Palić na balkonie albo nie palić? Oto jest pytanie. Dla jednych zwykłe wyjście na papieroska, dla innych niechciany smród w mieszkaniu. Jak się okazuje, sprawa, mimo że powinna być oczywista, wcale taka nie jest. Sąsiad nie może utrudniać życia innym, jednak często tak właśnie się dzieje.
„Wolnoć, Tomku, w swoim domku” - jak widać, wierszowana bajka Aleksandra Fredry porusza wciąż aktualny problem konfliktów sąsiedzkich. Gdyby sparafrazować słowa pisarza w odniesieniu do problemu, z jakim zgłosili się nasi czytelnicy, brzmiałyby tak: „Wolnoć, Tomku, na swoim balkonie”. Jak się okazuje, problem z palaczami, którzy kilka razy dziennie wychodzą na dymka, jest dla wielu niepalących mieszkańców dość uciążliwy.
- Największą zmorą są osoby palące papierosy na balkonie. Dym przez otwarte okna wpada do sąsiadujących mieszkań. Wiem, że do administracji osiedli wpływają skargi od mieszkańców, którzy stają się po części więźniami we własnych domach. Mam do wyboru albo siedzieć w zaduchu nawet podczas największych upałów, albo w oparach papierosowego dymu, który wlatuje przez okna do mojego mieszkania. Dlaczego muszę być skazany na to, aby moje mieszkanie, moje firanki, zasłony śmierdziały? Ja nie mam tego nałogu, nikt w mojej rodzinie też nie pali, dlaczego muszę wdychać dym, tych co są uzależnieni od tytoniu? - skarży się mieszkaniec osiedla Piastów.
Nie ma przepisów prawa, które by jasno określały, czy palaczowi wolno palić na balkonie. Jednak jeśli dla sąsiadów ten problem jest bardzo dokuczliwy, mogą oni skierować sprawę do sądu na podstawie art. 144 Kodeksu Cywilnego, który stwierdza, iż
„Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych” (...)
Mimo, że prawo nie precyzuje, w jaki sposób rozwiązać palący problem, to jednak na interwencje mieszkańców reagują administracje, które mogą zdecydować, czy wprowadzić zapis o zakazie palenia na balkonach w regulaminie porządku domowego. Nawet nie mając takiego zapisu w swoich regulaminach, niektóre administracje umieszczają ogłoszenia na klatkach z prośbą o niepalenie zarówno na klatkach jak i balkonach.
- Będzie zmiana w naszym regulaminie, ale głównie w kwestii grillowania na balkonach. Jeśli chodzi o palenie, to jest taka zasada, że gdyby ludzie zwracali się z pismem do zarządu o zmianę zapisu w regulaminie porządku domowego, to więcej zdziałają, niż tylko informując nas telefonicznie. Taki zapis na pewno znalazłby się w regulaminie. Wysłuchuje ludzi i już zareagowaliśmy na palenie na klatkach, zamieszczając pisemne zakazy. Są zdania palących, że po to mają balkony, aby na nich móc czuć się swobodnie i palić. Sama doświadczyłam na własnej skórze uciążliwości sąsiedztwa palacza, zamykałam drzwi, oka, bo zapach był koszmarny. Druga sprawa to zaśmiecanie terenów petami, palacze palą i rzucają je po prostu za balkon. Jednak palący też przecież mają swoje prawa– mówi Danuta Sawicka kierownik administracji osiedla „Leśna”.
- Nie mamy takiego zapisu w regulaminie porządku domowego, reagujemy doraźnie. Jednak jest to problem, ludzie palą na balkonach, palą na klatkach, dym zaciąga do innych mieszkań. Jeśli ludzie się skarżą, umieszczamy ogłoszenia informujące na klatkach, jednak nie mamy przepisu, który mówi wprost o takim zakazie. Tutaj mieszkańcy powinni wykazywać się po prostu kulturą osobistą – mówi Janusz Polarczyk, zastępca kierownika Administracji osiedla „XX-lecia”.
Jak widać, sprawa wcale nie jest prosta, być może wystarczy grzeczna rozmowa z sąsiadem, prośba i wzajemny szacunek. Jak się czasami okazuje, kluczem do rozwiązania problemu może być zwykłe zrozumienie palącego nałogu oraz dymiącego problemu tych, którzy są od nałogu wolni.
Napisz komentarz
Komentarze