Taki obrót spraw może znacznie skomplikować plany rodziców najmłodszych dzieci. W żłobkach brakuje miejsc. Nie wszystkie pociechy mogą zostać przyjęte.
W tej sprawie z naszą redakcją skontaktował się pan Rafał, którego w żłobkach odesłano z kwitkiem.
- Syn urodził się 24 lutego 2017 roku i nie ma dla niego miejsca na 2018 rok - opowiada mężczyzna. - Staraliśmy się o niego ponad cztery lata. Nie sądziłem że będą takie cyrki z przyjęciem do żłobka. Chcę dla dziecka jak najlepiej. Jeśli syn nie zostanie przyjęty do żłobka, żona będzie musiała zrezygnować z pracy, a ja sam nie będę w stanie zapewnić jednemu jak i drugiemu synowi godnego bytu. I gdzie tu jest sprawiedliwość - pyta pan Rafał.
Z podobnymi rozterkami boryka się wielu innych rodziców z Kędzierzyna-Koźla. Władze miasta mają tego świadomość, ale uspokajają, że sytuacja nie jest tak zła, jak może się w tej chwili wydawać.
- Obecnie brakuje nam 92 miejsc, zakładając, że wszyscy, którzy się zgłosili, zamierzają rzeczywiście zapisać dziecko - podlicza Wojciech Jagiełło, wiceprezydent Kędzierzyna-Koźla odpowiedzialny za sprawy społeczne. - Ten problem niestety pojawia się każdego roku, mimo że jako gmina zapewniamy sporo miejsc. Jednak, gdy przychodzi 1 września, ten problem praktycznie znika, bo część rodziców inaczej się organizuje. Do tej pory na poziomie 1 września w zasadzie udawało się zapewniać miejsca wszystkim dzieciom, które tego potrzebowały - zapewnia Wojciech Jagiełło.
Obecnie miasto nie ma planów utworzenia kolejnych oddziałów żłobkowych między innymi dlatego, że większość sześciolatków została w przedszkolach i trzeba im zapewnić opiekę.
Rodzice najmłodszych dzieci mają problem. Nie dla wszystkich może wystarczyć miejsca w żłobkach
- Redakcja
- 03.07.2017 17:17
Napisz komentarz
Komentarze