Przed nami ostatnie spotkanie półfinałowe w zmaganiach PlusLigi. Niespełna tydzień temu w imponującym stylu, po siatkarskim horrorze, nasz zespół przedłużył rywalizację półfinałową, teraz wracamy do Kędzierzyna-Koźla, aby dopełnić formalności.
W rywalizacji półfinałowej rozgrywanej do dwóch zwycięstw mamy remis. Tym samym o tym, kto jako pierwszy zamelduje się w finale, zadecyduje trzecie spotkanie. Areną zmagań będzie kędzierzyńska hala przy ul. Mostowej, a to nie jedyny z atutów naszego zespołu. Zarówno dotychczasowe rezultaty rywalizacji kędzierzyńsko-zawierciańskich, jak i najświeższe wspomnienia z ostatniego spotkania obu ekip, stawiają więcej plusów po stronie ZAKSY.
Po pierwszym spotkaniu podopieczni Andrei Gardiniego nie mieli powodów do optymizmu, mimo że to nasz zespół stawiany był w roli faworyta rywalizacji, mecz, którym rozpoczęliśmy rywalizację play-off, padł łupem przyjezdnych. Prawdziwy horror dopiero czekał na fanów ZAKSY, w minioną środę o odwrócenie losów rywalizacji i pozostanie w grze kędzierzynianie walczyli w specyficznej hali w Zawierciu. Określenie "burzliwy przebieg spotkania" nie oddaje w pełni tego, co wydarzyło się w drugim meczu. Nasz zespół dokonał niemożliwego, będąc w bardzo trudnej sytuacji (przy prowadzeniu zawiercian 2:0) odwróciliśmy losy spotkania, triumfując po tie-breaku.
To spotkanie na długo zapadnie w pamięci fanów ZAKSY. Nasz zespół rozpoczął od falstartu, podczas gdy rywalom wychodziło praktycznie wszystko. ZAKSA miała problemy z wyprowadzeniem kończącego ataku w zagraniach z pierwszej akcji. O ile w odsłonie premierowej zespół trenera Lebedew nie wypuścił zaliczki z rąk, to druga partia wydawała się należeć do wicemistrzów Polski. To kędzierzynianie utrzymywali prowadzenie, niestety w końcówce seta nie ustrzegliśmy się błędów i to zawiercianie byli o krok od historycznego sukcesu. Sytuacja ZAKSY była wyjątkowo trudna, rozpędzonym rywalom do pełni szczęścia brakowało tylko i aż jednego seta, podczas gdy my musieliśmy myśleć o odwróceniu losów rywalizacji, szukając przede wszystkim poprawy skuteczności na siatce. Przed trzecim setem trener Gardini zdecydował się na odważne posunięcie, dokonując zmiany, jaką w naszym zespole zobaczyliśmy po raz pierwszy. Łukasza Kaczmarka na boisku zastąpił Rafał Szymura, a na pozycję atakującego włoski szkoleniowiec przesunął Aleksandra Śliwkę. I tak ZAKSA przystąpiła do walki z nominalnie trzema przyjmującymi w składzie. Po raz kolejny nasz zespół udowodnił, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Siła charakteru i gra drużynowa pozwoliła kędzierzynianom doprowadzić do tie-breaka. W decydującym secie również nie brakowało nerwowości, ponownie jednak więcej „zimnej krwi” zachowali nasi zawodnicy. MVP spotkania wybrany został zdobywca 20 punktów Sam Deroo, jednak jak zgodnie podkreślali nasi zawodnicy po meczu – wygrała drużyna.
Tym zwycięstwem siatkarze ZAKSY zapewnili swoim fanom spokojne święta, rywalizacja nie jest jednak rozstrzygnięta. Już w środę wracamy na ligowe parkiety. Bez wątpienia po wydarzeniach z ubiegłego tygodnia możemy myśleć o tym spotkaniu spokojniej. Jak zaznacza jeden z bohaterów ostatniego meczu, wicemistrzowie Polski nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.
– Musimy pamiętać, że nie wygraliśmy jeszcze rywalizacji półfinałowej, a tylko ją przedłużyliśmy. Wracamy teraz do domu i mam nadzieję, że znaleźliśmy już swój rytm gry i ten optymalny poziom, który pozwoli nam zwyciężyć również w tym trzecim meczu – zaznaczył Olek Śliwka.
Trzeci mecz półfinałowy pomiędzy ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, a Aluron Virtu Wartą Zawiercie zaplanowano na środę, 24 kwietnia. Początek spotkania o godz. 17:30.
Źródło: Zaksa.pl
Reklama
Wszystkie ręce na pokład! Zaksa powalczy w środę o awans do finału PlusLigi
- KK24
- 23.04.2019 17:18
Napisz komentarz
Komentarze