskę. Spędzaliśmy wigilię u nas w domu i na pasterkę stryj zawoził całą rodzinę do kościoła - opowiada.

Pani Bronisława podkreśla, że takich świąt, jak ona pamięta, już nie ma. Wtedy były bardziej rodzinne, ciepłe i wesołe. Teraz uważa, że liczą się tylko prezenty, a nie rodzinna bliskość.

Elżbieta: "Nasza choinka musiała wisieć na suficie, bo w pomieszczeniu nie było na nią miejsca"

Elżbieta ma 73 lata i z sentymentem wspomina święta Bożego Narodzenia. Jak podkreśla, kiedyś oczekiwanie na nie było zupełnie inne niż teraz.

- Kiedyś święta same w sobie niosły ogromną radość. Byłam wychowywana w warunkach wiejskich, ale w domu panowała niesamowita atmosfera. Dom stroiła babcia. Nie stroiło się go na zewnątrz, jedynie dbało o to, by na bieżąco był śnieg odgarnięty. Mama robiła przepiękne łańcuchy ze słomy, mieliśmy młodego, ale bardzo schorowanego sąsiada, który był bardzo zdolny plastycznie. Pomagał nam robić ozdoby - wspomina.

- Prezenty były skromne. Pamiętam, ze moim pierwszym prezentem na święta był dres. Sprawiło mi to tyle radości, że do dziś doskonale to pamiętam. Nie dostawaliśmy prezentów pod choinkę, ale przynosił je nam Mikołaj szóstego grudnia. Miło wspominam  świąteczne szaleństwo na górce, na sankach i nikt nie przejmował się tym, że zaliczył przy okazji jakieś drzewo - śmieje się Elżbieta.

- W czasie wojny moja babcia była w obozie, Niemcy spalili nasz dom. Więc pamiętam, jak bardzo dziadek się starał i przygotował nam dom zastępczy. Było to małe mieszkanie, gdzie nie było miejsca na choinkę. Tak więc zawieszaliśmy ją na suficie, przymocowując do legarów - mówi Elżbieta.

Z potraw, jakie pamięta, wymienia szczególnie kluski na słodko, posypane cukrem, czasami dodawano również śmietanę. Nie było wtedy mody na karpia, więc jadano różne inne ryby.

Zdzisław: "Zimy były taki srogie, że ręcznie robione swetry były najpiękniejszym prezentem"

Najstarsza siostra 74-letniego Zdzisława wspólnie z mamą piekła pieczywo i pierniki, makowce, no i oczywiście sernik. Wszystko, co było na stole, było zrobione przez mamę i siostry. Dzieci robiły ozdoby choinkowe i oczywiście podjadały.

- Prezenty były zawsze sprawą drugorzędną, najważniejsze było to, że jedzenia mieliśmy tak dużo i mogliśmy objadać się przez te kilka dni. Jednak pamiętam, że prezentami były zawsze rzeczy wykonane z włóczki przez naszą mamę i siostrę. Same strzygły owce i robiły włóczkę z której powstawały piękne szaliki i bardzo ciepłe swetry. Były to prezenty niezwykle funkcjonalne, ale ile one radości sprawiały - mówi pan Zdzisław.

Najmilej pan Zdzisław wspomina cukierki, które robiła jego mama topiąc cukier i to jak razem z rodzeństwem robili z niego ozdoby świąteczne na choinkę. No i oczywiście szaleństwo na śniegu, dobrej zabawy nie odstraszały sine z zimna palce. Zimy w tym czasie były bardzo mroźne, z dużą ilością śniegu.

Jak widać po zapoznaniu się z wspomnieniami naszych seniorów, święta Bożego Narodzenia za czasów ich dzieciństwa cechowały się rodzinnym ciepłem, barakiem materialnego wymiaru i docenieniem każdej wspólnej chwili. Bo święta to czas, w którym najważniejszą wartością jest rodzina i nie można o tym zapominać podczas gorączki przedświątecznych przygotowań i zakupów.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ja 31.12.2022 05:14
Od 15 lat na ul. Walarego Wróblewskiego 6 ,,, niszczeją dwa duże mieszkania ...kpina wstyd , .....

Raf 29.12.2022 15:02
Jeżeli się komuś mieszkanie dało, dana osoba zdewastowała, należało by obciążyć takich kosztami, a nie żeby miasto remontowało z podatków mieszkańców

Michał 29.12.2022 02:23
Ja słyszałem rozmowę kobiety, pielęgniarki, która rozmawiała o tym że jej dziecku udało się dostać mieszkanie po remoncie w centrum Kędzierzyna i musiała tylko panele wymienić. Szkoda słów, Jan ma rację to sama racja.

Adam Konopko 29.12.2022 02:14
Mieszkanie dostaną albo osoby po znajomości. Albo rodziny które ponownie zadłuża albo zdewastuje mieszkanie. Mam w rodzinie osoby, siostry z dziećmi które dostały odremontowane mieszkania i pozadłuzaly je i nie dbały. Oczywiście są osoby które dostaną bo potrzebują ale zazwyczaj jest tak że mieszkania dostają osoby które nie dbają.

Jan Oborniak 27.12.2022 19:31
Te zdewastowane lokale kiedyś były wyremontowane jak i teraz za nasze pieniądze. Należało by chyba przemyśleć czy patologi, cyganom i gościom ze wschodu dawać te mieszkania do tego jeszcze dopłacać do czynszu ? Są ludzie pracujący i uczciwie płacący tu podatki a na swój "kwadrat" czekają latami. I gdzie tu sprawiedliwość ?

Chucky kedzierzyn 27.12.2022 17:27
Ta ukraińska bandera za niedługo pokaże pazurki wszyscy zobaczymy

Realista 27.12.2022 13:56
Mam tylko cicha nadzieję że urząd posiada uaktualnioną listę nazwisk osób które już nigdy nie powinny otrzymać wyremontowanego mieszkania do piątego pokolenia wstecz, gdyż za taką dewastację nigdy nie odpowiada jedna osoba.

Ryszard psie serce. 27.12.2022 13:41
Mieszkania socjalne są dewastowane , lokatorów się eksmituje a za 2 lata taki delikwent ponownie dostaje mieszkanie wyremontowane. Gdzie tu sens.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ