Jeszcze kilka, kilkanaście lat temu można było ich spotkać głównie w okolicach dworca kolejowego. Ale wraz z powstaniem dużych sklepów zmienili rewiry. Zaczęli też pojawiać się na klatach schodowych w wieżowcach, urządzając tam koczowiska.
Problem kloszardów był jednym z tematów omawianych podczas środowego spotkania władz miasta z mieszkańcami Śródmieścia i tutejszą radą osiedla. Mieszańcy skarżyli się również, że na ulicach i skwerach jest po prostu brudno. - Niektóre miejsca są sprzątane regularnie, a w innych nie widziałam jeszcze, żeby się ktoś pojawił i posprzątał śmieci. Proszę sobie wyobrazić, jak to wygląda. A przecież mówimy o centrum miasta, które powinno być reprezentacyjne – uskarżała się jedna z mieszkanek.
W Śródmieściu jednak wyjątkowo często tereny gminne przenikają się działkami należącymi do właścicieli prywatnych lub innych podmiotów i to z tymi obszarami w wielu przypadkach jest problem. Gmina może wezwać do uprzątnięcia czy nawet nałożyć mandat, ale nie zawsze to skutkuje.
- Dużą wagę przykładamy do tego, aby miasto było utrzymane w należytym porządku. Wydajemy na to pieniądze i pilnujemy, aby tak było. Ale to dotyczy tylko naszych terenów. Staramy się jednak interweniować u innych zarządców, jeśli sytuacja jest zła – mówiła prezydent Sabina Nowosielska.
Inne utrapienie to „menele”, jak mieszkańcy sami określili mężczyzn naprzykrzających się pod sklepami. To rzeczywiście zauważalny problem. W godzinach popołudniowych praktycznie pod każdym większym sklepem w Śródmieściu, ale też na Pogorzelcu i Piastów, trzeba się liczyć z koniecznością interakcji z kloszardem domagającym się pieniędzy.
- Ciągle żebrzą pod sklepami. Nie da się spokojnie przejść. A najgorsze, że mają rewelacyjną pamięć. Wystarczy raz spojrzeć przychylnie, albo nie daj Boże dać coś, to już zawsze będą człowieka zaczepiać. Czy z tym da się coś zrobić? – pytała jedna z uczestniczek spotkania.
Kloszardzi nie przepuszczają nikomu. Prezydent Nowosielska przyznała na spotkaniu, że także ona spotkała się z natrętnym żebractwem. - Jak tylko widzę, że takie sytuację mają miejsce, od razu dzwonię na straż miejską i to radzę też wszystkim. Ci ludzie nie maja prawa atakować naszych mieszkańców. Wiemy, że oni wkrótce wracają, ale nie możemy z tym nic zrobić. Jednocześnie przestrzegam, aby nie dawać pieniędzy na ulicy. Są instytucje, które na wszelki sposób pomagają osobom bezdomnym. Zapewniają nocleg. Ale warunek jest jeden. Trzeba być trzeźwym. A tego ludzie, o których mówimy, nie potrafią dotrzymać – tłumaczyła prezydent.
Inna sprawa to koczowanie bezdomnych na klatkach schodowych w wieżowcach. - To straszne. Śpią, piją, a nawet oddają potrzeby fizjologiczne na klatkach. Na nic nie reagują, a przegonieni i tak wracają. Mieszkańcy boją się, że w końcu zaczną przez to chorować. Przecież ci ludzie się nie myją ani nie badają – mówiła kobieta.
Sporo miejsca podczas spotkania poświęcono sprawom inwestycyjno-remontowym. Mieszkańcy zostali poinformowani o rychłym rozpoczęciu remontów ulicy Lompy i ulic przyległych. Tak, jak postulowali, prace prawdopodobnie rozpoczną się od wjazdu na ulicę Lompy z ulicy 1 Maja – to drogowe „wąskie gardło” w tej części śródmieścia. Zwracano uwagę na fatalny stan ulicy Zaścianek – łączy ulicę Grunwaldzką z Kościelną. Właściwie jest ona pozbawiona nawierzchni i po każdym deszczu zamienia się w błotniste rozlewisko. A to skrót, z którego korzysta wielu pieszych.
Tym razem wyjątkowo nie dyskutowano długo o liczących kilkadziesiąt lat i niemiłosiernie sfatygowanych chodnikach wzdłuż alei Jana Pawła II. Już na początku spotkania wiceprezydent Maruszczak, referując plany inwestycyjne miasta, poinformował o rozpoczynającym się za kilka tygodni pierwszym etapie przebudowy arterii, który będzie kontynuowana w kolejnych latach.
Za to na tapetę wzięty został wyremontowany w zeszłym roku wiadukt. Inwestycja, choć kilkumilionowa i głęboko ingerująca w konstrukcję budowli, nie rozwiązała bolączki najbardziej dotkliwej dla zwykłego mieszkańca, czyli wąskich przejść dla pieszych. Nie są w stanie wyminąć się tam dwa dziecięce wózki. Wiceprezydent zapewnił jednak, że w dalszym ciągu kontynuowane są prace projektowe dotyczące budowy dodatkowego przejścia w nasypie kolejowym (mówi się o tym od kilku lat) i ta inwestycja, o ile koszty nie okażą się astronomiczne, będzie realizowana, choć w nieco dalszej niż bliższej przyszłości. Ciekawostką jest, że w budżecie odziedziczonym przez obecne władze miasta po poprzednikach budowę wyceniono na 100 tys. zł, co jest kwotą zupełnie nierealną.
Rowerzyści znaleźli dogodny objazd wiaduktu: ulicą Dworcową, pod wiaduktem na obwodnicy i dalej ulicą Tartaczną do Kozielskiej. Problem to jednak kilkudziesięciometrowy odcinek pomiędzy Dworcową a wiaduktem. Nie ma tam drogi, a jedynie wydeptana wąska ścieżka. Mieszkańcy chcieliby, aby została ona poszerzona i utwardzona. - To bardzo dobra alternatywa dla rowerzystów i wiele osób z niej korzysta, omijając wiadukt przy dworcu. Można by było więc zrobić dla nich ten kawałek, bo, nie czarujmy się, zanim powstanie nowy tunel, upłyną jeszcze lata – mówił jeden z mieszkańców.
Mieszkańcy Śródmieścia mają skaranie boskie z żebrzącymi kloszardami
- 04.02.2016 12:01
Napisz komentarz
Komentarze