Baszta Montalemberta dobrze znana jest za to wszystkim bliżej zainteresowanym historią i inżynierią forteczną. Jak często obrazowo mówią znawcy tematu – niegdyś był to „krzyk mody twierdzowej”. Bez wątpienia jest to jeden z najcenniejszych (o ile nie najcenniejszy) zabytków Kędzierzyna-Koźla i unikat na skalę światową.
- Nie chodzi o to, żeby inwestować w basztę od razu 100 milionów. Wystarczy kilka, aby zabezpieczyć ten zabytek przed dalszym niszczeniem i w jakimś zakresie umożliwić jego zwiedzanie. To obiekt, którym powinniśmy się chwalić. Tymczasem mam wrażenie, że robimy wszystko, aby popadł on w całkowite zapomnienie – mówi radny Michał Nowak, zwolennik przejęcia fortu przez miasto. – Przejmując basztę naprawilibyśmy koszmarne niedopatrzenie sprzed kilkunastu lat, gdy była możliwość zrobienia tego za darmo. Jeżeli kiedykolwiek do naszego miasta przyjechać miałby turysta z Wiednia czy Nowego Jorku, zrobi to właśnie po to, aby zobaczyć pozostałości tego fortu. Dziś nie mielibyśmy takiej możliwości. Trzeba więc zrobić wszystko, aby go przejąć i uratować – dodaje Nowak.

Baszta liczy sobie ponad dwieście lat i powstała w ramach prowadzonej na przełomie XVII i XVIII dużej przebudowy twierdzy Koźle według pomysłu francuskiego generała Marca René de Montalemberta. Składa się z dwóch pierścieni i służyła do ostrzału artyleryjskiego, co zresztą jej pruska załoga miała okazję sprawdzić w praktyce, gdy w 1807 roku pod Koźlem pojawiła się armia Napoleona. Po likwidacji twierdzy w Koźlu w 1873 roku baszta bezpowrotnie straciła swoje militarne znaczenie. Później była wykorzystywana gospodarczo – m.in. jako magazyn. Od 1964 roku figuruje w rejestrze zabytków. W 2001 roku basztę od spółki Polskie Młyny za niewielką kwotę kupiła. Miasto nie skorzystało wtedy z okazji, by przejąć obiekt. Inwestor miał plan, aby stworzyć na w forcie placówkę kulturalno-naukową, ale nic z tego nie wyszło. Dziś baszta to zaniedbany zabytek w kiepskim stanie. Na tyle kiepskim, że wizja jego rewitalizacji i zagospodarowania przerasta nawet miasto.
Już kilka lat temu ówczesne władze Kędzierzyna-Koźla prowadziły intensywne rozmowy z właścicielem obiektu na temat jego przejęcia. Obecnie trwa ich kolejna odsłona. Niedawno fort Fryderyka Wilhelma, to oficjalna nazwa zabytku, został wystawiony na sprzedaż w ramach jednego z internetowych serwisów ogłoszeniowych za cenę 480 tys. zł.
- Obecny właściciel tego obiektu zaproponował nam przejęcie go, początkowo bez kosztowo, następnie w ramach wymiany za jedną z należących do miasta kamienic – tłumaczy wiceprezydent Kędzierzyna-Koźla Artur Maruszczak. – Ta propozycja jest nadal analizowana. W stosunku do obiektu wydane zostały zalecenia konserwatora zabytków, których nie zastosowano. Trzeba kilku milionów złotych, aby to wykonać. Temat jest więc trudny.
Artykuł został opublikowany w Tygodniku Kędzierzyńsko-Kozielskim "Dobra Gazeta" - nr 9.
Napisz komentarz
Komentarze