Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 23 listopada 2024 16:24
Reklama
Reklama
Reklama

O relacje z Polakami z Kałusza upomina się nawet radny Mniejszości Niemieckiej

Kałusz pod względem wielkości jest podobny do Kędzierzyna-Koźla. Kiedyś oba miasta łączyło oficjalne partnerstwo, które jednak wygasło i nie zostało odnowione, mimo że strona ukraińska o to zabiegała. Realne kontakty jednak  nie zamarły ze względu na liczną i mocno identyfikującą się grupę Polaków z Kałusza. W radzie miasta zaczynają pojawiać się głosy, aby relacje ponownie sformalizować. O Polaków na Ukrainie upomniał się nawet przedstawiciel Mniejszości Niemieckiej.

Stare widokówki z dzisiejszego Kędzierzyna-Koźla opisane są w języku niemieckim. W przypadku Kałusza na Ukrainie jest to język polski.
Stare widokówki z dzisiejszego Kędzierzyna-Koźla opisane są w języku niemieckim. Na przedwojennych widokówkach z Kałusza jest to język polski.


Niedawno grupa Polaków z Kałusza i okolic gościła w Kędzierzynie-Koźlu za zaproszenie Stowarzyszenia Kresowian, o czym na sesji rady miasta przypomniał radny niezależny Andrzej Kopacki, a jego postulat odnowienia partnerstwa zaraz wsparł radny Hubert Majnusz z Mniejszości Niemieckiej. Kopacki złożył w tej sprawie formalną interpelację do prezydent Kędzierzyna-Koźla Sabiny Nowosielskiej.

Andrzej Kopacki

- Tamtejsi Polacy są bardzo przywiązani do naszego języka, tradycji narodowych i kultury, co po raz kolejny  pokazali goszcząc w Kędzierzynie-Koźlu. W zeszłej kadencji kontakty partnerskie między Kędzierzynem-Koźlem a Kałuszem zostały zamrożone. Powinniśmy je przywrócić choćby ze względu na właśnie liczną grupę mieszkających tam Polaków. Dla tych ludzi to czasem jedyna możliwość bezpośrednich kontaktów z rodakami mieszkającymi w kraju. Partnerstwo powinno obejmować sfery kultury, sportu i wymiany młodzieży – postuluje Andrzej Kopacki, który dowiedział się, że merostwo w Kałuszu jest bardzo zainteresowane przywróceniem oficjalnych relacji z Kędzierzynem-Koźlem.

Radny Hubert Majnusz do dzisiaj ma w portfelu wizytówki, które wiele lat temu otrzymał od ówczesnych przedstawicieli władz Kałusza. Był tym mieście, gdy zawierana była umowa partnerstwa. Już w poprzedniej kadencji, kiedy ważyły się losy współpracy, rady apelował, aby je kontynuować. Sam jest przedstawicielem mniejszości narodowej. Dobrze rozumie więc, czym jest kontakt z rodakami.

Hubert Majnusz

- Mieszkający tam Polacy naprawdę zasługują na to, aby ich wspierać. Jako przedstawiciel mniejszości narodowej byłem pełen podziwu dla ludzi, którzy tam po polsku rozmawiali i którzy uczą się ojczystego języka w tamtejszych szkołach. Był tam kościół, i jak sądzę nadal jest, odbudowany przez Polaków, gdzie ci ludzie się spotykali. Ja ich  bardzo dobrze rozumiem. Oni nadal czują się Polakami, mimo że nie mieszkają w ojczyźnie. Zerwanie kontaktów było błędem. Trzeba rozważyć ponowne nawiązanie tej współpracy – nie ukrywa Hubert Majnusz.

Umowa partnerska między Kędzierzynem-Koźlem a Kałuszem została zawarta w 2005 roku i w 2012 roku nie została przedłużona. Praktycznym jej wymiarem było na przykład wysłanie na Ukrainę gumowych rękawiczek, maseczek chirurgicznych i klisz RTG w 2009 roku, gdy Kałusz zmagał się z epidemią grypy. Z Kędzierzyna-Koźla do Kałusza pojechała też polska literatura.

Andrzej Kopacki

Andrzej Kopacki

Hubert Majnusz

Hubert Majnusz

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Olo 18.10.2016 13:31
Bardzo się cieszę, że Pan odpowiedział :) Już dawno tu nie zaglądałem. Przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam. To wspaniale, że nadal żyje pamięć w naszych sercach o tych miejscach, od których nasi bliscy zostali tak brutalnie oderwani albo tam pozostali na zawsze. To bardzo ważne, żeby tę pamięć podtrzymywać. Pisze Pan z Wrocławia. To moje ukochane miasto. Studiowałem tam i mam stamtąd wspaniałe wspomnienia. Rodzina mojego ojca też jest związana z tym pięknym miastem. Zawsze chętnie tam powracam. Pozdrawiam serdecznie. Olo /Przylep k. Zielonej Góry/

Bogusław ROGOWSKI 26.04.2016 10:18
Wydaję mi się, że nie było by żadnego problemu, żeby jakaś instytucja pozarządowa istniejąca w mieście przeprowadziła zbiórkę książek dla Polaków żyjących w Kałuszu. Przed kilkunastu laty z taką inicjatywą wyszła redakcja ECHA GMIN, zebraliśmy wówczas kilka tysięcy książek dla Polaków w Janawie na Litwie. Byli z tych książek bardzo zadowoleni. Wystarczy tylko pomyśleć, a myślenie ma kolosalną przyszłość !!!.

Henryk 25.04.2016 18:18
Pozdrawiam krajana. Moja rodzina również pochodzi z Chocienia. Mój ojciec w czasie wojny pracował w tej właśnie kopalni soli potasowej w Kałuszu. Henryk Jurecki Wrocław

Olo 30.03.2016 10:17
Witam. Pragnę podzielić się informacją, że mój dziadek, Ignacy Fiałkowski był przed wojną maszynistą windy w kopalni soli potasowej (TESP) w Kałuszu. Rodzina mieszkała w podkałuskim Chocieniu (Chotyń). Dziś to jest dzielnica Kałusza. Pozdrawiam. Olo /Przylep k. Zielonej Góry/

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ