Miasto sprzedało port inwestorowi, który do tej pory dzierżawił teren – to najistotniejsza informacja, która padła podczas wczorajszego spotkania z mieszkańcami Kłodnicy. Podano też kwotę transakcji.
Do tej pory zarówno inwestor - spółka Kędzierzyn-Koźle Terminale, jak i miasto, unikali szczegółowych odpowiedzi na temat warunków umowy dotyczącej dzierżawy, a w dalszym etapie – sprzedaży działek. Ponieważ jednak atmosfera wokół całej inwestycji mocno zgęstniała, głównie za sprawą niezadowolenia mieszkańców Kłodnicy, którzy obawiają się, że negatywnie wpłynie ona na ich życie, najwyraźniej postanowiono nie zostawiać żadnych niedomówień. W trakcie spotkania z mieszkańcami nie uchylano się od odpowiedzi na pytania o warunki transakcji. Okazało się także, że dotychczas dzierżawiony przez spółkę teren faktycznie został jej już sprzedany.
Pod koniec 2014 roku rada miasta poprzedniej kadencji zdecydowała o przekazaniu 35-hektarowego obszaru portu do Kędzierzyńsko-Kozielskiego Parku Przemysłowego (spółka zależna od miasta). Rok później 17 listopada 2015 roku KKPP wydzierżawił go obecnemu inwestorowi, pod pewnym warunkiem gwarantując także, że w przyszłości mu go sprzeda. W konsekwencji zawarto przyrzeczoną umowę sprzedaży. Tym warunkiem jest osiągnięcie finansowego zaangażowania w realizację planowanej inwestycji na poziomie 15 mln zł. Jeśli to nie nastąpi, miasto ma prawo pierwokupu terenu.
Kwota po raz pierwszy została podana publicznie – miasto sprzedało port za 14 mln 150 tys. zł netto. Gdyby okazało się, że inwestor nie wywiązał się ze zobowiązania, miasto odkupuje całość za 14 mln zł, nawet jeśli firma poczyniła już jakieś nakłady zwiększające wartość nieruchomości.
14 mln zł za port to mało czy dużo? Wśród uczestników spotkania pojawiły się mieszane uczucia. Głównie w kontekście planów rządowych związanych z przywróceniem żeglugi na Odrze w skali, która co najmniej zrówna tę formę transportu z przewozami kolejowymi i samochodowymi. Jeśli zamierzenia zostaną zrealizowane, wartość portu przy którym Odra krzyżuje się z Kanałem Gliwickim, a w przyszłości zaczynać ma się Kanał Odra-Dunaj, wzrośnie horrendalnie. Nikt jednak nie da sobie dziś ręki uciąć, że tak rzeczywiście będzie.
Dlatego przypomniano, że gdy ustalano kwotę, jako przedmiot sprzedaży rozważano zdewastowany teren, którym od lat nikt się nie interesował. Zagadką był również stan basenów portowych i warunki geodezyjne. Kosztowne badania i analizy inwestor zrealizował dopiero po podpisaniu umowy. W ciągu kilku lat przygotowań do sprzedaży terenu nie pojawił się też żaden konkurencyjny inwestor.
- Przez 20 lat teren był rujnowany. Poza tym nic się nie działo. W końcu pojawił się inwestor, który przedstawił plan odbudowy. Uważam, że cena sprzedaży jest odpowiednia. Ona nie wzięła się znikąd. Port został wyceniony na dzień podpisania umowy przedwstępnej – mówiła prezydent Sabina Nowosielska.
- My, dzierżawiąc ten port nie mieliśmy praktycznie żadnej wiedzy, w jakim jest on stanie technicznym. Wzięliśmy więc na siebie ogromne ryzyko. Dopiero później, przeznaczając 3,5 mln zł, sprawdziliśmy, co tak naprawdę tam jest – zapewniał prezes KKT Jarosław Zemło.
Jak podał podczas spotkania Zbigniew Żuk, członek zarządu KKT, nakłady poniesione w związku z realizacją inwestycji zbliżają się już do przyrzeczonej kwoty 15 mln zl, a kolejne zobowiązania wobec wykonawcy opiewają na prawie 127 mln zł – w pierwszym etapie w porcie powstanie terminal produktów płynnych. Ma być gotowy już pod koniec przyszłego roku. Wszystko wskazuje więc na to, że miasto nie będzie miało podstawy, by skorzystać z możliwości pierwokupu.
Cała inwestycja - powstaną także terminale kontenerowe i produktów sypkich – ma pochłonąć nawet 360 mln zł i zostanie zrealizowana, tak przynajmniej obiecuje inwestor, w ciągu kilku najbliższych lat.
Port nie należy już do miasta. Został sprzedany inwestorowi. Kwota transakcji padła publicznie
- Grzegorz Stępień
- 27.06.2017 07:32
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze