Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 24 listopada 2024 15:58
Reklama
Reklama
Reklama

W tym sezonie ratownicy wodni mają z nami skaranie boskie

W tym sezonie ratownicy wodni mają z nami skaranie boskie
Pracują w służbie naszego bezpieczeństwa, niekiedy w zamian nie otrzymując żadnej wdzięczności czy wręcz spotykając się z agresją i bluzgami. Ratownicy wodni robią co mogą, aby z letniego wypoczynku nad akwenami wszyscy wrócili cali i zdrowi. Nawet ci, którzy wręcz proszą się o nieszczęście. Na przykład matki wchodzące z małymi dziećmi na głęboką wodę.

Ratownicy z oddziału rejonowego WOPR z Kędzierzyna-Koźla obstawiają w regionie kąpieliska nad jeziorami i baseny. Niestety, dla wielu osób fakt, że akwen jest strzeżony, nie jest kwestią decydującą o wyborze miejsca kąpieli. W Kędzierzynie-Koźlu i okolicach pełno jest jezior, gdzie latem wypoczywają setki mieszkańców. Oczywiście zażywają nie tylko kąpieli słonecznych – nagminnie wchodzą do wody na dzikich kąpieliskach. Jak łatwo wtedy o tragedię, pokazał sierpień, gdy w jeziorze w Korzonku utopił się młody mężczyzna.

Ratownicy z Kędzierzyna-Koźla zaglądają również w miejsca, o których wiadomo, że są wykorzystywane jako dzikie kąpieliska. To tam właśnie najczęściej spotykają się z wrogością ludzi, którym ośmielili się „zakłócić” wodne harce. Niekiedy ratownicy są świadkami scen, które wręcz nie mieszczą się w głowie. Jak na przykład matki z małymi dziećmi zapuszczające się na głębinę. W takiej sytuacji jakiekolwiek gwałtowane zdarzenie, nawet utrata równowagi, może doprowadzić do tragedii, i to podwójnej. Do widoku ludzi, którzy wyraźnie podchmieleni nad wodą licytują się na brawurę, ratownicy już przywykli.

– Zlustrowaliśmy wszystkie dzikie kąpieliska w powiecie kędzierzyńsko-kozielskim. Tysiące ludzi leży na brzegach, kąpie się, pływa na materacach, pije piwo, skacze z pomostów – relacjonuje Tadeusz Witko z WOPR. – Nasze uwagi spotykają się z brzydkimi odzywkami: „My wiemy, co robimy, czego się czepiacie, odwalcie się od nas”. Używamy megafonu, sygnałów dźwiękowych. Czasami daje to efekty, ludzie wychodzą z wody. Gdy odjeżdżamy, w lusterku widzę, że tylko chwilę było bezpiecznie – opisuje Witko.

Ratownicy odwiedzili akweny na Kuźniczkach, w Rogach, w Miejscu Kłodnickim, stawy przy ulicy Gliwickiej, także Januszkowice, Korzonek, Landzmierz i rzekę Odrę. Niekiedy zdarza się, że za wejście na teren pobierana jest opłata – formalnie za prawo do wędkowania, tyle tylko, że zamiast wędek ludzie mają ręczniki i materace.

– Ludzie i gestorzy terenów wodnych, opamiętajcie się! Jeżeli chcecie się topić, niech każdy przed wejściem do wody, gdzie nie ma ratownika, napisze testament, że na własne życzenie to robi, by ratownicy wodni nie mieli wyrzutów sumienia, że gdzieś nie zdążyli – apeluje Tadeusz Witko.

Szczególnie groźna sytuacja ma miejsce na terenie gminy Bierawa, gdzie sporo jest akwenów w miejscu dawnych wyrobisk. Poza wspomnianym już Korzonkiem to również m.in. Dziergowice. WOPR w tej sprawie zaapelował ostatnio nawet do wójta gminy.

Ratownikom wodnym należy się szacunek za ich służbę. Gdyby nie oni, bilans wypadków nad wodą z pewnością byłby dużo większy. Jeśli jednak mimo wszystko ktoś nadal będzie miał to „w głębokim poważaniu”, powinien pamiętać, że ratownik wykonujący czynności ratownicze objęty jest ochroną przysługującą funkcjonariuszowi publicznemu. Kara grzywny lub ograniczenia wolności grozi nie tylko za fizyczne naruszenie jego nietykalności, ale też za znieważanie. Lepiej więc powstrzymajmy się od chamskich odzywek, po prostu podziękujmy, gdy ratownik wyręcza nas w myśleniu.

Artykuł ukazał się w Tygodniku Kędzierzyńsko-Kozielskim Dobra Gazeta.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ