W związku z kolejnymi obostrzeniami wprowadzonymi przez rząd od soboty zostały zamknięte galerie handlowe. Mieszczące się na ich terenie sklepy odzieżowe, obuwnicze, z artykułami sportowymi, sprzętem RTV i AGD czy jubilerzy, póki co nie mogą prowadzić działalności. Kupcy z Hali Manhatan obawiają się, że wielu z nich z kryzysu już się nie podniesie.
Mimo początkowych zapewnień rządu, że kolejny lockdown nie jest możliwy, w związku z lawinowo rosnącą liczbą chorych na Covid-19 wprowadzane są kolejne obostrzenia. Od soboty zamknięte zostały sklepy odzieżowe, obuwnicze, z artykułami sportowymi, sprzętem RTV i AGD oraz jubilerzy w obiektach wielkopowierzchniowych. Dotyczy to więc także Hali Manhatan.
Kupcy na Hali Manhatan zaczęli martwić się o swoją przyszłość, muszą zamknąć sklepy miesiąc przed najbardziej korzystnym dla nich okresem świątecznym. Obawiają się, że wygeneruje to dla nich straty nie do odrobienia.
- Nikt z nas nie ukrywa, że dla nas nie jest to korzystna finansowo decyzja. Jednak zdajemy sobie sprawę z tego, że to z czegoś wynika i robią tak w różnych krajach. Rządzący starają się zapobiec rozprzestrzenianiu się epidemii, czy będzie to skuteczne, czas pokaże. Myśleliśmy, że będziemy mogli działać, do ostatniej chwili nie było rozporządzenia określającego, kto będzie miał zamknięte. Jeżeli kupcy nie będą mogli handlować w grudniu, kiepsko wszystko widzę. To, że miasto nas zwolni z opłat, nie uratuje niektórym sytuacji. Kiepsko to wszystko wygląda - mówi Jan Kubicki, prezes Stowarzyszenia Kupców Manhatan.
Problemem dla kupców jest również to, że zostaną z towarem jesiennym, a już będą musieli szykować się na zaopatrzenie wiosenne.
- Liczymy na wsparcie rządu, poprzednie było dla nas bardzo korzystne. Jednak teraz grudzień przed nami, a to szczególny czas dla sprzedawców. Jeśli nie zostaniemy otwarci, trudno wyobrazić sobie te straty - dodaje Jan Kubicki.
W miniony piątek w Hali Manhatan panowała dość nerwowa atmosfera. Zaniepokojeni kupcy oczekiwali na rozporządzenie, aby mieć pewność, czy muszą zamykać sklepy, czy może restrykcje ich ominą. Wielu z nich utrzymuje rodziny tylko z działalności handlowej.
- Od momentu, gdy ogłosili całą Polskę strefą czerwoną, to u nas już zrobiło się pusto. To zamkniecie jest bezzasadne, bo u nas i tak nie było tłoku. Przestrzegamy odległości, pilnujemy dezynfekcji rąk, maseczek. Nie wiemy jeszcze, na jaką możemy liczyć pomoc, jedno jest pewne, że odczujemy to bardzo. Ja i moja rodzina tylko z tego żyjemy, podobnie jak większość kupców tutaj - mówi Iwona Kędziora, która od kilkunastu lat prowadzi działalność handlową na Hali Manhatan.
Póki co sklepy mają być zamknięte do 29 listopada, co dalej, zależy od przebiegu pandemii. Wielu sprzedawców przenosi swoje działalności do internetu, aby cokolwiek sprzedać.
Reklama
Kupcy boją się o przyszłość. Hala Manhatan świeci pustkami, większość sklepów zamknięta
- 09.11.2020 16:41
Napisz komentarz
Komentarze