Gdyby nie kot, być może nie zauważyłaby ognia, który ktoś rozpalił pod drzwiami jej mieszkania. Kuratorka nie ma wątpliwości: to była groźba albo zemsta.
Czwartek, zbliża się trzecia w nocy, gdy kot zaczyna budzić domowników w mieszkaniu społecznej kuratorki sądowej Stanisławy Bisagi-Jezior w bloku na jednym z dużych osiedli w Kędzierzynie-Koźlu.
- Dopiero wtedy poczuliśmy smród spalenizny, który wypełnił nasze mieszkanie, gdy spaliśmy – opowiada Stanisława Bisaga-Jezior. Ciąg powietrza wentylacyjnego wtłoczył dym przez szparę w drzwiach. – Otworzyliśmy drzwi, żeby zobaczyć, co się dzieje. Przez moment myśleliśmy, że budynku wybuchł pożar. Ale okazało się, że na wycieraczce dopala się sterta gazet i ulotek reklamowych – relacjonuje kobieta.
Ogień udało się ugasić, ale drzwi i próg zdążyły się nadpalić. Zaraz obok biegną rury instalacji gazowej w budynku. Było więc groźnie. Oczywiście od razu wezwana została policja. Po podpalaczu nie było jednak śladu. Tej nocy Stanisława Bisaga-Jezior nie zmrużyła już oka.
- Bardzo chciałabym myśleć, że jesteśmy przypadkową ofiarą chuligańskiego wybryku. Obawiam się jednak, że to podpalenie ma związek z pracą, którą wykonuję jako kurator sądowy. Niektóre relacje są bardzo trudne. To nie pierwszy raz, gdy mam z tego powodu nieprzyjemności, ale nigdy nikt nie posunął się tak daleko. Boimy się, bo jeżeli ten człowiek jest zdolny do zrobienia czegoś takiego, co jeszcze może się zdarzyć? – martwi się Stanisława Bisaga-Jezior.
Na obecnym etapie policja nie zdradza szczegółów postępowania w sprawie wyjaśnienia okoliczności podłożenia ognia pod drzwiami kuratorki.
- Potwierdzam, że do takiego zdarzenia doszło. Nasi policjanci byli na miejscu. Prowadzimy czynności wyjaśniające w tej sprawie – stwierdza podkom. Magdalena Kowalska, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Kędzierzynie-Koźlu.
Reklama
Ktoś w środku nocy podpalił drzwi mieszkania kuratorki sądowej
- Grzegorz Stępień
- 16.01.2015 09:16
Napisz komentarz
Komentarze