Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 września 2024 06:35
Reklama
Reklama

Muzyk z Kędzierzyna-Koźla w „The Voice of Poland”. Damian "Struna" Surow szczere o muzyce i swoim życiu

Muzyk z Kędzierzyna-Koźla w „The Voice of Poland”. Damian "Struna" Surow szczere o muzyce i swoim życiu
Damian Surow znany bardziej jako „Struna” to pochodzący z Kędzierzyna-Koźla muzyk, który postanowił spróbować swoich sił wokalnych w popularnym programie „The Voice of Poland”.  Nie jest to jego pierwsza przygoda z talent show. Struna wspólnie z Mateuszem Ziółko doszedł do finału w programie „Must be the Music”, poza tym występował m.in. na festiwalu w Opolu, grał z Markiem Piekarczykiem, Małgorzatą Ostrowską, Liberem, zespołem Brathanki i Ich Troje. Na profesjonalnej scenie jest już od 16 lat, ale jak mówi, teraz przyszedł czas na wyhamowanie i bycie blisko córeczki.

- Znamy cię z udziału w wielu projektach, grywałeś z prawdziwymi gwiazdami. Teraz możemy zobaczyć  cię w programie „The Voice of Poland”.  

- Udział w programie „The Voice of Poland” nie jest moim największym sukcesem, bywałem już w tego typu programach w roli towarzyszącego gitarzysty. Teraz poszedłem tam z czystej ciekawości, aby przekonać się, czy to, co prezentuję swoim głosem, przypadnie do gustu i zostanę wybrany. Pewnie nigdy nie będę czuć się spełnionym muzykiem, nie ma czegoś takiego jak spełnienie w branży muzycznej.

- Czy stresowałeś się, kiedy podczas twojego występu w programie mijały kolejne sekundy  piosenki, a nikt z jurorów się nie odwrócił?

- Wychodząc na scenę nie stresuję się, wyobrażam sobie, że jestem w klubie „Pod Papugami” i śpiewam  swój recital. Zresztą, co ma być, to będzie i stres na pewno mi nie pomoże.

- Wybrał Cię Andrzej Piaseczny.  Jak czujesz się pracując z tak znakomitym wokalistą?

- Klimat w programie jest genialny. Andrzeja Piasecznego poznałem kiedyś, grając z Mateuszem Ziółko.  To utalentowany człowiek i ma dużo do powiedzenia. Daje naprawdę dużo cennych wskazówek.

- Czy to jest ten moment, że chcesz zacząć rozwijać się jako wokalista?

- W jednym z wywiadów spytano mnie, czy wróciłem do śpiewania… Odparłem, że nie nigdy do śpiewania nie wrócę, to tylko próba, test. Po programie nie planuję rozwoju w tym kierunku. Uważam, że jest dużo lepszych ode mnie wokalistów. Ja nie jestem pod tym względem wybitny.

- Nie trzeba być wybitnym wokalistą, aby odnieść sukces. Na światowym rynku muzycznym znalazłabym wiele takich przykładów. Czy jednak nie kusi cię stworzenie wokalnego projektu?

- No dobrze, przyznam, pracuję nad solową płytą, ale ona nie będzie nagrana po to, aby ją promować. Zatraciłem się w świecie muzycznym, w show-biznesie, bo byłem w samym centrum tego świata. Pasja stała się pracą i przestała mnie cieszyć. Zapomniałem o sobie i o swoim materiale, który ciągle leżał i czekał na swój czas.

- Czy teraz jest ten Twój czas?

- Tak, teraz tak. W końcu osiągnąłem spokój i powoli odchodzę od zawodowego grania. Bo albo przystopuję, albo skończę z wrzodami żołądka. Najadłem się z miski show-biznesu, a to bardzo niezdrowe jedzenie.

- Jaka będzie Twoja płyta?

- To będzie coś innego niż dotychczas grałem. Na pewno nie rockowa muzyka, bo nie mam takiego głosu. Zaproszę do udziału w niej moich przyjaciół. To będą piosenki przestrzenne i stonowane. Muza, przy której będzie można się zrelaksować. Płyta może wyjść nawet za dwa lata.

- Czy nie boisz się, że nie będzie to płyta Struny tylko Struny z „The Voice Of Poland”?

- Nie przejmuje się. To program prezentujący wysoki poziom, więc będzie to dla mnie komplement, jeśli będę z nim kojarzony.

- Często mówisz, że wolisz odgrywać drugie skrzypce, towarzyszyć komuś, kto jest na pierwszym planie. Dlaczego?

-Wolę rolę bycia w cieniu, nie muszę być wtedy pod ostrzałem wszystkich, podpisywać karteczek. Gram swoje, cieszę się i to mi wystarczy. Frontmen ma dużo trudniejsze zadanie. To nie jest fałszywa skromność, na profesjonalnej scenie muzycznej jestem od 16 lat i naprawdę wiem, co mówię.

- Jak to się stało, że młody chłopak z Kędzierzyna-Koźla nagle wyjeżdża i poznaje świat show-biznesu?

- Mój serdeczny przyjaciel Adam Zagajewski powiedział tak: Struna masz tydzień aby się namyśleć, czy jedziesz do Krakowa, bo wynajmujemy mieszkanie. Wiedziałem, że w Kędzierzynie-Koźlu nie wiele mnie czeka i postanowiłem zaryzykować. Grałem po klubach muzycznych, w końcu ktoś mnie dostrzegł i zaproponował współpracę. Jak wszystko ruszyło, nie mogłem odpędzić się od propozycji udziału w różnych projektach.

- Jak odnalazłeś się w tej rzeczywistości?

- Zachłysnąłem się nią. Na szczęście w pewnym momencie zorientowałem się, że nie idę w dobrym kierunku. Przystopowałem. Świat muzyczny jest trudny, nie ma się unormowanego trybu życia. Na pewnym poziomie człowiek zaczyna być rozchwytywany. Musi udawać kogoś z plakatów, a w rzeczywistości ma wiele problemów, z którymi sobie nie radzi.

 - Jak sam powiedziałeś, najadłeś się z miski show-biznesu , to co teraz?

- Chciałbym zająć się teraz czymś innym, jednak nie widzę się w normalnej pracy, w której codzienność to rutyna.  Rzuciłem show-biznes, aby ratować rodzinę.Teraz najważniejsza jest moja córka i to dla niej robię wszystko, by być blisko. Długo obwiniałem siebie za to, że nie układa mi się z żoną. Jestem z rodziny dysfunkcyjnej, wychowywałem się bez jednego rodzica i wiem, jak ważne jest, aby pracować nad sobą. Zrozumiałem, że pewnych spraw nie załatwia się na siłę i lepiej po porostu je zaakceptować. Staram się być dobrym ojcem i jak najczęściej odwiedzać córkę. Jestem w nowym związku i wszystko zaczynam od nowa.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ