Chwilę wcześniej Patrycja Runka skończyła pracę. Łukasz czekał na nią na parkingu. Założyli kaski i ruszyli. Przejechali tylko kilkaset metrów, gdy doszło do tragedii.
Najpierw do mamy Patrycji zadzwonił syn. Mówił, że spóźni się przez wypadek na Wojska Polskiego. Już wtedy poczuła niepokój, a gdy usłyszała, że rozbił się żółty motocykl, zaczęła myśleć o najgorszym. Beata wykręciła numer telefonu córki. Był wyłączony. Wiedziała już wszystko. Jak stała, wybiegła z domu. Kilka chwil później była na miejscu. W karetce trwała reanimacja Patrycji. Dla matki i córki zawalił się cały świat.
Patrycja była w stanie krytycznym. W drodze do szpitala w Opolu jeszcze dwukrotnie ją reanimowano. Złamała kręgosłup, połamała żebra, miała przebite płuca, poważny uraz mózgu i wątroby. Lekarze nie dawali jej żadnych szans. A jednak wola życia okazała się silniejsza. I tylko matka nie traciła nadziei, że to jeszcze nie koniec.
Najgorsze było to, że Patrycję uśmiercono już za życia. W internecie zaczęła krążyć informacja o terminie pogrzebu. Odezwały się telefony z kondolencjami. A jednak stał się cud. Mama Patrycji wierzy, że wyprosiła go w Częstochowie. Patrycja otworzyła oczy, ale nie było z nią kontaktu. Gdy potem zaczęła mówić, nikt nie mógł jej zrozumieć. Dźwięki brzmiały jak mieszanina obcych języków przypominająca hiszpański i portugalski. Jej życie nie było już jednak zagrożone. Zaczęła rehabilitację i wróciła do domu.
Wtedy matka i córka musiały stawić czoła kolejnej próbie. Stan Patrycji zaczął się pogarszać. Beata postanowiła na własną rękę poszukać specjalistów, którzy są w stanie pomóc jej córce. Znalazła ich w Krakowie. Już pierwszy turnus rehabilitacyjny przyniósł efekty. Choć Patrycja ma pourazową padaczkę i niedowład całej lewej strony ciała, a uszkodzenie jej mózgu jest nieodwracalne, z uwagi na fakt, że jest młodą osobą, może jeszcze wiele wypracować. Dzisiaj można z nią normalnie rozmawiać, a specjaliści twierdzą, że wciąż jest jeszcze szansa na to, że będzie chodzić.
Gdyby nie determinacja matki, losy Patrycji mogły potoczyć się różnie. Opiekowanie się córką jest dla niej ogromnym wysiłkiem. Skutkiem ubocznym zażywania leków jest wzrost wagi. Beata musiała zrezygnować z pracy. Razem przeżyły wiele ciężkich chwil, ale są też te dobre, gdy Patrycja czuje się lepiej uśmiecha się, dziękuje matce i mówi, że ją kocha...
Poza wszystkim walka o zdrowie Patrycji pochłania wiele pieniędzy. Są one potrzebne do sfinansowania dalszych etapów rehabilitacji. Pomóc może każdy. Najprościej zrobić to przez stronę:
www.siepomaga.pl/patrycja-runka
Napisz komentarz
Komentarze