Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 20 września 2024 18:41
Reklama
Reklama

Na trasie zostawił część siebie. Jakieś... 10 kilogramów. Wywiad z podróżnikiem Markiem Michalskim

Z Markiem Michalskim, podróżnikiem z Kędzierzyna-Koźla, rozmawiamy o jego samotnej wyprawie rowerem do Armenii, z której właśnie wrócił.

- Część siebie zostawiłeś na trasie. I to dosłownie. Na oko do domu wróciło cię kilkanaście kilogramów mniej.

- Przed wyjazdem ważyłem niespełna 90 kilogramów. Po powrocie niespełna 80. Straciłem więc co najmniej 10 kilogramów. To uzmysławia, jak wielkim wysiłkiem dla organizmu była ta wyprawa. Nie miałem żadnej specjalnej diety, która bilansowałaby codzienne zużycie energii. Teraz muszę nadrobić spadki. Regeneruję się.marek michalski podróż do armenii (2)

marek michalski podróż do armenii (18)- To jak wyglądało twoje codzienne menu?

- Bardzo różnie, niejednokrotnie bardzo skromnie. Nie stołowałem się w restauracjach. Budżet wyprawy na to nie pozwalał. Czasami musiałem się więc zadowolić chlebem ze smalcem, ale i tak nie narzekałem. Tak przecież wyglądała codzienność naszych dziadków, którzy wykonywali ciężką, fizyczną pracę, w najgorszych czasach jedząc przy tym bardzo skromnie. I dali radę. Specjalnie się więc nie zamartwiałem. Oczywiście, nieraz zdarzało mi się najeść do syta dzięki gościnności ludzi spotykanych po drodze, którzy zapraszali mnie pod swój dach. Zabrałem ze sobą tylko 220 euro i trochę własnoręcznie wykonanej biżuterii na sprzedaż. Trzeba było więc sobie radzić. Czasami walczyć o przetrwanie.marek michalski podróż do armenii (1)

- Noclegi?

- Najczęściej w namiocie. Jeśli była możliwość, na prywatnych posesjach. Tak jest bezpieczniej.

- Dlaczego rowerem?

- Tylko rower pozwala w pełni poczuć drogę i pokonywaną przestrzeń. Poruszasz się dzięki sile własnych mięśni. Prawdziwy wyczyn. To też wielka satysfakcja. Poza tym nie musisz zwracać uwagi na stacje benzynowe.

marek michalski podróż do armenii (3)- Mówisz o życiowej przygodzie. Ludzie przeważnie myślą, że za takie wrażenia trzeba słono płacić, więc na wszelki wypadek zostają w domach. Błędne przekonanie?

- Jak najbardziej. Wcale nie chodzi o dokonywanie wielkich wyczynów. Kilkudniowy wypad rowerowy też może dostarczyć niesamowitych wrażeń. Trzeba tylko chcieć. Ze swojej strony gorąco polecam.marek michalski podróż do armenii (4)

- Gdy rozmawialiśmy prawie trzy miesiące temu, w przeddzień wyprawy, byłeś bardzo pozytywnie nastawiony. Być  może jednak pierwsze kilometry na rowerze uzmysłowiły ci, jak bardzo ambitny cel sobie postawiłeś. Żadnego zwątpienia, myśli, by zawrócić do domu?

marek michalski podróż do armenii (7)- Jestem człowiekiem zdecydowanym i wytrwale dążę do celów, które sobie zakładam. Gdyby nie to, może rzeczywiście już na początku zacząłbym wątpić. Los wystawił mnie na próbę. W zasadzie zaraz za Kędzierzynem-Koźlem zaczął padać grad i zrobiło się bardzo zimno. Do Żywca dojechałem przemoknięty i wyziębiony. Później było już jednak tylko lepiej, choć oczywiście ciężkich chwil było jeszcze wiele.

marek michalski podróż do armenii (8)- Kiedy było najtrudniej?

- Najgorzej wspominam chyba drogę przez Rumunię. Ze względu na ludzi. O ile na wcześniejszych, a także późniejszych etapach podróży mogłem liczyć na bezinteresowną pomoc i przyjacielskie gesty ze strony mieszkańców, w Rumunii miałem kilka nieprzyjemnych sytuacji w kontaktach z Romami, którzy natarczywie próbowali wciągnąć mnie w jakieś swoje interesy i nie przyjmowali do wiadomości odmowy. Jakoś sobie z tym radziłem, ale w drodze powrotnej ominąłem Rumunię. Radzę to też każdemu, kto wybiera się w ten rejon Europy. Inny problem to rozmijanie się map z rzeczywistością. Zdarzało się, że musiałam zawracać i nadrabiać nawet kilkadziesiąt kilometrów, bo zaznaczona na planach droga po prostu się urywała.

- Sprzęt nie zawiódł?marek michalski podróż do armenii (23)

- Pierwszego „kapcia” złapałem dopiero w Bułgarii, potem już znacznie częściej, ale generalnie obyło się bez poważniejszych problemów technicznych. Jechałem na swoim nienowym już rowerze. Jednak do wyprawy pomogła przygotować mi go firma Cardio-Sport z Kędzierzyna-Koźla. Sprzęt spisał się więc dobrze.

marek michalski podróż do armenii (15)- Celem wyprawy była Armenia. Co dokładnie?

- Górskie monastyry położone w północnej części kraju – Haghpad i Sanahin. To był ostateczny cel.

marek michalski podróż do armenii (16)- Co czułeś, gdy już tam dotarłeś?

- Przede wszystkim ogromną satysfakcję, że się udało. Po prostu szczęście. Ludzie, których tam spotkałem, byli niesamowici. Choć niewiele mieli, chętnie się tym dzielili. Byli bardzo otwarci i przyjacielscy. Niesamowite chwile.

- To najlepszy moment podczas całej wyprawy?marek michalski podróż do armenii (6)

- Jeden z najlepszych. Długo by opowiadać. Prowadziłem dziennik, aby nic mi nie umknęło. Chcę go opracować i opublikować. Może w formie książki. Poza tym mam wiele godzin nagrań wideo. Po obróbce również będę chciał je pokazać.

marek michalski podróż do armenii (17)- Cały świat obserwował nieudany zamach stanu w Turcji. Ty akurat tam byłeś. Nie bałeś się, że będziesz musiał przerwać wyprawę?

marek michalski podróż do armenii (19)- Byłem akurat w mieszkaniu znajomej, która przeglądając internet nagle powiedziała, że coś niedobrego dzieje się w kraju. Włączyliśmy telewizor. Początkowo wyglądało to bardzo poważnie. Były doniesienia o starciach, zamkniętych mostach i drogach. Miałem obawy, że nie będę mógł jechać dalej. Na szczęście destabilizacja trwała krótko i już kolejnego dnia wszystko zaczęło wracać do normy. Sytuacja w Turcji jest skomplikowana, co wynika także z kryzysu uchodźczego i zamachów, jednak poza częstymi kontrolami dokumentów i bagażu, które trochę uprzykrzały mi życie, nie spotkały mnie tam żadne komplikacje.

marek michalski podróż do armenii (10)- Zostawiłeś w Polsce dziewczynę. Nie bała się o ciebie?

- Bała się. Najbardziej chyba właśnie podczas tego zamachu. Byliśmy w kontakcie, więc na bieżąco ją uspokajałem. W kolejną wyprawę być może pojedziemy razem.

marek michalski podróż do armenii (20)- Planujesz już kolejną wyprawę?

- Chcielibyśmy wybrać się do Ameryki Południowej i tam  na rowerach przemierzyć kilka krajów, ale to najwcześniej za rok. Znam trochę hiszpański. Podczas podróży to bardzo istotne, by się dogadywać, szczególnie, jeśli jednocześnie zbiera się materiał. Taka wyprawa wymaga już odpowiednich funduszy. Może się więc okazać, że ostatecznie wyruszymy do Hiszpanii. Kto raz połknie bakcyla prawdziwego podróżowania, pokocha to, później już nie usiedzi. Przygoda wzywa.

Strona wyprawy Biketravel Challenge na Facebooku 

marek michalski podróż do armenii  (9)

 

 

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Miś 18.08.2016 08:04
To teraz należy cło zapłacić po 60 PLN za każdy kilogram chyba, że ma wyższe wykształcenie to po 75 PLN . W końcu gdyby tak każdy wracał ze stratą kilku kilogramów było by nas mniej co raz....Polaków....;-)

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ