Kędzierzynianie w ostatnich meczach prezentowali się dobrze i wydawało się, że na dobre zażegnali kryzys sprzed kilkunastu dni. Dziś kibice naszego zespołu znów przecierali jednak oczy ze zdziwienia. Już pierwszy set pokazał, że goście ze Lwowa będą trudnym przeciwnikiem. Przez większą część gry to gracze Barkomu mieli inicjatywę, w końcówce ZAKSA próbowała odwrócić sytuację na parkiecie, ale gospodarze popełniali proste błędy i przegrali do 23.
W drugiej odsłonie sytuacja wyglądała jeszcze gorzej. Fatalnie prezentował się Łukasz Kaczmarek, a gracze z Lwowa skwapliwie wykorzystywali słabą dyspozycję ZAKSY i punktowali faworyzowanego rywala. Druga część gry należała do gości, którzy nawet na chwilę nie wypuścili inicjatywy z rąk i pewnie wygrali do 20.
Początek trzeciej partii zwiastował przebudzenie gospodarzy. Po kilku wymianach nasz zespół wyszedł na czteropunktowe prowadzenie (8:4) i wydawało się, że zawodnicy Tuomasa Sammelvuo łapią właściwy rytm gry. Goście odrobili jednak straty i przejęli inicjatywę, a trener kędzierzynian dwukrotnie musiał prosić o czas. To zadziałało, bo w końcówce seta gospodarze prezentowali się o wiele pewniej i zwyciężyli do 22, wlewając nadzieję w serca kibiców.
Radość kibiców z Kędzierzyna-Koźla nie trwała długo, bo już od początku czwartego seta nasz zespół ponownie spisywał się bardzo źle. Dość powiedzieć, że pięć pierwszych wymian padło łupem gości, a dalej wcale nie było lepiej. Po serii fatalnych zagrań naszych zawodników goście wyszli na dziesięciopunktowe prowadzenie (8:18) i stało się jasne, że kędzierzynianie nie zdobędą dziś nawet punktu. Porażka z niżej notowanym rywalem sprawia, że nasz zespół traci kontakt z czołówką ligowej tabeli. Okazję do poprawy wizerunku siaktarze trenera Sammelvuo będą mieli już w środę, gdy zmierzą się na wyjeździe z tureckim Ziraat Bankasi w drugiej kolejce Ligi Mistrzów.
Fotoreportaż: Michał Natyna
Napisz komentarz
Komentarze