Mimo braku Bartosza Kurka, to nasz zespół był faworytem dzisiejszego meczu. Spotkanie rozpoczęło się od wyrównanej gry z obu stron, po kilku minutach do głosu doszli jednak gospodarze. Ekipa z Suwałk od stanu 8:8 wyszła na prowadzenie 17:9 i stało się jasne, że to miejscowi wygrają pierwszą partię. W końcówce ZAKSA zdołała odrobić część strat i przegrał do 21.
Podrażnieni kędzierzynianie od początku drugiej odsłony prezentowali się zdecydowanie lepiej. Ekipa Andrei Gianiego szybko objęła prowadzenie, ale miejscowi ambitnie walczyli. Przy stanie 11:13 w polu zagrywki zameldował się Daniel Chitigoi. Seria świetnych zagrywek rumuńskiego przyjmującego pozbawiła wszelkich złudzeń graczy z Suwałk. ZAKSA powiększyła prowadzenie do siedmiu oczek, a finalnie zwyciężyła do 16.
Zdecydowanie więcej emocji oglądaliśmy w kolejnych setach. Trzecia partia rozpoczęła się po myśli zawodników Andrei Gianiego i wydawało się, że kędzierzynianie złapali właściwy rytm, który prezentowali w ostatnich spotkaniach. ZAKSA roztrwoniła jednak czteropunktową przewagę, a w końcówce nasi zawodnicy całkowicie pogubili się i przegrali do 22.
Oba zespoły toczyły bardzo zaciętą walkę w czwartej odsłonie. Przełom nastąpił w połowie seta, ponownie z dobrej strony w polu zagrywki zaprezentował się Chitigoi i ZAKSA odskoczyła od przeciwnika. W końcówce gospodarze nie byli w stanie nawiązać walki z naszym zespołem i o wygranej miał zadecydować tie-break (20:25).
Zespół z Suwałk rozpoczął piątego seta od prowadzenia, ale ZAKSA błyskawicznie odrobiła stratę. Po dwóch dobrych blokach kędzierzynianie objęli prowadzenie (4:6), ale chwilę później znów był remis. Kibice oglądali bardzo zacięte widowisko. Przy stanie 11:11 na blok miejscowych nadział się Mateusz Poręba i trener Giani poprosił o czas. Po asie serwisowym Bartosza Filipiaka miejscowi prowadzili 14:12. Pierwszą piłkę meczową kędzierzynianie obronili, ale przy drugiej próbie skutecznie zaatakował Halaba i gospodarze cieszyli się z wygranej.
Ślepsk Malow Suwałki - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2 (25:21, 16:25, 25:22, 20:25, 15:13).
Napisz komentarz
Komentarze