Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 23 listopada 2024 10:09
Reklama
Reklama
Reklama

Dlaczego jedni mieszkańcy Kędzierzyna-Koźla płacą grubo więcej za ciepło niż inni?

Jeśli jesteś mieszkańcem Śródmieścia, Pogorzelca albo osiedla Piastów i Azotów, ogrzewasz swój dom ciepłem z miejskiej sieci, w twoim portfelu po każdej zimie zostaje więcej pieniędzy niż mają ich mieszkańcy Koźla albo Blachowni. Ci mają już tego serdecznie dosyć i pytają, dlaczego Miejski Zakład Energetyki Cieplnej nie traktuje wszystkich równo i kiedy się to skończy. Z odpowiedzi na pewno nie będą zadowoleni, ale trudno odmówić jej racjonalności.

Problem zawędrował aż na komisję strategii i rozwoju rady miasta, gdzie doprowadził go radny Andrzej Kopacki – sam jest mieszkańcem Koźla. Wcześniej Kopacki złożył w tej sprawie interpelację do prezydent Sabiny Nowosielskiej, a ta skierowała ją do prezes MZEC Jolanty Gądek-Rypel.

- Ogromna dysproporcja w opłatach za centralne ogrzewanie w Kędzierzynie-Koźlu jest ogromnym problemem. Otóż mieszkańcy Śródmieścia, Pogorzelca oraz osiedli Piastów i Azotów ponoszą zdecydowanie mniejsze koszty związane z opłatami za ciepło niż mieszkańcy Koźla czy Blachowni – wyjaśnia radny Kopacki. - Liczby mówią same za siebie. Przykładowo mieszkańcy bloków spółdzielczych w Koźlu płacą za centralne ogrzewanie 60 procent więcej niż spółdzielcy, którzy mieszkają w zasobach RSM „Chemik” w Kędzierzynie. Stawki za gaz, energię elektryczną, wodę, ścieki i wywóz odpadów są ujednolicone na terenie całego miasta, natomiast w cenach za energię cieplną występują ogromne różnice – szacuje Andrzej Kopacki.

Powód tych dysproporcji bynajmniej nie jest prozaiczny. Ciepło do większości kaloryferów w Kędzierzynie-Koźlu płynie z Zakładów Azotowych – kiedyś fabryka ogrzewała po prostu domy swoich pracowników. To rozwiązanie funkcjonuje do dzisiaj, choć zatrudnienie w zakładach nie jest już tak powszechne. Będzie również utrzymane po uruchomieniu przez Grupę Azoty ZAK nowej elektrociepłowni – również opalanej węglem – choć nie jest powiedziane, że obecne stosunkowo niskie stawki zostaną utrzymane. Nawet jeśli wzrosną, mieszkańcy osiedli, gdzie ciepło z fabryki nie dociera, i tak będą więcej płacić za ogrzewanie. MZEC wytwarza dla nich energię w swoich lokalnych kotłowniach opalanych gazem ziemnym.

Cena energii cieplnej ustalana przez MZEC nie jest brana z sufitu – to kalkulacja szeregu kosztów i przychodów związanych z produkcją, których zasadność każdorazowo musi zostać zaaprobowana przez Urząd Regulacji Energetyki biorący pod uwagę także interes końcowego odbiorcy. URE pilnuje więc, aby ceny były realne. Jednocześnie przepisy zabraniają przedsiębiorstwom dostarczającym ciepło komunalne, aby uśredniały swoje ceny, jeśli mają różne koszty produkcji dla poszczególnych odbiorców. Dlatego w Kędzierzynie-Koźlu obowiązują różne grupy taryfowe. Stawka ciepła dla mieszkańców Koźla i Blachowni aż w 78 proc. stanowi koszt zakupu paliwa gazowego. Andrzej Kopacki zwrócił się do MZEC z pytaniem, czy w Koźlu możliwy jest powrót do węgla, którym niegdyś opalana była miejscowa kotłownia, albo innym tańszym paliwem – na przykład gazem uzyskiwanym ze spalania śmieci.

- Nie jest brana pod uwagę pod uwagę możliwość powrotu do zasilania paliwem stałym. Koszty dokumentacji technicznej oraz przebudowy całej kotłowni zdecydowanie zwiększyłby wzrost kosztów amortyzacji, podatków, wynagrodzeń – w odpowiedzi pisze jednak prezes MZEC Jolanta Gądek Rypel, zaznaczając także że różnica cenowa między odbiorcami ciepła z zakładów a odbiorcami ogrzewających mieszkania z lokalnych kotłowni wynosi 46 proc., a nie jak oszacował radny – 60 proc.

Nie ma realnych szans na to, aby do Koźla dostarczać gorącą wodę z Azotów.

- Dostawa ciepła z ZAK do Koźla wymagałaby budowy nowej magistrali od miejsca wytwarzania w ZAK do Koźla – wyjaśnia prezes Gądek-Rypel.

Nie ma także rezerwy cieplnej, która pozwoliłaby na dalszy przesył energii docierającej z zakładów na osiedle Pogorzelec.

Inaczej mówiąc – mieszkańcy Koźla w przewidywalnej przyszłości muszą pogodzić się z wyższymi rachunkami . Najtrudniej do wysokich stawek za ciepło przyzwyczaić się mieszkańcom Blachowni, gdzie przez całe lata tania energia dostarczana była przez tamtejsze zakłady chemiczne, a później spółkę z nich wyodrębnioną. Kilka lat temu firma doszła jednak do wniosku, że nie opłaca jej się remontować starej sieci ciepłowniczej na osiedlu i ogłosiła, że zaprzestaje produkcji ciepła komunalnego. Ten obowiązek wzięło na siebie miasto, budując w Blachowni kotłownię gazową. Stawka za ogrzewanie poszło ostro w górę. Mimo to 80 procent mieszkańców zdecydowało się na podłączenie do nowej sieci komunalnej.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ