Niemal na każdym osiedlu Kędzierzyna-Koźla znaleźć można jakiś opuszczony od lat budynek chylący się ku ruinie. Była spółdzielnia Braille'a w Śródmieściu albo kamienica na rogu ulic Łukasiewicza i Żeromskiego w Koźlu to wręcz ikony problemu. Miasto ma bardzo ograniczone narzędzia wpływu na właścicieli tych nieruchomości. Samo zresztą nie zawsze wie, co zrobić ze swoimi ruinami.
Pustostany to nie tylko problem estetyczny, choć oczywiście również – całe opuszczone budynki w sąsiedztwie urzędu miasta nie świadczą zbyt dobrze o kondycji lokalnej gospodarki. Chodzi również o bezpieczeństwo – tu najbardziej jaskrawym przykładem jest sytuacja przy ulicy Pułaskiego w Śródmieściu, gdzie znajdują się opuszczone budynki byłej spółdzielni Braille’a. Wielokrotnie dochodziło tu do wypadków, a koczujący tam bezdomni i pijacy są zmorą okolicznych mieszkańców.
Problem poruszany jest od lat i nie widać rozwiązania. Władze samorządowe twierdzą, że mają związane ręce, bo chodzi o obiekty prywatne, których właściciele mają w głębokim poważaniu urzędowe monity i wezwania.
- W obecnym stanie prawnym nie ma dobrego rozwiązania tego problemu. Jako gmina możemy jedynie występować do odpowiednich służb, aby skłonić właścicieli do zadbania o te nieruchomości. Mówię głównie o nadzorze budowalnym. Takie kroki podejmujemy. Wysyłamy pisma z zastrzeżeniem, że obiekty zagrażają zdrowiu i życiu osób, ale nie przynosi to oczekiwanych efektów. Z podobnym problem boryka się wiele miast – przyznaje Artur Maruszczak, wiceprezydent Kędzierzyna-Koźla.
W praktyce nadzór budowlany może nakazać na przykład zabezpieczenie nieruchomości przed dostępem osób postronnych. Urzędnicy nie mają jednak mocy sprawczej, by zmusić właściciela do remontu i zagospodarowania budynku.
Problematyczne nieruchomości nie zawsze wiążą się z obecnością budynków. Taka sytuacja ma miejsce na obszarze między dworcem kolejowym, bazą MZK i obwodnicą, gdzie niegdyś mieścił się między innymi tartak. Teren wiele lat temu został kupiony przez prywatnego inwestora, nigdy nie został odgrodzony i w końcu zamienił się w jedno wielkie nielegalne wysypisko śmieci. Miasto, nawet gdyby chciało, nie może przeprowadzić tam żadnych prac porządkowych.
Jak wielkim problem są opuszczone budowle, dla których nie można dziś znaleźć nowego przeznaczenia, władze miasta przekonują się też z pozycji właściciela. Kozielskie podzamcze, mimo że znajduje się w samym sercu historycznej części miasta, obecnie nie ma szans na odbudowę, bo nikt nie ma pomysłu, co realnie mogłoby się w nim mieścić. Z kolei latami podejmowane próby znalezienia inwestora, który stworzyłby w tym miejscu centrum kultury z hotelem nie przyniosły żadnego rezultatu. Obecnie miasto przymierza się do poszukiwań mniej kosztownych rozwiązań inwestycyjnych dla tego zabytku.
Reklama
Pustostany straszą i będą straszyć. Miasto wobec właścicieli praktycznie bezsilne
- Grzegorz Stępień
- 06.04.2015 19:26
Data dodania:
06.04.2015 19:26
Napisz komentarz
Komentarze