W związku z ogromnym zainteresowaniem losami bohatera naszego artykułu Roberta Iwanów wracamy do tematu.
Więcej: 10 godzin wracał piechotą z Branic do domu w Kędzierzynie-Koźlu. Nie miał innego wyjścia
Mężczyzna odwiedzał żonę w szpitalu w Branicach, pomimo że w sobotę i w niedzielę pomiędzy Kędzierzynem-Koźle a tą miejscowością nie ma żadnego połączenia komunikacji publicznej. W związku z pracą mógł to robić tylko w weekendy. Pan Robert korzystał z autostopu, ale zdarzyło się też, że całą drogę do domu przeszedł piechotą, bo nikt się nie zatrzymał. Po dziesięciogodzinnym marszu padł wyczerpany.
Jego poświęcenie bardzo poruszyło naszych czytelników. Wiele osób zadeklarowało pomoc.
Czytelnicy deklarowali, że są gotowi zapewnić panu Robertowi własnymi samochodami i to nie jednorazowo. Inni oferowali pomoc w obsłudze aplikacji internetowych, które umożliwiają kontakt z osobami podróżującymi na danej trasie i współdzielenie samochodu.
O odzewie poinformowaliśmy samego bohatera naszego artykułu. Był bardzo zaskoczony poruszeniem, jakie wywołał.
- Czytałem komentarze i miło mi się zrobiło. Moja żona od soboty jest już w domu i czuje się lepiej. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy chcieli pomóc - mówi Robert Iwanów.
Pan Robert podkreśla, że opowiedział swoją historię, aby zwrócić uwagę na niewątpliwy problem, którym jest brak połączeń komunikacyjnych. Jeśli w przyszłości będzie potrzebował pomocy, obiecał, że nas powiadomi.
Dziesięć godzin piechtą ze szpitala. Ta historia bardzo was poruszyła. Czytelnicy chcą pomóc panu Robertowi
- Redakcja
- 09.07.2017 09:06
Napisz komentarz
Komentarze