Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 01:42
Reklama
Reklama
Reklama

W ostatniej chwili zdecydowała się na ucieczkę z córką. Dziennikarka z Ukrainy znalazła schronienie w naszym mieście

W ostatniej chwili zdecydowała się na ucieczkę z córką. Dziennikarka z Ukrainy znalazła schronienie w naszym mieście
Na co dzień relacjonowała wydarzenia w Ukrainie, prowadziła program poranny w kijowskiej telewizji, jest autorką historycznych filmów dokumentalnych. Gdy nad ranem 24 lutego obudził ją huk bombardowania, nie zwlekała, spakowała córkę i uciekła z Ukrainy do Polski. 

Vika Komendant od 20 lat jest dziennikarką, kocha swoją pracę i wkłada w nią całe serce. Pasjonuje się historią, a zebraną wiedzę przekazuje w filmach dokumentalnych, które robi sama. To niezwykła, niezależna kobieta, która wiele poświęciła, aby móc realizować się w dziennikarstwie. Niestety wojna jej to zabrała. Kiedy stanęła w obliczu zagrożenia ze strony Rosji, nie zwlekała i uciekła z Ukrainy do Polski, aby chronić swoją córkę przed brutalnością rosyjskich żołnierzy.

- 24 lutego około godziny siódmej rano obudziły mnie i moją córeczkę wybuchy. Z okna zobaczyłyśmy błyski na niebie, którym towarzyszył głośny ryk. W tym dniu Putin dokonał wielkiej inwazji na Ukrainę. Jednocześnie rozpoczęto ostrzał kluczowych lotnisk i jednostek wojskowych w różnych regionach Ukrainy. Nasze lotnisko w Łucku, mieście, w którym mieszkamy, nie było wyjątkiem. Nieprzyjaciel całkowicie je zniszczył. Wieści z Kijowa, przemówienie prezydenta Zełenskiego i ciągłe doniesienia o agresji zmuszały nas do podjęcia trudnej decyzji. To, że mój region graniczy z Białorusią, że od wielu lat pracuję jako dziennikarz, jako prezenter na żywo, jako autor opowiadań i filmów dokumentalnych o moim kraju, historii, lokalnej szlachcie, wybitnych ludziach, budził we mnie strach o moje bezpieczeństwo - opowiada Vika.

Decyzję, które musiała podjąć nie były dla niej łatwe. Wyjazd do Polski, opuszczenie domu i rodziny, pozostawienie ulubionej pracy oznaczał dla niej utratę wszystkiego. Wszystkiego, co ceniła, w co zainwestowała całą swoją siłę i miłość. Co było realizacją jej marzeń.

- Bezkresna panika, strach, niezrozumienie sytuacji, ciemne okna domów i samochodów sąsiadów, którzy w pośpiechu uciekali przed niebezpieczeństwem. Wszystko spowodowało, że zadziałał instynkt samozachowawczy, troska o swoje dziecko. Jedyny cel jaki mi przyświecał, to zapewnienie bezpieczeństwa mojej córce - wyjaśnia Vika.

Vika jest przepełniona żalem, bólem i nie ukrywa wstydu, że opuściła swoją ojczyznę. Jednak, gdy tylko patrzy na swoją córeczkę, wie, że postąpiła słuszne, bo wszystko, co robi, robi dla niej. Mimo to wojna, wszystkie obrazy, które jej córka zobaczyła, pozostawiłY w niej trwały ślad.

- Dziś tu, w spokojnej Polsce, codziennie widzę, jak zagrożenie życia i wojna wdarła się do umysłu mojej córki, która jest jeszcze nastolatką, studentką collegeu artystycznego, a teraz co noc ogląda brutalne i odarte z człowieczeństwa obrazy wojny. Te obrazy pojawiają się zarówno w ciągu dnia, jak i w nocy. Ona płacze, tęskni za domem, ma koszmary, często mówi przez sen, wzdryga się od dźwięku nawet zwykłych samolotów - opowiada.

Dziennikarka ze łzami w oczach i twarzą zdesperowanej, rozwścieczonej i jednocześnie rozczarowanej kobiety opowiada o tym wszystkim, co się dzieje w jej ojczyźnie. Opowiada o znajomych z jej miasta, którzy z dziećmi utknęli w schronach, bez zapasów jedzenia i wody. Ma świadomość, że z córką uciekły w ostatnim momencie i gdyby nie jej decyzja, byłaby z resztą znajomych w schronie, modląc się o wyswobodzenie. Kobieta z ogromnym bólem mówi o gwałtach na ukraińskich kobietach, mordach i bestialstwie, ale i o niezwykłej odwadze ukraińskich mężczyzn, którzy nie wahając się, wzięli do rąk broń i walczą z najeźdźcami.

- Takich matek z dziećmi jak ja,  jest tu w Polsce wiele. Każdy marzy o powrocie i pracy dla Ukrainy. Ta wojna jest wojną o wyzwolenie, ponieważ chcemy pozbyć się rosyjskiego ucisku. I to bardzo boli Ukraińców ze wschodnich i centralnych regionów, tych rodaków, których miasta zostały zbombardowane, zniszczono domy i drogi. To niezwykle trudny czas dla nas wszystkich. Dzieci, jak i dorośli, są pod wpływem dużego stresu. Rosja jest ostatnim imperium na świecie. Od wieków toczy z nami wojnę, kradnąc materialne i intelektualne wartości naszych sąsiadów i próbując nastawiać narody przeciwko sobie. Myślę, że po agresji na Ukrainę ich kolejnym planem było zniewolenie Polski i państw bałtyckich. Wciąż mają nadzieję iść dalej, podbijając ziemie i narody, jak miało to miejsce przed I wojną światową. Teraz najważniejsze dla nas wszystkich jest to, że cały ten horror skończył się jak najszybciej i abyśmy mogli wrócić do domu, kontynuować naukę i pracę - mówi Vika.

Vika Komendant podkreśla, że jej jedyną bronią w obronie jej ojczyny było słowo. Opuszczając Ukrainę straciła nawet to. Aktywna, inteligentka kobieta z doświadczeniem w dziennikarstwie schroniła się w kraju, w którym jej dotychczasowe umiejętności nie mogą być wykorzystane, ponieważ nie zna języka polskiego. Mimo podciętych skrzydeł, jest ogromnie wdzięczna i zaskoczona ogromem wsparcia ze strony Polaków.

- Teraz to widzę bardzo wyraźnie. Polska i Ukraina mają jedno serce. To serce jest ogromne i pełne miłości, która mam nadzieję pokona zło - dodaje.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Tomexx 27.03.2022 15:28
Największe dziadostwo dla naszego zdrowia sieje niska emisja tych pseudo posiadaczy domków. Tez mieszkam w domu jednorodzinnym opalanym na gaz. Niestety pójść na spacer na kuźniczki czy za halą to smród jeden wielki. Tym oddychamy. Do bloku jeden z drugim jak cię nie stać na gaz a nie truć innych

Realista 24.03.2022 10:24
Brawo, zima się kończy a u nas smog szaleje, pani Porowska i Godula może staniecie w obronie tych co chcąc być eko pozakładali piece na ekogroszek a teraz zostali zostawieni na pastwę spekulantów zwanych pośrednikami i cenami wywindowany i do absurdu. Wszyscy wrócą do palenia byle czym i tak będzie wyglądał smog w każdym mieście skoro tona kosztuje więcej niż średnia emerytura czy renta. Ratujcie handel węglem puki nie jest za późno.

qwert 23.03.2022 22:42
Kilka lat temu na spotkaniu przed wyborami jakiś "uczony" (bo z tytułem doktora) coś wyplatał o dronach, którymi będą badać skąd ten benzen. No i czas minął, ludzie zapomnieli, zapomnieli też o konferencji naukowej na temat benzenu, zapomnieli co obiecywał "ryży" (że wie ale jeszcze nie powie). A temat benzenu jest nie do zdarcia, jak potwór z Loch Ness.

Alina 23.03.2022 19:02
Dziś i wczoraj (22 i 23.03.2022) od godz. 4 do 8 wiatr nawiewał benzen w ilości 150 – 200 µg/m3 na stację pomiarową z kier. 88 – 125. Dla stacji pomiarowej na ul. Bolesława Śmiałego na tym kierunku znajduje się Holding Blachownia. Koksownia Zdzieszowice na kierunku ~330. Azoty nie podtruwają nas benzenem, bo go nie mają. Może w końcu się przebijemy do władz naszego miasta z informacją, że nie mogą poprzestawać na jednej stacji, ustawionej dodatkowo tak, że wiatry, głównie zachodnie, zwiewają benzen na Sławięcice. Cieszenie się w tej sytuacji, że nie przekraczamy średniorocznej normy 5 µg/m3 jest nieuzasadnione. Nie przekraczamy na osiedlu Piastów. A w Sławięcicach pewnie tak. Ale tego nie wiemy bo nie mamy tam stałej stacji pomiarowej. Wykonywane na prośbę Senatora Godylo pomiary pokazały, że w momencie gdy na Piastach jest stężenie 100 µg/m3 to na osiedlu Blachownia obok przedszkola jest 600 µg/m3 ! Konieczne są dodatkowe stacje na osiedlu Blachownia np. przy przedszkolu i w Sławięcicach np. przy DPS-ie.

Sznycel 23.03.2022 15:29
Wiadomo kto używa benzenu na Blachowni jedna z firm to WARTER i zamykać po kolei aż do skutku.

Rychu, taki lepszy Ryszard 23.03.2022 11:50
resztki po Krakatau

Alina 23.03.2022 09:35
A co z benzenem? Na 9:30 było 30,4 µg/m3 !!!

Miejscowy 23.03.2022 09:18
To z kad ten pyl z wulkanu Kilawewa??

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ