Oddajemy nakrętki do punktów zbiórki i wspieramy kogoś w potrzebie. Jak to działa? Dlaczego zakrętki są cennym odpadem?

Wielkie serca wypełnione kolorowymi nakrętkami stoją w różnych punktach miasta. Akcje zbierania nakrętek są coraz bardziej popularne, a nowych punktów zbiórki, nie tylko serc, jest coraz więcej. Jak to działa, że oddając zakrętki pomagamy potrzebującym?

Akcje zbierania nakrętek to od wielu lat bardzo popularna forma niesienia pomocy innym. Zbiórki organizowane są w szkołach, sklepach, urzędach, instytucjach, czy miejscach publicznych. Największą uwagę przykuwają ogromne serca, które bardzo szybko napełniają się kolorowymi nakrętkami. Co takiego szczególnego jest właśnie w nakrętkach? Dlaczego traktujemy ten odpad inaczej niż inny plastik?

Nakrętki to tworzywo sztuczne nazywane czystym polimerem (polietylen). To inny rodzaj tworzywa niż np. plastikowa butelka. Recykling nakrętek przebiega inaczej, niż pozostałego plastiku,  jest znacznie łatwiejszy. Po zmieleniu zmienia się w granulat, kolejny proces wyłapuje metale i inne niepożądane elementy. Po przetopieniu powstaje regranulat, dodaje się wtedy rożnego rodzaju barwniki i tworzy zupełnie inne nowe przedmioty.

Polimer to niezwykle odporny materiał, charakteryzuje się niewielką ścieralnoścą i dużą odpornością na uszkodzenia. Takie wyrzucone przez nas zakrętki dostają nowe życie, mogą zamienić się doniczki, różne opakowania, rury PCV czy wieszaki na ubrania. Cena za nakrętki plastikowe waha się od 0,4 zł do ok. 1 zł za kg. Średnio jest to około 70 groszy.

Do kogo trafiają pieniądze ze sprzedaży nakrętek? Wszystko zależy od tego, jaka organizacja, instytucja, firma zorganizowała akcję. Czasami jest to zbiórka na wózek inwalidzki, leczenie czy tak jak w przypadku młodego mieszkańca naszego miasta Michała Wuwera, na turnusy rehabilitacyjne.

- To dla nas bardzo cenne wsparcie, nakrętki dla naszego syna zbierane są w mieście już od lat. Dochód ze sprzedaży nakrętek przeznaczany jest na turnusy rehabilitacyjne, które niestety są bardzo kosztowne i nie byłoby nas na nie stać. Michał ma autyzm i takie wyjazdy bardzo wspierają jego rozwój - mówi Agnieszka Błach, mama Michała.