Balkony zanieczyszczone ptasimi odchodami, hałasy wczesnym rankiem i wieczorem, a w konsekwencji nawet smród i robactwo. Brzmi znajomo? Jak się okazuje, dla wielu mieszkańców naszego miasta problem z gołębiami obsiadającymi dachy, daszki i balkony jest bardzo uciążliwy. Niestety, często to walka z wiatrakami.
Gdy na masce samochodu zauważymy ptasie odchody, wzruszamy ramionami i czyścimy karoserię. Każdy, kto dba o swój samochód, dobrze wie, ile szkody może wyrządzić taka niechciana niespodzianka zostawiona przez ptactwo. Jednak, gdy niemal codziennie na naszym balkonie pojawiają się ptasie odchody, a sprzątanie okazuje się syzyfową pracą… ręce opadają. Do naszej redakcji zgłaszają się mieszkańcy miasta, którzy już stracili cierpliwość i szukają sposobu na pozbycie się z balkonu niechcianych lokatorów. Dotkliwie przygody z gołębiami odczuł Hubert Kowaczek, mieszkający przy ulicy Sikorskiego na osiedlu Pogorzelec.
- Pewnego poranka zauważyłem na balkonie dwa robaki, nie przejąłem się nimi i po prostu zabiłem. Na drugi dzień, wychodząc na porannego papierosa, zobaczyłem ich już kilkadziesiąt, do tego muszki i kleszcze ptasie. Zadzwoniłem szybko po przyszłego zięcia i wspólnie zdemontowaliśmy szybę dzielącą mój balkon od wnęki na zewnątrz budynku. To, co zobaczyliśmy, wywołało u nas odruch wymiotny. Był tam martwy gołąb zjadany przez robactwo. Pozbyliśmy się przykrego problemu, jednak cały czas walczę z muszkami – opowiada Hubert Kowaczek.
Mieszkaniec ulicy Sikorskiego zapewnia, że on i jego sąsiedzi od lat borykają się z problemem z gołębiami. Gdy nie walczą z odchodami, usuwają martwe ptaki. Winę za ten stan rzeczy obarczają tych sąsiadów, którzy dokarmiają zwierzęta.
- Cały czas ktoś je dokarmia, nie zdając sobie sprawy z tego, że to właśnie przyciąga je do bloków - dodaje Hubert Kowaczek.
Gołębie nie tylko psują wygląd balkonów, chodników i budynków, lecz przede wszystkim ich fekalia zagrażają naszemu zdrowiu. W gołębich odchodach występuje duże stężenie chorobotwórczych mikroorganizmów, takich jak m.in.: bakteria Chlamydia psittaci, wywołującą ptasią chorobę. Nie wolno lekceważyć nawet zaschniętych odchodów, bo bakterie w nich zawarte mogą wywoływać toksoplazmozę, zapalenie opon mózgowych i choroby układu oddechowego.
Mimo wszystko należy pamiętać, że to zwierzęta, które nie chcą nam szkodzić, po prostu czują się bezpiecznie w naszym towarzystwie i dlatego zakładają gniazda tak blisko człowieka.
- Gołębie wśród ludzi to zatraceni lotnicy. Przyzwyczaiły się do bytowania razem z człowiekiem. Ptaki lubią zakładać gniazda w bliskim sąsiedztwie człowieka i na okres wylęgania przylatują właśnie do miast. Do tego ludzie sami ich przyciągają, dokarmiając. Trudno się ich pozbyć, bo przyzwyczajają się do każdych warunków. Nawet jak przegonimy gołębie z balkonu, one i tak wrócą. Środki odstraszające gołębie, owszem, mogą pomóc, ale nie dają gwarancji, że ptaki nie wrócą – mówi Ryszard Błach, miłośnik gołębi z Kędzierzyna-Koźla.
Próbować odstraszyć gołębie warto, jest wiele sposobów aby pozbyć się ich bez robienia im krzywdy. Wśród nich m.in. siatki, strachy na gołębie, czy odgłosy ptaków drapieżnych. Dość skutecznym sposobem są kolce, jednak należy pamiętać by nie były ostre, aby nie zranić gołębi.
Niestety, prawo nie rozwiązuje problemu mieszkańców borykających z gołębiami.
- Praktycznie mamy związane ręce. Decyzję, jak walczyć z tym problem, podejmują zarządcy poszczególnych osiedli - informuje Jarosław Ostrycharz, zastępca komendanta straży miejskiej w Kędzierzynie-Koźlu.
Jak się okazuje, również i administracje niewiele mogą. Działania ograniczają się głównie do apelowania do mieszkańców, by nie dokarmiali gołębi poprzez komunikaty wywieszone w klatkach lub tabliczki informacyjne przed blokami. W wielu miastach mundurowi wzięli się jednak na sposób – karmiący gołębie są karani za zaśmiecanie przestrzeni publicznej.
Gołębie zatruwają życie mieszkańców Kędzierzyna-Koźla. Brudzą i hałasują, roznoszą choroby
- Alina Nowicz
- 07.06.2017 09:30
Napisz komentarz
Komentarze