Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 22:05
Reklama
Reklama
Reklama

W Kędzierzynie-Koźlu szykuje się wielkie malowanie płatnych parkingów. Co z opłatami?

Przepisy to jedno, rzeczywistość drugie, a pobieranie pieniędzy jeszcze co innego. Innymi słowy, sytuacja na płatnych parkingach w Kędzierzynie-Koźlu mocno się skomplikowała i minie jeszcze co najmniej kilka miesięcy, zanim oznakowanie zostanie dostosowane do obowiązujących przepisów. Cała sprawa pokazała przy okazji, że we władzach miasta, nawet w ramach jednego środowiska politycznego, na to samo można patrzeć w zupełnie inny sposób.

Wszystko zaczęła Fundacja Wiedzieć Więcej z Kędzierzyna-Koźla, która sprawdziła, jak obowiązujące przepisy mają się do organizacji płatnych miejsc postojowych na terenie miasta, zadając przy tym pytanie, czy pieniądze od kierowców są pobierane są zgodnie z prawem? Kamil Nowak, prezes fundacji, uważa, że nie, a Komisja Rewizyjna Rady Miasta przyznała mu rację. Innego zdania jest urząd miasta.

Temat od wielu miesięcy pojawia się na profilu fundacji na Facebooku. Kamil Nowak nie ukrywał, że pomimo znajdowanych za wycieraczką swojego samochodu upomnień płacić nie zamierza. Dlaczego?

– Bo ustawa mówi o tym wprost: opłaty można pobierać tylko w miejscach wyznaczonych. Rozporządzenie to doprecyzowało: wyznaczenia dokonuje się znakami poziomymi i pionowymi – uważa prezes fundacji. – Zresztą Naczelny Sąd Administracyjny zakończył dyskusję nad tą sprawą, przyznając rację tym, który uważają, że skoro nie ma oznakowania, to nie muszą płacić.

Zupełnie odmienną opinię wyrażają jednak władze miasta. Jak niedawno w rozmowie z naszym portalem tłumaczył wiceprezydent Artur Maruszczak, nikt nie zwolnił kierowców z obowiązku zakupu biletów parkingowych.

- Nie znam zbyt wielu kierowców, którzy zastanawialiby się, czy należy płacić, czy też nie. Większość jednak płaci. Przypominam, że z tytułu tych opłat do budżetu miasta trafia około 300 tysięcy złotych, co jest znaczącym dochodem – zaznaczył wiceprezydent.

Sprawa nabrała rozgłosu po tym, jak Kamil Nowak złożył oficjalną skargę na prezydenta miasta. Ta, zgodnie z procedurami, trafiła na posiedzenie Komisji Rewizyjnej.

Problem z oznakowaniem miejsc parkingowych nie dotyczy wyłącznie Kędzierzyna-Koźla. Szybki przegląd internetu pokazuje, że dyskusje na ten temat toczą się w wielu miastach. Jelenia Góra, Gliwice, Włocławek, Ciechanów, Gdańsk, Białystok, Łódź, czy ostatnio Nysa – to tylko początek listy.

Wszystkiemu winne są – jak zwykle w takich przypadkach – różne interpretacje przepisów prawa. Choć przynajmniej te rangi ustawowej wydają się być dość jasne. W ustawie o drogach publicznych czytamy bowiem, że korzystający z dróg publicznych obowiązani są do ponoszenia opłat za postój pojazdów samochodowych na drogach publicznych w strefach płatnego parkowania (art. 13 ust. 1 pkt 1) oraz że tę opłatę pobiera się za postój pojazdów samochodowych w strefie płatnego parkowania, w wyznaczonym miejscu, w określone dni robocze, w określonych godzinach lub całodobowo (art. 13b).

Aby dowiedzieć się, czym jest owo „wyznaczone miejsce” z ustawy, należy z kolei sięgnąć do rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach z 3 lipca 2003 r. A to stanowi, że miejsca do parkowania wyznacza się znakami pionowymi (parking) oraz poziomymi (linia ciągła – stanowisko postojowe lub linia przerywana – pas postojowy). Takie wymogi weszły w życie w lutym 2014 roku – wcześniej rozporządzenie w ogóle o sposobie wyznaczania miejsc nie wspominało. Był w nim z kolei zapis, który po nowelizacji zniknął, mówiący że w strefie oznakowanej znakiem D-44 postój w czasie wskazanym na znaku, bez wniesienia opłaty jest zabroniony.

Wystarczy krótki spacer po okolicach rynku w Koźlu (gdzie od kilkunastu lat funkcjonuje strefa płatnego parkowania), by przekonać się, że nie znajdziemy w tej okolicy ani jednej namalowanej na asfalcie linii. Mało jest też znaków „parking”, znajdziemy je głównie przy wymalowanych „kopertach”, wyznaczających miejsca dla niepełnosprawnych. Ale nawet „koperty” w naszym mieście okazują się być niezgodne z przepisami, które od roku wymagają malowania ich na… niebiesko.

Dlaczego zatem linii ani znaków pionowych nie ma? Bo żeby je namalować czy postawić, najpierw trzeba opracować i zatwierdzić projekt organizacji ruchu. A to leży w gestii Starostwa Powiatowego. Miasto zwróciło się z takim wnioskiem już w maju 2015 r., a potem kilkakrotnie monitowało w tej sprawie. Trudno jednak uznać, by oba szczeble samorządu w tej sprawie harmonijnie współpracowały. Powiat najpierw odpisał, że braków w oznakowaniu nie widzi. Dopiero w listopadzie 2015 r. padła deklaracja o opracowaniu projektu z wyznaczonymi miejscami parkingowymi, jednak w perspektywie kolejnego roku. Taką też odpowiedź uzyskał radny Michał Nowak, który w marcu 2016 r. alarmował w swojej interpelacji, że taki stan grozi uszczupleniem dochodów miasta i brakiem rotacji parkujących. Dwa miesiące później do Urzędu Miasta wpłynęła skarga Fundacji Wiedzieć Więcej i problem opłat za parkowanie stał się znany nie tylko grupie prawników czy ludzi śledzących internetowe fora.

Komisja Rewizyjna zajęła się skargą po raz pierwszy w czerwcu. Po dość burzliwej dyskusji z broniącym stanowiska miasta sekretarzem Zbigniewem Romanowiczem uznała skargę za zasadną, jednak z zastrzeżeniem, że „to starosta powiatu swoją bezczynnością doprowadził do sytuacji niezgodnej z przepisami prawa”.

- Moim zdaniem przewodniczący Masalski niewłaściwie sformułował wniosek z tej komisji, bo my nie rozpatrywaliśmy ani skargi na starostę, do czego nie mamy przecież prawa, ani na brak wyznaczenia miejsc do parkowania, tylko na zasadność pobierania opłat. A tu kolejność jest odwrotna: najpierw muszą być wyznaczone miejsca, by można było pobierać opłaty – tłumaczy radny Michał Nowak. – Zupełnie błędne było też jednak stanowisko urzędu miasta, który poinformował komisję, że w razie przyznania racji odwołującym się od opłat przez sąd gmina może pociągnąć do odpowiedzialności organ, który nie wykonał swoich prawnych obowiązków w zakresie organizacji ruchu. Czyli oczywiście starostwo.

W efekcie starosta Małgorzata Tudaj skierowała do przewodniczącego rady miasta pismo, w którym stwierdziła m.in. że "priorytetem dla organu zarządzającego ruchem na drogach powiatowych i gminnych przy sporządzaniu projektów organizacji ruchu jest poprawa bezpieczeństwa. Jeżeli priorytetem dla Urzędu Miasta Kędzierzyn-Koźle jest wyznaczenie stanowisk postojowych w strefie płatnego parkowania, przedmiotowy projekt może być sporządzony w Urzędzie Miasta Kędzierzyn-Koźle i przedstawiony do zatwierdzenia Staroście Powiatu Kędzierzyńsko-Kozielskiego".

Natomiast prezydent Nowosielska przed kolejnym, sierpniowym posiedzeniem komisji wezwała radę miasta do odrzucenia jej ustaleń i uznania skargi za bezzasadną. Komisja Rewizyjna zdania jednak nie zmieniła, samodzielnie sporządzając odpowiedni projekt uchwały wraz z uzasadnieniem.

Kiedy więc projekt uchwały w sprawie rozpatrzenia skargi znalazł się wreszcie w porządku obrad sierpniowej sesji rady miasta, sprawy przybrały nieoczekiwany obrót. Tuż przed sesją starosta poinformowała radnych, że do końca września zostanie wyłoniony wykonawca projektu organizacji ruchu. Na samej sesji z kolei radny Przemysław Pawlik złożył wniosek o zdjęcie z porządku obrad punktu dotyczącego rozstrzygnięcia skargi.

Skarga trafiła zatem na kolejne, już trzecie z rzędu posiedzenie Komisji Rewizyjnej. Ta jednak zdania nie zmieniła i podtrzymała swoje stanowisko. Za zasadnością skargi zagłosowali radni Katarzyna Dysarz, Agnieszka Iłowska, Grzegorz Mateja, Ryszard Masalski i Michał Nowak, od głosu wstrzymał się radny Przemysław Pawlik.

Parkingowa „niekończąca się opowieść” doczekała się finału dopiero na sesji rady miasta 29 września. Doszło do dość nietypowej sytuacji. W głosowaniu nad przyjęciem uchwały o zasadności skargi, w wersji zaproponowanej przez Komisję Rewizyjną, głosy rozłożył się po równo (10 za, 10 przeciw i 1 wstrzymujący się). Taki wynik oznaczał odrzucenie stanowiska Komisji. Za radą prawnika więc głosowano ponownie – nad uznaniem skargi za bezzasadną zgodnie ze stanowiskiem prezydent. Ta uchwała uzyskała większość głosów. Radni uprzednio przeciwni zasadności skargi w komplecie zagłosowali za, natomiast tylko 8 z 10 popierających zasadność zagłosowało przeciw, wstrzymał się Adam Oczoś, a wcale głosu nie oddała Katarzyna Dysarz.

2016-10-12

Radny Nowak zwraca jednak uwagę, że rozstrzygnięcie skargi przez radę miasta ma wyłącznie charakter opinii i nie jest wiążące dla prezydenta miasta. Zwraca też uwagę na inny aspekt sprawy:

– Osobiście uważam, że minister nowelizując rozporządzenie „wylał dziecko z kąpielą”. Jest czymś niepojętym, że z jednej strony walczy się z zalewem reklam i przyjmuje ustawę krajobrazową, a z drugiej zmusza do szpecenia starówek miast dziesiątkami znaków i malowaniem linii – twierdzi radny Michał Nowak. – Miejsca należy wyznaczyć, jak każe ustawa, ale w sposób nie degradujący wizualnie przestrzeni.

Podobne stanowisko prezentują również włodarze polskich miast zrzeszeni w Związku Miast Polskich. W stanowisku przyjętym 22 kwietnia br. zaapelowali o wyrzucenie z ustawy „miejsca wyznaczonego” lub „zdefiniowanie go jako miejsca przeznaczonego do postoju pojazdów zgodnie z ogólnymi przepisami ruchu drogowego i obowiązującą organizacją ruchu”. Na razie jednak nie słychać o żadnych zmianach w przepisach.

Bez względu na wszystko procedura zmiany organizacji ruchu zostanie przeprowadzona. Nowy dokument powinien być gotowy pod koniec roku. Jak zapowiedział wiceprezydent Artur Maruszczak, następnie miejsca parkingowe zostaną oznaczone zgodnie z przepisami.

2016-10-12

2016-10-12

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

czytelnik 13.10.2016 10:29
Przynajmniej ten "rudy senator" jest osobą, która coś robi dla tego "eko" miasta a przynajmniej takie próby podejmuje. Oby takich chętnych więcej było!

koza 12.10.2016 14:53
Ciekawe jest to jak ludzie głosują. Pawlik w komisji rewizyjnej wstrzymuje się, a w radzie miasta jest za odrzuceniem uchwały komisji rewizyjnej. Dysarz w komisji rewizyjnej jest za uchwałą, a w radzie miasta nie głosuje choć jest na sesji. Pawlik jest nauczycielem, w pewnym stopniu uzależnionym od UM. Taka sytuacja pokazuje, że głosowania nie są zawsze pozbawione względów innych niż merytoryczne. A swoją drogą ile pieniędzy przecieka przez palce, bo ludzie nie płacą nawet w miejscach gdzie są wyznaczone miejsca jest porażające. Kontrole powinny być codziennie na parkingach bo inaczej płacą tylko łosie i jelenie.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ