W nocy nagłe pogorszenie stanu zdrowia dziecka, wizyta w punkcie całodobowej pomocy medycznej, recepta i wyprawa po lekarstwa. I tu zaskoczenie: jedyna dyżurująca apteka była zamknięta.
Do tej sytuacji doszło w nocy z 28 na 29 kwietnia w Kędzierzynie-Koźlu, a o wszystkim opowiedział nam taksówkarz, który wraz z rodzicami wyruszył na poszukiwanie lekarstwa. Wcześniej sprawdzili, która apteka ma całodobowy dyżur. Tak trafili na ulicę Arki Bożka na Pogorzelcu. Ku ich ogromnemu zdziwieniu, okazało się, że w aptece nikogo nie ma. Lekarstwa kupili dopiero rano.
- Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim. Przecież tu chodzi o ludzkie zdrowie. Po to działają całodobowe punkty pomocy medycznej, żeby można było rozpocząć leczenie od razu. Uważam, że doszło do niedopuszczalnej sytuacji - mówi taksówkarz.
Mężczyzna powiadomił także starostwo powiatowe, które ustala harmonogram dyżurów aptek. Okazuje się jednak, że przepisu w tej mierze są mało restrykcyjne.
Jak zapewnił nas Adam Lecibil ze starostwa powiatowego, urząd wystąpił już do właściciela apteki z prośbą o wyjaśnienie sytuacji. Powodem zamknięcia placówki miało być nagłe zdarzenie losowe i związany z nim brak personelu.
- Owszem, prawo farmaceutyczne wskazuje, że to rada powiatu ustala harmonogram dyżurów aptek, kierując się potrzebami mieszkańców, jednak przepisy nie dają nam żadnych narzędzi, aby wymóc realizowanie dyżurów. Niemniej w związku z zaistniałą sytuacją interweniowaliśmy u właściciela apteki - tłumaczy Adam Lecibil.
Ewentualne sankcje wobec apteki wchodzą w grę tylko w sytuacji długotrwałego i uporczywego nierealizowania dyżurów, a zastosować je może wojewódzki inspektor farmaceutyczny, w skrajnych przypadkach cofając zezwolenie na prowadzenie placówki.
Reklama
Jedyna dyżurująca apteka była w nocy zamknięta. Lekarstwa kupili dopiero rano
- Grzegorz Stępień
- 07.05.2018 16:25
Napisz komentarz
Komentarze