Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 8 września 2024 03:35
Reklama
Reklama
Reklama

Rozmarzony twardziel i twardzielka zakochana w Odrze od pierwszego zanurzenia. ZDJĘCIA

Wysiłek jest tak morderczy, że niektórzy po wyjściu z wody nie mogli ustać na nogach. Twardziele z Kędzierzyna-Koźla i nie tylko już po raz 12 zmierzyli się z lodowatą rzeką.

Spływ Twardzieli rozpoczął się o godz. 9 w Roszowickim Lesie, gdzie grupa 14 śmiałków w mokrych kombinezonach piankowych weszła do Odry i ruszyła w kierunku Koźla. Woda miała tylko 3,2 stopnia Celsjusza. Do pokonania mieli piętnaście kilometrów.

Inaczej niż w poprzednich latach, tym razem na mecie w przystani Szkwał pierwszy nie pojawił się Janusz Tyka, a inny kędzierzyński mors – Adam Giet. Pokonanie trasy spływu zajęło mu 2 godziny i 35 minut. Tyka pięć minut później dopłynął jako drugi.

- To nie był mój pierwszy spływ, ale pierwszy, gdy udało mi się najszybciej dotrzeć do mety, z czego jestem bardzo zadowolony – mówi Adam Giet. Jak tego dokonał? – Trzeba przez kilka lat marzyć, żeby być przed Januszem, to w końcu się uda. A tak poważnie, to sporo trenowałem, głównie pływanie w płetwach. Bez solidnego przygotowania byłyby małe szanse, żeby pokonać taki dystans w zimnej wodzie. Zmęczenie jest ogromne, ale też człowiek ma niesamowitą satysfakcję – dodaje.

Wśród twardzieli znalazła się też jedna twardzielka – Krystyna Szałas. W wodzie spędziła aż 3 godziny i 17 minut. Do mety dotarła skrajnie wyczerpana, ale szczęśliwa.

- Kocham Odrę! Jest wspaniała! – krzyknęła po zdjęciu rurki nurkowej. – Rzuciłam jej wyzwanie i dałam radę. Nie pokonała mnie. To ja pokonałam ją – cieszyła się.

Powiązane galerie zdjęć:

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ