Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 21 września 2024 04:31
Reklama
Reklama

Wiemy, gdzie były karetki, gdy nieprzytomny mężczyzna czekał na ratunek, i jak długo jechał ambulans ze Zdzieszowic

Ta sprawa zbulwersowała naszych czytelników. W czwartek jeden z mieszkańców ulicy Wojska Polskiego nagle stracił przytomność. Gdy wezwano pomoc, okazało się, że w rejonie Kędzierzyna-Koźla nie ma żadnej wolnej karetki. Ustaliliśmy, gdzie wtedy były.

W tej sytuacji na pomoc umierającemu ruszyli strażacy. Na miejscu byli pierwsi. Podjęli działania ratunkowe. Jednocześnie na Wojska Polskiego skierowano także najbliższą wolną karetkę stacjonującą w Zdzieszowicach.  Niestety, w międzyczasie mężczyzna zmarł. Być może nie było szans na ocalenie mu życia. Mieszkańcy są jednak zszokowani, że w mieście wielkości Kędzierzyna-Koźla, gdy jednocześnie nie miał miejsca żaden poważniejszy wypadek komunikacyjny czy katastrofa, nie było wolnej karetki.

Za organizację ratownictwa medycznego w regionie odpowiada wojewoda. W pierwszej kolejności to tam skierowaliśmy się po wyjaśnienia. Odesłano nas do Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego, które bezpośrednio koordynuje działania zespołów wyjazdowych. Gdzie o godz. 11.09 w czwartek 6 kwietnia były wszystkie karetki zabezpieczające region Kędzierzyna-Koźla?

- W chwili przyjęcia zgłoszenia nie było wolnej karetki w powiecie kędzierzyńsko-kozielskim ponieważ wszystkie były zaangażowane w realizację zleceń wyjazdów: trzy z nich zaopatrywały pacjentów z poważnymi urazami, czwarta pacjenta z udarem mózgu. Do zachorowania został skierowany najbliższy wolny zespół wyjazdowy oraz dla wstępnego jego zabezpieczenia zastęp Państwowej Straży Pożarnej – wyjaśnia Krzysztof Waszkiewicz, zastępca dyrektora Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego.

Wicedyrektor zapewnia, że zespół zadysponowany ze Zdzieszowic dotarł na miejsce już po 14 minutach. To szybciej niż wynosi maksymalny czas dotarcia dla zespołów stacjonujących na terenie Kędzierzyna-Koźla – 15 min.

W powiecie kędzierzyńsko-kozielskim całodobowo stacjonują cztery ambulanse. W jaki sposób określa się niezbędny stopień zabezpieczenia ratownictwa medycznego w danym rejonie?

- Na podstawie mediany czasu dotarcia, maksymalnych czasów dotarcia do zdarzenia, zagrożeń miejscowych, infrastruktury komunikacyjnej i szpitalnej wojewoda ustala Plan Działania Systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego, w którym wskazuje miejsce i liczbę stacjonujących ambulansów – wyjaśnia Krzysztof Waszkiewicz.

Plan akceptuje Minister Zdrowia. Zgodnie z nim wojewoda poprzez NFZ podpisuje umowy na funkcjonowanie karetek.

Według danych OCRM w tym roku strażacy po raz pierwszy zostali zadysponowani do pomocy dla zespołu ratownictwa medycznego. Co innego wynika jednak z danych straży pożarnej.

W nomenklaturze strażackiej takie wyjazdy to izolowane zdarzenia medyczne. Nie jest jednak tak, że strażacy jadą na miejsce zamiast ratowników medycznych.

- Dyspozytor, który nie ma w pobliżu karetki, wzywa nas oraz najbliższy zespół ratownictwa medycznego w okolicy. Nawet w takich przypadkach bardzo często karetka przyjeżdża równo z nami. Proceduralnie jest już to jednak przekazanie pacjenta  – opisuje brygadier Leszek Morkis z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Kędzierzynie-Koźlu.

W ubiegłym roku strażacy z Kędzierzyna-Koźla kilkukrotnie byli wzywani do izolowanych zdarzeń medycznych. W tym roku takich interwencji też było już kilka – ostatnio na przykład w Porcie, gdzie zakrztusiła się starsza kobieta. Wysłano do niej śmigłowiec medyczny. Niestety, również zmarła.

Decyzja o ewentualnym zwiększeniu liczby karetek stacjonujących w naszym powiecie wymagałoby zmian w Planie Działania Systemu Państwowe Ratownictwo Medyczne, a więc jest w gestii wojewody.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
dr Ewa 07.04.2017 18:47
Cztery karetki to stanowczo za mało!

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ