Strażacy z Kędzierzyna-Koźla w ciągu zaledwie tygodnia pożegnali dwóch doświadczonych kolegów. W Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 po raz ostatni meldunek złożył aspirant sztabowy Robert Federewicz.
W służbie od 1993 roku. Jak sam wspomina, decyzję o wstąpieniu do szeregów straży podjął, będąc w wojsku - zadziałała magia munduru.
- Rozpoczynałem jako stażysta, aby przejść przez wszystkie możliwe szczeble, aż do stanowiska dowódcy zmiany. W 1996 roku ukończyłem szkołę podoficerską w Centralnej Szkole Państwowej Straży Pożarnej w Częstochowie, w 1999 roku ukończyłem w tej samej placówce ukończyłem szkołę aspirantów - opowiada Robert Federewicz.
Wsród akcji, które najmocniej utkwiły w pamięci, nie sposób pominąć wielkiej powodzi z 1997 roku.
- To była akcja na bardzo dużą skalę. Przez dwa tygodnie człowiek był uwiązany ze strażą. Nie wracaliśmy w tym czasie do domów - wspomina.
Złożenie ostatniego meldunku było okazją do pożegnania aspiranta sztabowego Roberta Federewicza. Podziękowania za długoletnię służbę złożył mu m.in. komendant powiatowy.
- Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych i to jest prawda. Ale w przypadku tak kluczowego stanowiska, jakim jest dowódca zmiany, to problem dla całej komendy. Po godzinie 15.30 dowódca zmiany jest drugi po Bogu na połowie powiatu (...) Chciałbym jako komendant podziękować ci za twój niewątpliwy wkład w służbę, ale również prywatnie za wiele dobra, które razem zrobiliśmy - mówił brygadier Mirosław Stadniczuk.
Dziękując za wspólną służbę kolegom, zwyczajem strażackim Robert Federewicz życzył im tylu powrotów, ilu wyjazdów. Obiecał też, że będzie częstym gościem w jednostce.
Reklama
Kolejny zasłużony dowódca odchodzi. Ostatni meldunek Roberta Federewicza. ZDJĘCIA
- 27.11.2017 09:44
Powiązane galerie zdjęć:
Napisz komentarz
Komentarze