Nie tak wyobrażali sobie niedzielny finał Pucharu Polski w siatkówce sympatycy Zaksy Kędzierzyn-Koźle. Zespół z naszego miasta po niezwykle zaciętym spotkaniu uległ minimalnie ekipie PGE Skry Bełchatów.
Spotkanie rozpoczęło się po myśli podopiecznych Ferdinando De Giorgi, którzy podobnie jak we wcześniejszych meczach turniejowych dominowali nad rywalami. Zaksa grała jak natchniona, a rywale z Bełchatowa wyglądali momentami przy naszej drużynie jak juniorzy. Efektem ogromnej przewagi kędzierzynian było zwycięstwo do 12.
Rywale pokazali jednak charakter i w drugiej partii obraz gry uległ diametralnej zmianie. Oba zespoły toczyły wyrównany pojedynek. O losach seta zadecydowała jego końcówka, którą lepiej rozegrali bełchatowianie, co pozwoliło im na wyrównanie stanu spotkania.
Trzeci set to ponownie lekka przewaga naszego zespołu, w którego szeregach bardzo dobrze spisywał się Rafał Buszek. W dużej mierze za sprawą jego świetnej postawy w końcówce tej partii Zaksa zdołała przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Nasz zespół kontynuował dobrą grę na starcie czwartego seta. Na drugą przerwę techniczną podopieczni Fefe schodzili z pięciopunktową przewagę i wydawało się, że sprawa zwycięstwa jest już rozstrzygnięta. Rywale nie zamierzali jednak poddawać się i najpierw odrobili straty, a następnie po pasjonującej końcówce wygrali do 26 i doprowadzili do piątego seta.
W tie-breaku powtórzył się scenariusz z czwartego seta. Zaksa miała sporą przewagę nad przeciwnikiem, ale roztrwoniła ją w drugiej części seta. Skra dokończyła spotkanie bez Mariusza Wlazłego, ale nawet strata najlepszego gracza nie zatrzymała rozpędzonych podopiecznych Miguela Falaski, którzy wygrali do 17.
Zaksa Kędzierzyn-Koźle – PGE Skra Bełchatów 2:3 (25:12, 23:25, 25:22, 26:28, 17:19)
Zaksa: Benjamin Toniutti, Kevin Tillie, Jurij Gladyr, Dawid Konarski, Sam Deroo, Łukasz Wiśniewski, Paweł Zatorski (libero) oraz Krzysztof Rejno, Rafał Buszek, Grzegorz Bociek, Patryk Czarnowski.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze