Kiedy poznajemy historię Jacka Pelczara nie trudno jest uwierzyć w przeznaczenie. Bez wątpienia nowy kierownik schroniska jest osobą, która trafiła tam nie przez przypadek. Pierwszy raz przyjechał do schroniska jako dziennikarz robiący materiał prasowy i tak ujęły go losy czworonogów, że wracał cyklicznie, realizując materiały mające na celu wspomaganie adopcji zwierząt.
- Od tego czasu byłem częstym gościem schroniska, aż w końcu stałem się wolontariuszem, a następnie pracownikiem. Kiedy dowiedziałem się, że pani Grażyna Hamala przechodzi na emeryturę i pojawiło się ogłoszenie o konkursie, postanowiłem spróbować swoich sił. Nie chciałem, aby schronisko trafiło w obce ręce - mówi Jacek Pelczar.
Świeżo upieczony kierownik zdradził nam plany na pierwsze tygodnie pracy. Zamierza wykorzystać swoje umiejętności dziennikarskie, aby schronisko było pozytywnie postrzegane przez opinie publiczną. To według niego może zwiększyć szanse adopcyjne zwierząt.
- Strona medialna, wizerunkowa jest moją mocną stroną i na pewno będę dbał o to, aby schronisko było promowane. Bo taka promocja da szansę zwierzakom na znalezienie domu, a przecież to jest w tym wszystkim najważniejsze – wyjaśnia.
Jednak strona wizerunkowa schroniska to tylko cześć tego, o co chce dbać nowy kierownik. Drugą ważną dla niego kwestią będzie edukacja, uświadamianie ludziom, jak wiele zwierzę ze schroniska wnosi do naszego życia, ale również jak istotne są przemyślane decyzje adopcyjne.
- Schronisko ma świetną lokalizację, nie przeszkadzają tu nikomu szczekające psy, nasze zwierzęta mają fajne trasy spacerowe, lecz jednocześnie jesteśmy mało widoczni, a co z oczu to z serca. Chciałbym postawić na edukację i zwiększanie świadomości, że wzięcie zwierzęcia do domu to ważna decyzja, to odpowiedzialność. Decydujemy się na towarzysza na kolejnych kilkanaście lat, a nie myśleć o planie B. Bo jak mi nie wyjdzie, jak stwierdzę, że chce wyjechać z kraju, to zostawię go w schronisku i tyle. Mamy wiele zwierzaków, które spotkał taki los. To smutne. Chcemy promować odpowiedzialne adopcje - zaznacza.
Niestety, wiele krzywdy zwierzętom robią ludzie i te skrzywdzone czworonogi trafiają do schroniska, próbując odnaleźć się w nowym środowisku. Jak podkreśla kierownik, schronisko powinno leczyć nie tylko ich bóle cielesne, ale również emocjonalne. Dlatego w przyszłości chciałby mieć możliwości behawioralnej pracy ze zwierzętami.
- Chciałbym pomóc tym zwierzętom, które trafiły do nas po przejściach i mają zachowania na podłożu lękowym. Bardzo rzadko są to zachowana agresywne, jak wiele ludzi myśli. Czasami są to trywialne przypadki, jak na przykład ciągnięcie na smyczy, wyrywanie się do innych zwierząt, to wszystko wymaga wsparcia behawioralnego. Te zwierzęta otwierają się na nas, ale nie robią dobrego wrażenia na obcych, więc nie wpływa to korzystnie na adopcje - mówi kierownik.
Napisz komentarz
Komentarze