Poczuli wiatr we włosach, krople wody na twarzy i troszkę adrenaliny. Nie widzą, ale nie przeszkadza im to, aby czerpać z natury jak najwięcej. Osoby z dysfunkcją wzroku już po raz piąty zdecydowały się na wyprawę kajakiem Odrą i Kłodnicą.
Osoby niewidome i niedowidzące z Polskiego Związku Niewidomych i Niedowidzących - Koło w Kędzierzynie-Koźlu postanowiły poobcować z przyrodą. Nie mogą jej zobaczyć, lecz doświadczają jej piękna różnymi innymi zmysłami. Przeprawa przez rzekę kajakiem to najlepszy sposób, by stanąć twarzą w twarz z naturą. W poniedziałek 20 sierpnia niezwykła ekipa kajakarzy wypłynęła ze Sławięcic.
Pozornie niemożliwe zadanie udało się zrealizować dzięki wsparciu m.in. Klubu Sportowego „Koziołek”, Klubu Turystyki Kajakowej „Rejak” i wolontariuszy. To już piąta edycja tej niezwykłej wyprawy, do której wszyscy uczestnicy są dobrze przygotowani. Jak pokazuje frekwencja, co roku coraz więcej osób decyduje się dołączyć do ekipy kajakarzy.
- To dla nas to niesamowite uczucie, że możemy pomóc niewidomym doświadczyć tego niezwykłego uczucia, jakim jest pływanie kajakiem. Owszem, zdarzały się już różne sytuacje w ciągu tych ostatnich pięciu lat, niektóre były ryzykowne. Jednak nasze przygotowanie jest zawsze dopięte na ostatni guzik, wiec wszystkie przygody skończyły się szczęśliwie. Warto brać w tym udział, by zobaczyć radość na twarzach uczestników – mówi Piotr Tokarczyk z Klubu Kajakowego „Rejak”.
Jerzy Słowik, wiceprezes Koła Niewidomych i Niedowidzących z Kędzierzyna-Koźla, nie ukrywa radości, że coraz więcej osób chce wziąć udział w spływie.
- W pierwsze edycji było zaledwie kilka kajaków, obecnej już kilkanaście. Dla nas to wyjątkowe, niesamowite doznanie. Było trochę wywrotek i różnych niespodziewanych sytuacji, jednak zawsze z szczęśliwym zakończeniem Czujemy naturę, mimo, że nie możemy jej zobaczyć i to jest niezwykłe. Jesteśmy wdzięczni za wsparcie tak wielu osób – mówi Jerzy Słowik.
Spływ to nie tylko doświadczanie niekiedy dość groźnego oblicza rzeki, lecz przede wszystkim okazja do integracji. Po dotarciu do mety kajakarze mają wspólne ognisko i czas na analizy oraz plany na kolejną niezwykłą wyprawę.
Foto: Piotr Tokarczyk
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze