W Kędzierzynie-Koźlu są tylko dwa publiczne szalety: podziemny przy podzamczu na Starym Mieście i zdecydowanie cieszące się dużo gorszą sławą toalety przy Parku Orderu Uśmiechu w Śródmieściu. Tylko człowiek w skrajnej desperacji byłby w stanie załatwić tu swoją potrzebę.
Obecnie jedna z kabin jest wyłączona z użytkowania – ktoś uszkodził jej drzwi, które zablokowano sznurkiem. Do drugiej dostęp jest możliwy, choć z klamki zwisa kawałek zerwanej taśmy ostrzegawczej. 18 lutego postanowiliśmy wczuć się w rolę mieszkańca, którego dopadła nagła potrzeba i zajrzeliśmy do wnętrza toalety. Niestety, test musieliśmy przerwać zaraz po otwarciu drzwi.
Widok był koszmarny. Wnętrze toalety jest obryzgane fekaliami i mimo zimowych temperatur utrzymuje się w nim zapach przyprawiający o mdłości. Przy umywalce nie ma kranu, deska sedesowa jest urwana, pojemnik na papier toaletowy pusty, za to ktoś – prawdopodobnie obsługa – zostawił na nim zużyte gumowe rękawice. Do tego na grzejniku suszy się potwornie brudna szmata i szczotka. Jest też plastikowe wiaderko z tajemniczą zawartością. Całość robi tak odpychające wrażenie, że nie zdecydowaliśmy się sprawdzić, czy w dozowniku jest mydło, ale nawet, gdyby było, na nic by się nie przydało, bo przecież nie ma kranu.
Zwróciliśmy do urzędu miasta, aby zapytać, dlaczego jedyna w tej części miasta publiczna toaleta jest w stanie, który w praktyce uniemożliwia skorzystanie z niej.
- Utrzymaniem tych toalet zajmuje się zewnętrzna firma. Zniszczenia, których dokonano, zostały zgłoszone i planowana jest wymiana drzwi. Monitujemy także w sprawie stanu czystości, w jakim są utrzymywane – mówi jedynie Michał Kuś z urzędu miasta.
Historia dwóch zielonych kabin przy wejściu do parku od strony ulicy Harcerskiej jest długa i pełna nonsensów. Problemy pojawiły się już na etapie realizacji inwestycji, w efekcie której zostały one uruchomione w 2008 roku. Każdy szalet kosztował budżet miasta 40 tys. zł. Ale to nic, jeśli przypomnieć, że ich montaż wraz podciągnięciem na skraj parku kanalizacji pochłonął kolejne 100 tys. zł. Razem daje to kwotę 180 tys. zł. Za takie pieniądze można kupić duże mieszkanie w jednym z okolicznych bloków. Urzędnicy tłumaczyli jednak, że toalety przy parku są potrzebne, aby mogli z nich korzystać spędzający tu czas mieszkańcy. Kolejne lata pokazały, że tylko sporadycznie mieli do tego okazję – kabiny były notorycznie dewastowane.
W końcu miasto postanowiło zlikwidować wrzutnie na monety znajdujące się na drzwiach – w pierwotnym zamyśle toalety były płatne – uznając, że przyczyną powtarzających się dewastacji są wyłącznie względy rabunkowe. Mimo to budki nadal były niszczone, a mieszkańcy mieli pretensje, że panuje w nich brud. Ostatecznie urząd miasta pozbawił zadania utrzymania toalet miejską spółce Usługi Komunalne i rozpisał przetarg na wykonanie tej usługi. Wygrała go firma z… Wrocławia. Umowa obowiązuje od 1 kwietnia 2013 roku aż do końca roku 2015. Firma utrzymuje także szalety w Koźlu. Za swoje usługi zaoferowała kwotę blisko 100 tys. zł.
Trudno nie ulec wrażeniu, że każda złotówka z budżetu miasta wydana do tej pory na toalety przy Parku Orderu Uśmiechu to pieniądze utopione w szambie.
Reklama
Zajrzeliśmy do miejskiego szaletu w Kędzierzynie-Koźlu. To, co tam zobaczyliśmy… Szok
- Grzegorz Stępień
- 22.02.2015 20:01
Data dodania:
22.02.2015 20:01
Napisz komentarz
Komentarze