Od ostatnich wyborów samorządowych minęły już trzy lata. Z prezydent Kędzierzyna-Koźla Sabiną Nowosielską rozmawiamy o tym, jak z jej perspektywy minął ten okres oraz o planach na ostatnie miesiące kadencji.
- Zleciało jak z bicza strzelił. Też tak się pani wydaje?
- 8 grudnia minęły trzy lata od mojego zaprzysiężenia. Gdyby nie to, że dostałam wiadomości z gratulacjami, nawet bym o tym nie pamiętała. Rzeczywiście, ten czas upłynął bardzo szybko. Z drugiej strony, jeśli spojrzeć, ile rzeczy się w tym czasie wydarzyło, da się odczuć te trzy lata.
- Może spróbujemy je podsumować?
- Nie bardzo lubię podsumowywać. Myślę, że najlepiej zrobią to ci, którzy będą oceniać moją pracę. Staram się patrzeć do przodu i skupiać na tym, co jeszcze mam do zrobienia. Koncentrować się na szukaniu pomysłów na przyszłość. Oczywiście funkcjonowanie miasta nie opiera się na jednej osobie. Mam bardzo dobrych zastępców i ludzi w urzędzie, którzy w swoich obszarach pracują niezwykle ciężko.
- Od początku tak było?
- Oczywiście musieliśmy przywyknąć do pracy ze sobą. Przychodząc z biznesu miałam nieco inne spojrzenie na styl pracy. Szybko jednak tę dynamikę udało mi się przełożyć do urzędu. Także pracownicy nie boją się już dzwonić do mnie po godzinach pracy, bo wiedzą, że jeśli są problemy, to trzeba je niezwłocznie rozwiązywać.
- Nad czym teraz pracujecie?
- Realizujemy kolejne inwestycje i przygotowujemy nowe. W tym roku będzie to ostatni już etap przebudowy alei Jana Pawła II, który obejmie odcinek od skrzyżowania z ulicą Wojska Polskiego do skrzyżowania z aleją Lisa. Ta inwestycja wpisuje się w dalsze scalanie ścieżek rowerowych w spójną sieć. Oddamy nowe baseny, rozpocznie się tworzenie hospicjum, modernizacja Rynku, targowiska i budowa muzeum na wzgórzu zamkowym. To też dziesiątki mniejszych inwestycji na wszystkich osiedlach. Nową sprawą jest budownictwo mieszkaniowe. Brak wystarczającej liczby mieszkań w zasobie komunalnym gminy to jeden z problemów, na które najczęściej zwracają uwagę nasi mieszkańcy. Pracujemy nad rozwiązaniem.
- Miasto będzie budować mieszkania?
- Taki jest plan. Obecnie rozważamy różne możliwości finansowania takiej inwestycji.
- Czyżby rządowy program Mieszkanie Plus?
- Niekoniecznie. Z naszych obecnych analiz wynika, że na rynku są dostępne bardziej korzystne źródła finansowania, ale jak powiedziałam, drobiazgowo to rozważamy. Cały proces inwestycyjny może rozpocząć się w połowie roku. Chcemy postawić przynajmniej jeden blok mieszkalny, a w dalszej perspektywie kolejne. Pierwszy budynek będzie zlokalizowany na Pogorzelcu. Jednak na szczegóły trzeba poczekać.
- Jedna ze sztandarowych inwestycji to nowe baseny w Azotach. Tu pojawiły się problemy. Termin ukończenia budowy minął w listopadzie. Nowy to czerwiec, ale czy i on nie jest zagrożony?
- Niestety, komplikacje są niezależne od nas. Wykonawca inwestycji był zmuszony wypowiedzieć umowę projektantowi, który nie wywiązywał się ze swoich zobowiązań. To wiąże się z koniecznością uzyskania nowego pozwolenia budowlanego. Jesteśmy po szeregu rozmów z wykonawcą i mamy zapewnienie, że obiekt będzie gotowy w czerwcu. Niestety, o budowie nowych basenów w Kędzierzynie-Koźlu mówiło się przez lata, ale w rzeczywistości poza wizjami nic nie powstało. Tę inwestycję zaczynaliśmy od zera. Budowa jest już zaawansowana i mimo trudności w ciągu następnych miesięcy zostanie ukończona. Myślę, że obiekt będzie podobał się mieszkańcom, a przede wszystkim rozwiążemy problem zatłoczonej pływali w Śródmieściu.
- Inwestycji jest bardzo dużo, co odzwierciedla niedawno przyjęty rekordowy budżet miasta na ten rok. Skąd miasto bierze na to wszystko pieniądze. Nie popadamy w długi?
- Budżet jest rekordowy. Po raz pierwszy w historii przekroczył 300 mln zł. Sytuacja finansowa gminy jest stabilna. Spłacaliśmy stare kredyty i zaciągaliśmy nowe, ale w skali wielokrotnie mniejszej niż planowaliśmy. Mamy jeszcze bardzo dużą rezerwę w tym względzie. Rzeczywiście, dużo inwestujemy. Jest to możliwe także dlatego, że udaje nam się skutecznie sięgać po zewnętrze dofinasowania. Głównie to środki unijne. Szkoda, że niektórzy radni nie zadadzą sobie trudu, aby sprawdzić, jak finansujemy inwestycje. Łatwiej straszyć, choć nie ma do tego podstaw.
- Mieszkańców zapewne cieszą prowadzone inwestycje, ale wielu pyta, czy naprawdę konieczne są wycinki aż tylu drzew i zastępowanie ich młodymi okazami.
- Niestety, w wielu sytuacjach jest to konieczne. Nie możemy zbudować ścieżki rowerowej, jeśli w jej pasie rosną drzewa. Bardzo często też drzewa przeznaczone do wycinki są po prostu słabe, choć na pierwszy rzut oka być może tego nie widać. W dłuższej perspektywie i tak zostałyby usunięte. Na wycinkę każdego drzewa musimy mieć opinię dendrologa i pozwolenie. W Kędzierzynie-Koźlu od bardzo dawna nie było nowych nasadzeń. My je realizujemy i za kilka lat spełnią one swoją rolę.
- Nie możemy nie zapytać o sprawę, która niestety w ostatnich latach wywoływała bardzo duże niezadowolenie wśród mieszkańców. Mowa oczywiście o benzenie. Czy są jakiekolwiek szanse na definitywne rozwiązanie tego problemu?
- Co wielokrotnie było powiedziane, jako gmina mamy bardzo ograniczone możliwości w tym względzie. To wynika z przepisów prawa. Nie możemy na własną rękę szukać źródeł emisji. Do tego powołane są inne instytucje. Mimo to nie pozostawaliśmy bierni. Na zlecenie gminy były prowadzone badania, z których mogli korzystać mieszkańcy, powstała stacja meteorologiczna, zwracaliśmy się do rządu, prokuratury i Inspektoratu Ochrony Środowiska. Nie wiem, czy mieliśmy na to wpływ, ale faktem jest, że średnioroczne stężenie benzenu rok do roku spadło i norma nie została przekroczona. Osobiście uważam, że dużo większym problem, który mamy z powietrzem, są pyły zawieszone. Bardzo szkodliwe dla człowieka. W tym względzie również podejmujemy szereg działań. Dopłacamy do wymiany źródeł ciepła. Zachęcamy do przyłączania się do miejskiej sieci ciepłowniczej.
- Można jeszcze marzyć o tym, że w Kędzierzynie-Koźlu pojawi się duży inwestor?
- Tu sprawa także jest bardzo upraszczana. Na co dzień zapominamy o tym, że Kędzierzyn-Koźle jest miastem o wysokim poziomie rozwoju gospodarczego, a istniejące firmy dużo inwestują. Jednocześnie nowy kapitał również się pojawia. Nasz port przez dziesięciolecia stał opuszczony i niszczał. Jeszcze kilka lat temu były przecież poważne zamiary, aby ten teren sprzedać za symboliczną złotówkę i przeznaczyć na zupełnie inne funkcje. Nikt wtedy poważnie nie myślał o przywracaniu żeglugi. Dzisiaj mamy w porcie inwestora. Powstaje pierwszy terminal przeładunkowy, a kolejne są w fazie planowania. To ogromna szansa dla miasta, a przede wszystkim zdegradowanego osiedla Port. To już się udało, choć przecież, pomimo ciągłego powtarzania, że inwestor jest potrzebny, nieomal przepędziliśmy go z miasta. Mówię tu o nagonce, która powstała. Takie sytuacje tworzą bardzo zły klimat, a biznes jest na to wrażliwy i mamy sygnały, że nie pozostało to niezauważone. Wracając jednak do rozwoju gospodarczego. Również na Polu Południowym powstaje pierwszy zakład. Nie jest on duży, ale powinien przyciągnąć kolejne inwestycje. To zresztą już się dzieje. Kolejna firma przygotowuje się do budowy. Cały czas spotykamy się z inwestorami. Także dużymi. Nie mogę więc wykluczyć, że jeszcze w tej kadencji uda nam się ściągnąć na nasze tereny inwestycyjne nowe firmy i stworzyć kolejne miejsca pracy.
Rozmawiali: Grzegorz Stępień, Leszek Pietrzak
Taki jest plan na ostatni rok kadencji. Wywiad z prezydent Sabiną Nowosielską
- 05.01.2018 11:37
Napisz komentarz
Komentarze