W Kędzierzynie-Koźlu ruszyły wybory nowych rad osiedlowych. To szczebel samorządu lokalnego ulokowany najbliżej ludzi. Przynajmniej teoretycznie. W praktyce mieszkańcy często mają zaledwie mgliste pojęcie o tym, czym zajmują się radni osiedlowi. To oczywiście nie jest regułą. Jako przykład prężnie działającej rady osiedla często przywoływane są Sławięcice. Jak się to robi na samych dołach samorządu? O tym rozmawiamy z Tomaszem Schellerem kończącym właśnie czteroletnią kadencję na stanowisko przewodniczącego rady osiedla.
- Cztery lata pracy na czele rady osiedla za panem. Zaczynał pan jako zupełny debiutant i jak na standardy samorządowe człowiek bardzo młody.
- Rzeczywiście, idąc na wybory chciałem zostać po prostu zwykłym członkiem rady osiedla, wcześniej brałem tylko udział w zebraniach osiedlowych. Nie miałem żadnej funkcji. Już na miejscu sprawy potoczyły się jednak inaczej. Ludzie sami zgłosili moją kandydaturę na stanowisko przewodniczącego rady osiedla i tak zostałem wybrany. Wcześniej nikogo tak młodego na tym stanowisku nie było.
- Jakkolwiek by to oceniać, przewodniczący rady osiedla to jednak formalna funkcja, z której wynika szereg różnych obowiązków. Jako samorządowy nowicjusz nie miał pan obaw?
- Trzeba było przyjąć wyzwanie, choć oczywiście jakieś obawy były. Łatwo było wytykać czyjeś błędy, zupełnie czym innym jest stać się kimś, kto teraz jest odpowiedzialny za rozwiązywanie problemów, z którymi przychodzą ludzie. A rada osiedla, przynajmniej w Sławięcicach, jest właśnie tym pierwszym buforem, który musi przyjąć niezadowolenie, gdy sprawy układają się źle.
- Więc jak ta młodość sprawdzała się przez cztery lata?
- Może dzięki niej miałem łatwiej, bo w sumie ludzie chyba nie spodziewali się po mnie wiele dobrego. Wiele osób mi ten młody wiek wypominało. Bez względu na wszystko postanowiłem robić swoje.
- Dwa lata później mieszkańcy powierzyli panu mandat radnego rady miasta. Chyba więc bardzo się nie zawiedli.
- Dla mnie było to potwierdzenie, że idę w dobrym kierunku. Zdobyłem sześćset głosów. To najlepszy wynik w całym Kędzierzynie-Koźlu. Bardzo mnie to wówczas zmotywowało do dalszej pracy.
- Dobrze jest łączyć pracę w radzie osiedla z pracą w radzie miasta?
- W mojej ocenie to dobrze się uzupełnia. Jako członek rady osiedla mogę angażować się bezpośrednio w różne inicjatywy skierowane do mieszkańców. To chociażby organizacja festynów i innych imprez. Rada osiedla jednak dysponuje jakimś budżetem, choć są to skromne środki. Jako radny miejski natomiast dostaję narzędzia, dzięki którym problemy osiedlowe mogę przenieść na szersze forum, co niekiedy bardzo ułatwia ich rozwiązanie.
- Podsumujmy więc kończącą się właśnie kadencję rady osiedlowej. Co udało się zrobić?
- Chyba najbardziej cieszy mnie, że udało doprowadzić do budowy terenu sportowo-rekreacyjnego przy ulicy Kołłątaja. To miejska inwestycja, o którą osiedle zabiegało przez lata. Nam wreszcie udało się o nią skutecznie zawalczyć i dziś mamy bardzo ładny obiekt. Jest gdzie pograć w piłkę. Z innych inwestycji warto wspomnieć budowę ulicy Sadowej. Został też wykonany projekt techniczny ulicy Filipa Pieli, gdzie dziś jest dziura na dziurze. Remont może ruszyć w przyszłym roku. Z innych mniejszych spraw, za którymi „chodziła” rada osiedla, to na przykład wymiana ogrodzenia wokół szkoły. W jakiś sposób przyłożyliśmy też rękę do zakupu samochodu strażackiego dla naszej OSP. Do tego dochodzi wiele innych rzeczy. Wiele zrealizowanych z pomocą mieszkańców w ramach czynu społecznego, za co bardzo dziękuję. Kadencja pod względem inwestycyjnym zamyka nam się całkiem fajnie. Poza tym rada organizuje różne wydarzenie. To festyny czy spotkanie sylwestrowe. Dzieci mają co robić podczas ferii. Współpracujemy ze szkołą i przedszkolem. Dla seniorów są wyjazdy do operetki. Myślę, że radzie udało się wyjść do wszystkich mieszkańców.
- Zamierza pan starać się o kolejną kadencję na stanowisku przewodniczącego rady osiedla?
- Dobrze byłoby podzielić się z kimś obowiązkami, bo pracy jednak jest dużo. Jeśli jednak moja kandydatura zostanie zgłoszona, oczywiście nie będę się wzbraniał. Widzę po tych czterech latach, że są efekty, czemu więc tego nie kontynuować.
Reklama
Praca na dołach samorządu ma sens. Rozmowa z szefem rady osiedla Sławięcice Tomaszem Schellerem
- Redakcja
- 16.11.2016 18:05
Napisz komentarz
Komentarze