Kałusz pod względem wielkości jest podobny do Kędzierzyna-Koźla. Kiedyś oba miasta łączyło oficjalne partnerstwo, które jednak wygasło i nie zostało odnowione, mimo że strona ukraińska o to zabiegała. Realne kontakty jednak nie zamarły ze względu na liczną i mocno identyfikującą się grupę Polaków z Kałusza. W radzie miasta zaczynają pojawiać się głosy, aby relacje ponownie sformalizować. O Polaków na Ukrainie upomniał się nawet przedstawiciel Mniejszości Niemieckiej.
Niedawno grupa Polaków z Kałusza i okolic gościła w Kędzierzynie-Koźlu za zaproszenie Stowarzyszenia Kresowian, o czym na sesji rady miasta przypomniał radny niezależny Andrzej Kopacki, a jego postulat odnowienia partnerstwa zaraz wsparł radny Hubert Majnusz z Mniejszości Niemieckiej. Kopacki złożył w tej sprawie formalną interpelację do prezydent Kędzierzyna-Koźla Sabiny Nowosielskiej.
- Tamtejsi Polacy są bardzo przywiązani do naszego języka, tradycji narodowych i kultury, co po raz kolejny pokazali goszcząc w Kędzierzynie-Koźlu. W zeszłej kadencji kontakty partnerskie między Kędzierzynem-Koźlem a Kałuszem zostały zamrożone. Powinniśmy je przywrócić choćby ze względu na właśnie liczną grupę mieszkających tam Polaków. Dla tych ludzi to czasem jedyna możliwość bezpośrednich kontaktów z rodakami mieszkającymi w kraju. Partnerstwo powinno obejmować sfery kultury, sportu i wymiany młodzieży – postuluje Andrzej Kopacki, który dowiedział się, że merostwo w Kałuszu jest bardzo zainteresowane przywróceniem oficjalnych relacji z Kędzierzynem-Koźlem.
Radny Hubert Majnusz do dzisiaj ma w portfelu wizytówki, które wiele lat temu otrzymał od ówczesnych przedstawicieli władz Kałusza. Był tym mieście, gdy zawierana była umowa partnerstwa. Już w poprzedniej kadencji, kiedy ważyły się losy współpracy, rady apelował, aby je kontynuować. Sam jest przedstawicielem mniejszości narodowej. Dobrze rozumie więc, czym jest kontakt z rodakami.
- Mieszkający tam Polacy naprawdę zasługują na to, aby ich wspierać. Jako przedstawiciel mniejszości narodowej byłem pełen podziwu dla ludzi, którzy tam po polsku rozmawiali i którzy uczą się ojczystego języka w tamtejszych szkołach. Był tam kościół, i jak sądzę nadal jest, odbudowany przez Polaków, gdzie ci ludzie się spotykali. Ja ich bardzo dobrze rozumiem. Oni nadal czują się Polakami, mimo że nie mieszkają w ojczyźnie. Zerwanie kontaktów było błędem. Trzeba rozważyć ponowne nawiązanie tej współpracy – nie ukrywa Hubert Majnusz.
Umowa partnerska między Kędzierzynem-Koźlem a Kałuszem została zawarta w 2005 roku i w 2012 roku nie została przedłużona. Praktycznym jej wymiarem było na przykład wysłanie na Ukrainę gumowych rękawiczek, maseczek chirurgicznych i klisz RTG w 2009 roku, gdy Kałusz zmagał się z epidemią grypy. Z Kędzierzyna-Koźla do Kałusza pojechała też polska literatura.
Reklama
O relacje z Polakami z Kałusza upomina się nawet radny Mniejszości Niemieckiej
- 29.03.2015 13:28
Napisz komentarz
Komentarze