Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 19:25
Reklama
Reklama
Reklama

Śmiertelnie groźny wirus atakuje psy i koty w Kędzierzynie-Koźlu. Jak uchronić naszego pupila?

Śmiertelnie groźny wirus atakuje psy i koty w Kędzierzynie-Koźlu. Jak uchronić naszego pupila?
Z naszą redakcją skontaktował się pan Maciej, właściciel ośmiomiesięcznego labradora, którego pupil kilka dni temu zapadł na niezwykle groźną chorobę – parwowirozę. Wśród szczeniaków śmiertelność w przypadku zarażenia parwowirusem wynosi nawet kilkadziesiąt procent.

W związku z obawami pojawiającymi się u naszych czytelników informujemy - przypadki stwierdzonej parwowirozy u psów i panleukopenii u kotów zostały ujawnione w różnych okolicach na terenie miasta i powiatu. Podobne zgłoszenia od kilku tygodni napływają od różnych lekarzy weterynarii z naszych okolic.

Badoo to ośmiomiesięczny czarny labrador. Jak wszystkie psy tego gatunku, jest niezwykle przyjazny i żywy. Problemy pojawiły się w Sylwestra. Badoo z niczego nagle stał się bardzo apatyczny i przestał jeść. Dzień później było jeszcze gorzej. Z psa zupełnie uszło powietrze, a do tego dołączyła przewlekła biegunka i wymioty – objawy typowe dla choroby, o której istnieniu właściciele Badoo wcześniej nie mieli pojęcia. Po zawiezieniu psa do weterynarza usłyszeli diagnozę brzmiącą niemal jak wyrok: to parwowiroza.

W ciągu kilku dni właściciele Badoo zorganizowali w Kędzierzynie-Koźlu surowicę od innego psa, w Opolu udało się znaleźć surowicę psa, który przeszedł chorobę – jej podanie jest najlepszą metodą leczenia wirusa. Jeszcze w środę, gdy rozmawialiśmy z panem Maciejem, wydawało się, że labradorowi nie uda się przeżyć. Dziś Badoo wyglądał lepiej. Pies w dalszym ciągu nie je, jest podłączony do kroplówki. Skomplikowane i kosztowne leczenie przynosi jednak efekty, u Badoo widać poprawę.

- W mojej ocenie psu uda się pokonać chorobę. Przeżył kluczowe pierwsze trzy dni. Jest bardzo osłabiony, stracił dużo elektrolitów, dlatego niemal przez cały dzień znajduje się pod kroplówką. To pozwala wyrównać poziom eletrolitów w organizmie zwierzęcia, dzięki czemu możemy podać mu antybiotyk i leki wstrząsowe, które zapobiegną rozwinięciu się sepsy – opowiada Hanna Kurzok, lekarz weterynarii z przychodni "Ara".

Parwowiroza zwana również psim tyfusem to choroba zakaźna, która do Europy dotarła w latach 80. XX wieku z Ameryki Północnej. Wtedy też odnotowano najwięcej przypadków zachorowań zarówno wśród psów, jak i w przypadku kociej odmiany choroby – panleukopenii.

Poza Badoo, tylko w ostatnim miesiącu w przychodni Ara odnotowano pięć przypadków zarażenia. Trzy dotyczyły młodych psów, dwa kotów. Dla porównania w ostatnich latach podobne przypadki zdarzały się średnio raz do roku.

Jak dochodzi do zachorowania?

- Zarażenie następuje przez kontakt z kałem chorych psów i kotów. Najczęściej to sami właściciele zwierząt przynoszą wirusa na podeszwach swoich butów. W kale występuje bardzo duża koncentracja wirusów, które w środowisku zewnętrznym potrafią przeżyć nawet przez kilka miesięcy. Wirus jest najbardziej chorobotwórczy dla cięzarnych suk i kotek w ostatnich dniach ciąży oraz dla młodych osobników. Jeżeli dojdzie do zachorowania psa lub kota młodszego niż 7 dni, to praktycznie nie ma szans na jego uratowanie – opowiada Hanna Kurzok.

Jak dodaje pani weterynarz, w ostatnich tygodniach w przychodni odnotowano potwierdzone przypadki panleukopenii, czyli kociej odmiany choroby. Stwierdzono je zarówno u kotów żyjących w warunkach domowych, jak i zwierząt dziko bytujących. Zarówno w przypadku psów, jak i kotów tylko zaszczepienie zwierzęcia da mu szansę na przeżycie choroby.

W przypadku stwierdzenia objawów choroby (apatia, wymioty, krwawa biegunka cechująca się bardzo nieprzyjemnym zapachem) należy niezwłocznie udać się do weterynarza. Jeśli wskutek zakażenia wirusem zwierzę nie przeżyje, należy zdezynfekować mieszkanie lub dom. Sprowadzenie do domu kolejnego młodego osobnika bez zabicia wirusa sprawi, że najpewniej podzieli on los zmarłego wcześniej zwierzęcia.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
realista 26.02.2021 16:39
Nie wszystkie odchody da się zebrać. Te, występujące w stanie ciekłym są równie destrukcyjne dla trawników jak niezebrane stałe rozpuszczone przez deszcz i wsiąkające w roślinność. W ogóle, co za pomysł hodowania zwierzaków w budynkach wielorodzinnych. Budynki wzniesione są dla ludzi. Nie dla psów, kotów, czy innego zwierzostanu. Żeby nie było. Bardzo lubię psy, koty, inne zwierzęta. Gdy przed laty warunki mieszkaniowe na to mi pozwalały, miałem dwa psy, koty, a nawet kozę. Szanuję ludzi z którymi współdzielę klatkę schodową, czy też trawnik przed budynkiem, będący dobrem wspólnym. Inni, którzy tego nie czują, nie powinni się domagać wyrozumiałości dla swoich fanaberii pseudo hodowlanych realizowanych w budynku.

Bob 26.02.2021 10:28
:( .

reko 06.01.2018 19:17
Słusznie. Ale tą klątwą powinni zostać ukarani właściele psów, nie zbierający odchodów po swoich tzw.pupilkach

histeria 06.01.2018 07:52
To klątwa za obsrane chodniki i trawniki.

geo 05.01.2018 14:44
Jeśli rzeczywiście istnieje poważne zagrożenie związane ze zwiększeniem ilości zachorowań na parwowirozę, stosowny komunikat powinien zostać wystosowany przez Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Kędzierzynie-Koźlu!

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ