Władze miasta wycofują się z planów powołania do życia młodzieżowego centrum kultury. Instytucja, która miała powstać w budynku po byłej gorzelni obok dworca PKP okazała się zbyt kosztowna. Zdaniem przedstawicieli specjalnego zespołu, który pracował nad sprawą, sam projekt centrum oderwany jest od rzeczywistości i niemożliwy do realizacji w najbliższych latach.
Artykuł pochodzi z 7 numeru Tygodnika Kędzierzyńsko-Kozielskiego Dobra Gazeta.
O pomyśle powołania do życia młodzieżowego centrum kultury zrobiło się głośno latem ubiegłego roku. Wokół inicjatywy zgromadziła się spora grupa młodych mieszkańców miasta, która nie znajduje dla siebie oferty w istniejących placówkach Miejskiego Ośrodka Kultury oraz Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
Piękna idea, czy kukułcze jajo?
Od początku narodzin pomysłu powstania młodzieżowego centrum kultury w należącym do Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego budynku, gorącym orędownikiem idei był poprzedni prezydent miasta Tomasz Wantuła. Rada miasta z dystansem podchodziła do tematu, choć również w jej szeregach znajdowało się wiele osób popierających działania młodych ludzi skupionych wokół inicjatywy. Wśród nich był m.in. ówczesny przewodniczący rady miejskiej, a dziś wiceprezydent miasta Wojciech Jagiełło. Wraz z sześcioma innymi osobami wszedł on w skład specjalnego zespołu, który miał opracować koncepcję formy organizacyjno-prawnej oraz projekty dokumentów niezbędnych do utworzenia młodzieżowego centrum kultury.
Niedawno zespół zakończył pracę, a jego wnioski dalekie są od oczekiwań inicjatorów przedsięwzięcia.- Jestem przekonany, że gdyby poprzedni prezydent znał wyniki prac naszego zespołu oraz jego wnioski, to sam doszedłby do wniosku, że projekt nie jest możliwy do zrealizowania. Ktoś wzbudził u młodych ludzi ogromne nadzieję, których spełnienie od początku było niemożliwe - ocenił Wojciech Jagiełło.
Jak dodał wiceprezydent Jagiełło realizacja planów związanych z zaadaptowaniem budynku starej gorzelni, wiązałaby się z koniecznością zainwestowania w tym miejscu ponad 10 milionów złotych. Co więcej, sporządzony przez architekta projekt jest niezgodny z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, do którego zmiany potrzebne są minimum trzy lata. Wszystko to sprawia, że dziś przedstawiciele władz miasta wskazują, że młodzieżowe centrum kultury było niczym innym jak kiełbasą wyborczą w jesiennej kampanii wyborczej. Dziś natomiast jest kukułczym jajem, które podrzucono nowej władzy.
Co dalej?
Odrzucenie planów zagospodarowania budynku przy MZK rodzi kolejne pytania i wyzwania dla osób związanych z szeroko rozumianą kulturą i rekreacją w mieście. Sama akcja zbierania podpisów pod petycją dotyczącą uruchomienia młodzieżowego centrum kultury pokazała, jak wielu młodych mieszkańców naszego miasta nie znajduje dla siebie żadnej ciekawej oferty w propozycjach kierowanych ze strony MOK i MOSiR-u.
Efektem prac specjalnego zespołu powołanego do życia przez prezydent Sabinę Nowosielską są również wytyczne do miejskich jednostek dotyczące pomysłów na pomoc w realizacji swoich pasji przez młodzież.- Cała sprawa od początku była dla mnie bardzo trudna, bo zawsze chciałoby się pomóc młodym ludziom, którzy mają własną inicjatywę i wykazują dużą aktywność. W toku prac zespołu zastanawialiśmy się jak w jakikolwiek sposób zaspokoić oczekiwania tych młodych ludzi – mówi Wojciech Jagiełło.
Dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury, deklaruje, że wiele spośród sekcji, które młodzież widziała pod skrzydłami młodzieżowego centrum kultury, może zostać uruchomionych w zarządzanej przez niego instytucji.- Jak tylko jest zainteresowanie i zapotrzebowanie ze strony naszych mieszkańców, to działamy. Nie zawsze potrzebne są nowe miejsca, ale wystarczy aktywność. Czekamy na sygnały ze strony tych ludzi, ale muszą oni jednocześnie mieć świadomość, że w samorządzie na wiele rzeczy potrzeba czasu. Najpierw trzeba zwerbalizować swoje oczekiwania, a my dołożymy wszelkich starań, aby im pomóc – deklaruje Piotr Gabrysz.
Zamiast centrum będą rewiry?
Z wyników prac zespołu niezadowoleni są pomysłodawcy utworzenia nowej jednostki. Ich zdaniem, rozwiązania zaproponowane przez władze miasta są w dużym stopniu rozbieżne z oczekiwaniami młodych ludzi.- W czasie prac zespołu nikt nie konsultował z nami planów utworzenia młodzieżowego centrum kultury w Kędzierzynie-Koźlu. A szkoda, bo to my jesteśmy pomysłodawcami i może się okazać, że nikt nie będzie chciał skorzystać z formy zaproponowanej przez włodarzy. Nie chodziło nam przecież o to, żeby rozsypać nas po całym mieście. Chcieliśmy mieć swoje miejsce w centrum miasta, a zostaniemy rozmieszczeni na jego peryferiach – uważa Rafał Szustakiewicz.
Przedstawiciel młodzieży nawiązuje do wytycznych znajdujących się we wnioskach z prac zespołu. Wynika z nich, że grupy muzyczne, taneczne, historyczne oraz inne, które według planów miały znaleźć się w młodzieżowym centrum kultury, mogą znaleźć swoje miejsce w domu kultury „Lech” oraz innych domach kultury na terenie miasta. Grupy sportowe na swoje miejsce poczekają dłużej. Miasto chce wyznaczyć im miejsce w kompleksie Azotor, który mógłby zostać wyremontowany. Plany zakładają wyburzenie jednego z nasypów przy lodowisku i zadaszenie całego kompleksu i utworzenie w nim pomieszczeń dla grup sportowych.
Takie rozwiązanie nie przekonuje jednak orędowników utworzenia w mieście młodzieżowego centrum kultury.- Podczas obrad komisji finansowej z 20 stycznia mowa była o spotkaniu ze wszystkimi grupami tematycznymi, a nigdy do czegoś takiego nie doszło. Widać, że obecne władze nie lubią problemów i nie próbują ich rozwiązywać. My wykazaliśmy inicjatywę, a „miasto możliwości” zniechęciło nas i pogrzebało świetny pomysł. Młodzież z Kędzierzyna-Koźla ucieka do większych miast i za granicę, bo tu żyje się ciężko – kwituje Rafał Szustakiewicz.
Projekt remontu Azotoru jeszcze w tym roku może trafić do budżetu miasta. Władze Kędzierzyna-Koźla liczą na to, że zadanie mogłoby zostać zrealizowane do końca 2017 roku.
Reklama
Nie będzie Młodzieżowego Centrum Kultury. W zamian miejsce w Azotach i Blachowni
- 11.06.2015 09:38
Napisz komentarz
Komentarze