Jerzy Wiertelorz, prezes Petrochemii Blachownia, fiolkę z benzenem przyniósł w kieszeni. Żeby można było powąchać i poczuć ten smród, który tak wszystkich prześladuje. Tyle tylko, że… benzen nie śmierdzi, nawet w mocno skoncentrowanej formie, a już zupełnie niewyczuwalne są stężenia odnotowywane w powietrzu Kędzierzyna-Koźla. A jednak ludzie w całym mieście benzen czują, a przez niego nawet dostają wysypek i chorób. W takim razie osoby pracujące bezpośrednio z benzenem i to przez całe lata, powinny już nie żyć. A jednak – żyją i według zapewnień prezesa Wiertelorza, nie mają się gorzej od innych.
Prezes Jerzy Wiertelorz wziął udział w debacie zorganizowanej przez telewizję miejską TVM z przedstawicieli lokalnych i regionalnych redakcji: Radia Park, NTO oraz KK24.pl. Kędzierzyn-Koźle ma problem z benzenem, a w szczególności z gwałtownymi, choć krótkotrwałymi wzrostami stężenia tego szkodliwego dla zdrowia ludzkiego związku w powietrzu, co odnotowuje stacja pomiarowa na osiedlu Piastów. Szczególnie w ostatnim czasie wokół sprawy narosło mnóstwo emocji, a wraz z nimi wiele półprawd i mitów. Jak problem wygląda z drugiej strony, czyli Petrochemii Blachownia, która jest producentem benzenu?
Według Jerzego Wiertelorza, tu odwołującego się do twierdzenia Paracelsusa, twórcy współczesnej medycyny, wszystko może być trucizną lub lekarstwem, to tylko kwestia dawki. Benzen jest wszechobecny w środowisku naturalnym, wytwarzają go nawet rośliny. W dużych stężeniach jest jednak niebezpieczny. Dawka śmiertelna wynosi 930 miligramów na kilogram masy ciała. W praktyce oznacza to, że przyjęcie 100 gramów tej substancji przez dorosłego mężczyznę daje tylko 50 proc. szans na zejście. Bardziej trująca, taki przykład podał Jerzy Wiertelorz, jest aspiryna.
Jeśli chodzi o stężenie w metrze sześciennym powietrza, tyle mniej więcej człowiek wdycha przez godzinę, śmiertelna dawka wynosi do 65 gramów (65 mln mikrogramów), jednak objawy zatrucia pojawiają się już na poziomie 10 gramów (10 mln mikrogramów). Tymczasem norma średniorocznaroczna dla benzenu wynosi 5 mikrogramów (nie ma normy odnoszącej się do innego okresu czasu), a norma uznawana za bezpieczną w środowisku pracy to 1600 mikrogramów w wymiarze dziennym ośmiogodzinnym. Najwyższe chwilowe stężenie odnotowane w ostatnim czasie w Kędzierzynie-Koźlu to 212 mikrogramów w metrze sześciennym powietrza.
- Długotrwałe narażenie na wysokie stężenia benzenu, powodujące kumulację, może być szkodliwe. Nie ma szansy, by przekroczenie chwilowe normy średniorocznej komuś zaszkodziło – przekonuje Jerzy Wiertelorz.
Zakład w Blachowni produkuje benzen od 1952 roku. Jak zapewnia prezes Wiertelorz, każda emisja do środowiska tego związku jest dla firmy stratą, a więc wszelkimi dostępnymi środkami jest ona minimalizowana. Załadunek benzenu, gotowego produktu, który opuszcza fabrykę, jest w pełni hermetyczny. Emisja następuje podczas rozładunku benzolu, surowca do wytwarzania benzenu, a dokładnie podczas pobierania próbek z cystern. Do tej pory odbywało się to po prostu poprzez otwarcie zbiornika i zanurzenie w nim czerpaka, tak nakazywały normy. Przepisy się jednak zmieniły i ten proces również można zhermetyzować. Jak zapowiada prezes Wiertelorz, inwestycja, która to umożliwi, ma być przeprowadzona w przyszłym roku.
Prezes Petrochemii Blachownia uważa jednak, że powstawanie pików, czyli gwałtownych wzrostów stężenia odnotowywanych przez stację na Piastów, ma dużo bardziej złożony charakter niż tylko obecne w powszechnej świadomości wyobrażenia o „przekręceniu kurka na instalacji” czy otwarcia cysterny i wiąże się m.in. z warunkami atmosferycznymi. Firma Wiertelorza nie jest jedynym emitentem benzenu. To także m.in. znajdująca się w Blachowni oczyszczalnia ścieków. Poza tym, jak zapewnił prezes Petrochemii, nie ma jednoznacznej korelacji pomiędzy pikami odnotowywanymi przez aparaturę znajdującą się na terenie zakładu, a tymi, które wykrywa stacja na Piastów. Opowieści o tym, że benzen celowo i metodycznie emitowany jest do powietrza, prezes nazywa fikcją.
Pracownicy Petrochemii Blachownia poddawani są okresowym badaniom m.in. na zawartość fenolu w moczu po zakończeniu ośmiogodzinnego dnia pracy. Takie samo chce zafundować mieszkańcom Kędzierzyna-Koźla urząd miasta w ramach profilaktyki zatrucia benzenem. W przypadku pracowników zakładu wyniki nie odbiegają od średniej, a wręcz nigdy nikt nie zbliżyły się do progu ostrzegawczego. Nie obserwuje się również szczególnego zapadania na choroby, o których wywoływanie posądzany jest benzen. Jerzy Wiertelorz zapewnia, że nie boi się o zdrowie swoje ani pracowników.
Jaki zapach ma benzen? Mieszkańcy często utożsamiają go ze smolistą wonią wyczuwalną niekiedy w powietrzu Kędzierzyna-Koźla. Tymczasem zapach benzenu jest zupełnie inny, słodkawy, przypominający plastik. Mogliśmy się o tym przekonać. Prezes Wiertelorz na debatę przyniósł ze sobą fiolkę z produkowanym w Petrochemii benzenem.
Zobacz materiał wideo z całym zapisem debaty:
https://www.youtube.com/watch?v=CS2rNp723p0
Reklama
Producent benzenu z Kędzierzyna-Koźla: Nie boję się o zdrowie swoje ani swoich pracowników
- Grzegorz Stępień
- 04.10.2016 11:16
Data dodania:
04.10.2016 11:16
Napisz komentarz
Komentarze