„Nie można oceniać wszystkich jedną miarką” – mówią więźniowie z aresztu w Koźlu, którzy pomagali Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy podczas niedzielnego finału.
Od ponad dwóch dekad WOŚP ma niezwykłą siłę mobilizowania Polaków we wspólnym dziele pomagania innym. Można wspomóc akcję materialnie, samemu ruszyć z puszką na kwestę albo po prostu w tym pozytywnym szaleństwie zrobić coś fajnego. Jak osadzeni z kozielskiego aresztu, którzy przez prawie całą niedzielę wyklejali ze strzępków bibuły orkiestrowe serce.
- Nie trzeba nas było długo namawiać do włączenia się w tę akcję. Jeśli można jakoś pomóc innym, dlaczego tego nie zrobić. Wśród nas też są ludzie z dobrymi intencjami – mówią Marek, Damian i Tomek, którzy podczas niedzielnego finału WOŚP w Kędzierzynie-Koźlu pracowali nad swoim dziełem w Domu Kultury "Chemik".
Teraz bibułkowe serce prawdopodobnie trafi do szpitala w Koźlu, gdzie zostanie wyeksponowane w holu.
Reklama
Więźniowie z kozielskiego aresztu też chcieli zdziałać coś dobrego
- Grzegorz Stępień
- 12.01.2015 08:27
Napisz komentarz
Komentarze