Po odpadnięciu z rozgrywek Ligi Mistrzów ZAKSA rywalizuje już tylko na krajowym podwórku i obecnie zajmuje miejsce poza czołową ósemką. Kędzierzynianie będą musieli napracować się, aby zakończyć rundę zasadniczą w gronie zespołów walczących o medale. Nasz zespół był faworytem dzisiejszego starcia w Katowicach, choć po raz kolejny wystąpił w okrojonym składzie. Pierwszy set był prawdziwą katastrofą w wykonaniu zawodników Adama Swaczyny. Kędzierzynianie zostali zdemolowani przez rywali, zdobywając zaledwie 10 oczek.
Po słabym początku w drugiej odsłonie ZAKSA wreszcie złapała właściwy rytm. Na pozycję przyjmującego został przesunięty Łukasz Kaczmarek, w ataku grał Bartłomiej Kluth i kędzierzynianie wyglądali znacznie lepiej. W końcówce kibice przeżyli jednak powtórkę z ostatniego spotkania w Lidze Mistrzów - ZAKSA prowadziła już 24:19, ale nie potrafiła wykorzystać żadnej z pięciu piłek setowych i gospodarze doprowadzili do gry na przewagi. W niej górą byli zawodnicy z Katowic, którzy wygrali do 30, podwyższając prowadzenie w meczu.
W trzecim secie gospodarze dokończyli dzieła zniszczenia. Kędzierzynianie tylko w pierwszych kilku wymianach dotrzymywali im kroku, z czasem miejscowi osiągnęli bezpieczne prowadzenie i pewnie sięgnęli po zwycięstwo. Po kiepskim meczu w Turcji, dziś nasz zespół zaprezentował się jeszcze gorzej.
GKS Katowice - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:0 (25:10, 32:30, 25:19).
Napisz komentarz
Komentarze