Posprzątali dosłownie wszystko: opony, stare zabawki, styropian. Po raz kolejny akcja sprzątania brzegu rzeki Kłodnicy obnażyła lekceważący stosunek człowieka do natury. Jednak światełkiem w tunelu był fakt, że cykliczne sprzątanie daje efekty, bo w niektórych miejscach, sprzątanych rok wcześniej, nie pojawiały się już śmieci.
„Wielkie Sprzątanie Rzeki Kłodnicy” to cykliczna akcja organizowana przez Agnieszkę Konowaluk-Wrotniak, Tomasza Idzikowskiego, Jakuba Gomułę, Piotra Tokarczyka i Borysa Pronobisa, którzy postanowili coś zrobić z lekkomyślnymi działaniami człowieka.
Wspólnie z innymi miłośnikami przyrody wyruszyli w minioną sobotę, aby posprzątać brzeg rzeki Kłodnicy.
- W miejscach, w których sprzątaliśmy kilka lat temu tych śmieci brak. Pięć lat temu w jednym z tych miejsc w trzy godziny wypełniliśmy dwa kontenery i trzy przyczepki. W tym roku była tylko "lekka" górka. I to było to, co się nie dosprzątało. W tym roku nie było już gabarytów i innych. Śmieci były natomiast tam, gdzie pojawiliśmy się pierwszy raz. I tam, gdzie nie udało się wszystkiego zebrać rok temu - informuje Agnieszka Konowaluk-Wrotniak.
Reklama
Zebrali górę śmieci. Akcja "Wielkie Sprzątanie rzeki Kłodnicy" to nie syzyfowe prace, lecz miłość do przyrody
- 17.04.2023 10:06
Napisz komentarz
Komentarze