Stacja pomiarowa Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Kędzierzynie-Koźlu odnotowuje wysokie stężenia toksycznego benzenu w powietrzu. Kto nas truje? Na to pytanie nikt nie potrafi, a może nie chce, odpowiedzieć.
Kędzierzyn-Koźle co do zasady ma problem z dwoma rodzajami zanieczyszczenia powietrza: pyłami zawieszonymi i benzenem. Pierwszy to zjawisko głównie sezonowe.
Zimą w Kędzierzynie-Koźlu powietrze niekiedy aż roi się od pyłów zawieszonych. W najgorszych dniach jest on wręcz zauważalny optycznie. Smog unosi się nad domami i ulicami. W przeważającej mierze sami jesteśmy za to odpowiedzialni, ogrzewając domy starymi piecami, w których poza węglem, często najgorszej jakości, lądują również różnego rodzaju odpady.
W maju tego roku Światowa Organizacja Zdrowia opublikowała szokujący dla nas raport – Kędzierzyn-Koźle jest 33. najbardziej zanieczyszczonym pyłami zawieszonymi miastem w Europie. Oddychanie takim powietrzem może przyczynić się do rozwoju wielu chorób. Co ciekawe, listę otwiera Żywiec, druga jest Pszczyna, a więc miasta o stosunkowo niewielkim ruchu samochodowym i bez wielkiego przemysłu. To również jako źródło problemu wskazuje przydomowe piece. Dopiero trzecie w rankingu jest jedno z miast w Bułgarii. W sumie w pierwszej pięćdziesiątce najbardziej zatrutych pyłami miast aż 33 pozycje zajmują miasta polskie, co czyni nasz kraj niechlubnym liderem rankingu.
Zestawienie WHO odbiło się szerokim echem w Kędzierzynie-Koźlu i nie uszło uwadze władz miasta.
- Niestety, znaleźliśmy się na tej czarnej liście. Bez względu na to, jakie miejsce zajęliśmy, mieszkańcy mają prawo czuć się zaniepokojeni – mówi prezydent Kędzierzyna-Koźla Sabina Nowosielska.
Zwraca jednak uwagę, że WHO wzięła pod uwagę tylko miasta, gdzie prowadzone są regularne pomiary jakości powietrza. W Kędzierzynie-Koźlu ma to miejsce głównie w związku z obecnością dużego przemysłu – na osiedlu Piastów znajduje się jedna z kilku na Opolszczyźnie stacji pomiarowych obsługiwanych przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Opolu. A zatem to, że jakiegoś miasta nie ma w zestawieniu, nie oznacza, że problem w nim nie istnieje. Gdyby zimą zmierzyć jakość powietrza na wsi, gdzie nie ma komunalnej sieci ciepłowniczej, wyniki też pewnie byłyby zatrważające. Małym pocieszeniem jest to, że dane, z których korzystała WHO w przypadku Kędzierzyna-Koźla, pochodzą z lat 2009-2014, a więc obejmują również rok 2013, gdy zimą ze względu na specyficzne warunki atmosferyczne dochodziło do bardzo wysokich i utrzymujących się przekroczeń stężenia pyłów zawieszonych. Służby kryzysowe zalecały wtedy nawet mieszkańcom ograniczenie wychodzenia z domów. W kolejnych latach, choć problem nie zniknął, nie był już tak bardzo dotkliwy.
- Główną przyczyną zanieczyszczenia pyłami są dymiące kominy z przydomowych pieców. Jako miasto obecnie nie możemy nikogo zmusić, by zaprzestał palenia. Przygotowujemy jednak długofalową strategię podłączeń do sieci ciepłowniczej. Będziemy stanowczo namawiać właścicieli nieruchomości, by z niej korzystać. Takie działania na dłuższą metę powinny skutkować ograniczeniem problemu pyłów zawieszonych – wyjaśnia prezydent Nowosielska.
- Oprócz tego gmina Kędzierzyn-Koźle przez cały czas dopłaca do wymiany źródeł ciepła na ekologiczne. To nie tylko nowoczesne piece, ale również pompy ciepła i solary. Po roku 2013 utrzymuje się tendencja spadkowa, jeśli chodzi o stężenie pyłów. Mamy nadzieję, że dzięki prowadzonym przez gminę działaniom to się utrzyma – dodaje wiceprezydent Artur Maruszczak.
Zupełnie inna para kaloszy to zatrucie powietrza benzenem. W tym przypadku winę ponosi obecny w Kędzierzynie-Koźlu przemysł. Według danych przedstawionych kilka lat temu, Kędzierzyn-Koźle, obok jeszcze jednego miasta w Grecji, jest najbardziej zatrutym ośrodkiem tym rakotwórczym związkiem w Europie. W ostatnich tygodniach stacja pomiarowa na Piastów znów odnotowuje krótkotrwałe, ale gwałtowne skoki stężenia benzenu w powietrzu. Nie można mówić o przekroczeniu normy, ponieważ ta dla benzenu jest określana w skali rocznej i wynosi 5 mikrogramów (µg) na metr sześcienny powietrza. Piki są jednak zatrważające. Zazwyczaj do nagłych wzrostów stężenia benzenu dochodzi w nocy.
Dzisiaj o 4 nad ranem stężenie benzenu wyniosło aż 129,5 µg/m3 – zaczęło gwałtowanie wzrastać wczoraj po godz. 22. O godzinie 10 dzisiaj wynosiło już tylko 0,7 µg/m3. W maju średnie miesięczne stężenie benzenu wyniosło 5,7 µg/m3. Najwyższe było 22 maja, gdy aparatura wykazała średnio w ciągu doby 50,9 uq/m3. W ujęciu rocznym, do którego odnosi się norma, nie jest jednak źle – w roku 2015 średnie stężenie benzenu wynosi jak dotąd 2,8 µg/m3 przy przywołanej już normie 5 µg/m3. Rok wcześniej było to 4,9 µg/m3 W dalszym ciągu niepokoją jednak chwilowe piki.
Skąd biorą się te gwałtowne wzrosty? Jeśli zapytać mieszkańców, każdy interesujący się trochę tematem na zdrowy rozum odpowie, że któryś z zakładów momentami wypuszcza do powietrza duże ilości benzenu. Który? Na to pytanie już nikt odpowiedzieć nie potrafi, choć próby trwają od wielu lat.
- Niestety, nie wiemy, skąd biorą się te tak zwane piki, a jako gmina nie mamy narzędzi, by to ustalić. Takimi pomiarami zajmują się służby na poziomie województwa, ale, o ile mi wiadomo, jak dotąd nie udało się precyzyjnie wskazać źródła zanieczyszczenia – przyznaje prezydent Sabina Nowosielska.
Problem w tym, że emisja nie ma charakteru ciągłego i nigdy nie wiadomo, kiedy większe ilości benzenu pojawią się w powietrzu. W poprzednich latach Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska prowadził w Kędzierzynie-Koźlu pomiary różnymi metodami. Również mobilnymi. Dziś wiadomo jedynie, że źródło benzenu znajduje się na terenie dawnych zakładów chemicznych w Blachowni. Twardych dowodów wskazujących emitenta z imienia i nazwiska ciągle jednak nie ma.
Gwałtowne wzrosty stężenia toksycznego benzenu w nocy. Kto zatruwa powietrze w Kędzierzynie-Koźlu?
- Grzegorz Stępień
- 08.06.2016 18:17
Napisz komentarz
Komentarze