Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 16 września 2024 21:31
Reklama
Reklama

Jedna impreza, a jakby każdy był na innej. I nadal budzi emocje

Wielu się nie podobało, ale okazuje się, że byli też zadowoleni. Łączy ich jedno – tegoroczne Dni Miasta miały w sobie taki ładunek emocjonalny, że wszystkim głęboko zapadły w pamięć. Tyle że niekoniecznie tak, jak mogliby sobie życzyć organizatorzy tej największej imprezy plenerowej w Kędzierzynie-Koźlu.

Artykuł ukazał się w Tygodniku Kędzierzyńsko-Kozielskim Dobra Gazeta - nr 12.

Tegoroczne Dni Miasta zorganizowano na zamkniętym odcinku alei Jana Pawła II. Gdy kilka lat po wcześniejszych eksperymentach z lokalizacją po raz pierwszy zaproponowano mieszkańcom to miejsce, zostało przyjęte entuzjastycznie, co przełożyło się na dużą frekwencję. Później było widać, że i ta formuła się wyczerpuje. Punkt krytyczny został osiągnięty w tym roku. W ciągu dnia frekwencja na imprezie była mizerna, a nieco liczniejsza publiczność zbierała się dopiero na wieczornych koncertach. W internecie mieszkańcy nie zostawili na organizatorach Dni Miasta suchej nitki. Wytykano sztampowość programu, ale największe cięgi spadły na dobór wykonawców – główną gwiazdą okazał się zespół wykonujący utwory legendarnej brytyjskiej grupy Electric Light Orchestra, ale personalnie nie mający z nią nic wspólnego, w tym roku występujący jeszcze na przykład na Dniach Koguta w Oławie.

Wrażeniami z Dni Miasta radni nie mieli okazji podzielić się ze stroną urzędową przez cały miesiąc, aż do sesji rady miasta pod koniec czerwca. Można było odnieść wrażenie, że każdy był na innej imprezie.

Zdjęcia z Dni Miasta:

Byliśmy na urodzinowych dniach miasta. Impreza rozkręca się bardzo powoli

Byliśmy na urodzinowych dniach miasta 2

Urodzinowe dni miasta - sobota

Finałowy koncert dni miasta

– Po analizie wpisów na portalach społecznościowych i forach lokalnych mediów nasuwa mi się pytanie: według jakiego klucza byli dobierani wykonawcy na Dni Miasta i dlaczego został wybrany zespół, który nie jest oryginalny, a był reklamowany jako oryginał – pytała wiceprzewodnicząca rady z PO Ewa Czubek, nawiązując do tego, że na pierwotnej wersji plakatu reklamującego imprezę przy nazwie Electric Light Orchestra nie widniał wyraz „Classic”, należący do pełnej nazwy owego cover bandu. – Byłam na Dniach Miasta, byłam na koncercie gwiazdy i przyznam niestety ze smutkiem, że dawno nie widziałam tak małej grupy ludzi na tej naszej imprezie. A przecież mamy w Polsce wiele zespołów, które na pewno zgromadziłyby większą publiczność – sugerowała.

Z oceną i spostrzeżeniami wiceprzewodniczącej nie zgodziła się prezydent Sabina Nowosielska, która też na imprezie była. Jej się podobało.

– Uważam, że jak najmniej powinniśmy czytać portale społecznościowe. Gdybyśmy mieli inne zespoły, na pewno też znaleźliby się niezadowoleni. (…) Gdy ktoś się nie umie bawić, będzie zawsze krytykował – uważa prezydent. – Ja również byłam na Dniach Miasta, byłam na Electric Light Orchestra i świetnie się bawiłam, jak wszyscy, którzy byli wokół mnie. Było bardzo dużo osób, to nieprawda, że było mało – oceniła.

Podobne odczucia miał wiceprezydent Wojciech Jagiełło, któremu podlega MOK. Zrobił zdjęcie podczas koncertu ELO i jak oszacował, jest na nim kilka tysięcy osób. – Myślę więc, że zainteresowanie tym koncertem było dość duże. Oczywiście zawsze będzie przedmiotem kontestacji to, czy taki lub inny zespół wybierać. My dokonaliśmy wyboru, uważam, że bardzo ciekawego, oryginalnego i przejrzystego. Nie da się w kulturze stworzyć takiej sytuacji, że wszyscy uczestnicy będą zadowoleni – uważa Jagiełło.

Radny Michał Nowak, także z PO, uważa, że sprawy nie można sprowadzać do krytyki w mediach społecznościowych, bo sam zna wiele osób, które zwykle w Dniach Miasta uczestniczyły, a tym razem uznały, że przychodzić nie warto, wybierając na przykład analogiczną imprezę w Strzelcach Opolskich.

– Nie bardzo rozumiem, dlaczego mamy płacić emerytowanym brytyjskim muzykom grającym covery, a nigdy nie możemy zapłacić polskim wykonawcom takim jak Hey czy Mela Koteluk. Ja naprawdę oczekuję od pracowników MOK, że będą orientowali się w bieżących trendach muzycznych. (…) Uważam, że działania MOK powinny spełniać oczekiwania mieszkańców, a nie spełniają – uznał Nowak.

Czy kontrowersje wokół tegorocznych Dni Miasta będą miały wpływ na przyszłą formułę i program tej imprezy i na przykład nastąpi powrót do pomysłu, aby to mieszkańcy sami wybierali wykonawców, których chcą zobaczyć i posłuchać? Tego na razie nie wiadomo.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ